Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tylko Kalisz żałował, że za szybko zszedł z maty, bo też chętnie by komuś przyłożył. Trudno było powiedzieć, czy sens istnienia lewicy wychodzi poza proces publicznego targania się za czuby.
Widmo czterech lat poza parlamentem ochłodziło gorące głowy. Pierwszym krokiem było zawiązanie koalicji Zjednoczona Lewica. Ale to nie rozwiązywało problemu. Pod nowym szyldem widzieliśmy tych samych zawodników – w zużytych trykotach. Mówili pięknie, ale nikt nie chciał słuchać.
Na szczęście – dla lewicy – działacze zdecydowali się na jedyny logiczny ruch: oddali władzę Barbarze Nowackiej. Nowacka jest inżynierem od informatyki i magistrem od zarządzania. W lewicowych ruchach działa od ponad 20 lat. A mimo to ludzie uważają ją za kogoś nowego, kto się nie kompromitował. Jest spokojna, konkretna i lubi ją kamera – same plusy. Na konwencyjną scenę wprowadzał ją Włodzimierz Cimoszewicz. Następnie zszedł, doradzając kolegom ze swojej grupy wiekowej, by zrobili to samo.
Lewica chce, by biedni zarabiali więcej i by wszyscy pracowali mniej. Postulaty stare, ale dzięki wyborowi Nowackiej zrelacjonowane przez wszystkie programy informacyjne.
Lewicową koalicję czeka trudna walka: by być w Sejmie, musi przejść przez wyższy niż partie, bo aż 8-procentowy próg. A konkurenci – PO i PiS – są w stanie obiecać wszystko. Trudno ich będzie przebić. Nie zmienia to faktu, że na wyborze Nowackiej lewica może tylko zyskać. Gorzej niż z Millerem i Palikotem na pewno nie będzie. ©℗