Leniwy noblista

Badania Richarda H. Thalera dotyczące procesów podejmowania decyzji zmieniły sposób myślenia o ekonomii, polityce publicznej, finansach i prawie.

17.10.2017

Czyta się kilka minut

Prof. Richard H. Thaler wśród studentów University of Chicago w dniu ogłoszenia informacji o Nagrodzie Nobla, 9 października 2017 r. / SCOTT OLSON / GETTY IMAGES
Prof. Richard H. Thaler wśród studentów University of Chicago w dniu ogłoszenia informacji o Nagrodzie Nobla, 9 października 2017 r. / SCOTT OLSON / GETTY IMAGES

W 2001 r. Daniel Kahneman, psycholog, który rok później otrzymał Nagrodę Nobla z ekonomii, w krótkiej wypowiedzi dla Rogera Lowensteina, pracującego nad sylwetką Richarda Thalera dla „New York Times Magazine”, zapytany o najlepszą cechę swojego przyjaciela odpowiedział, że Thaler jest leniwy. Jednak jego lenistwo nie jest wadą, ponieważ tylko naprawdę interesujące problemy wymuszają na nim aktywność naukową. Historia akademicka Richarda H. Thalera potwierdza słowa Kahnemana. Czymkolwiek zajmował się tegoroczny laureat Nagrody Nobla, było to bardzo ciekawe.

Richard H. Thaler (ur. 1945) stworzył podwaliny ekonomii behawioralnej i finansów behawioralnych. Dziś jest dyrektorem Centrum Badań nad Decyzjami na Uniwersytecie w Chicago oraz zarządza, wspólnie z innym noblistą Robertem Shillerem, Projektem Ekonomii Behawioralnej w ramach Narodowego Biura Badań Ekonomicznych. Zanim w 1995 r. został zatrudniony na Uniwersytecie w Chicago, prowadził zajęcia dydaktyczne i pracował naukowo w szeregu uczelni i instytucji, takich jak Uniwersytet Cornell, Uniwersytet w Rochester, Instytut Techniki w Massachusetts (MIT) i Russell Sage Foundation.

Śmierć Homo oeconomicus

Jeśliby spróbować zdefiniować w jednym akapicie cztery dekady pracy naukowej Thalera, to trzeba byłoby podkreślić, że poświęcił się badaniu decyzji podejmowanych przez ludzi. Nie chodzi jednak o decyzje, o których mówią eleganckie, zmatematyzowane teorie ekonomiczne, z teorią racjonalnego wyboru na czele, ale takie, które podejmujemy u siebie w domu, na uniwersytetach, a nawet na spotkaniach w gabinetach wydziałów ekonomicznych. Bardziej interesowała go rzeczywistość. Mniej wyidealizowane modele ekonomiczne.

Klasyczna ekonomia zakłada, że ludzie są racjonalnymi egoistami i maksymalizują własną satysfakcję. Oparte na takim założeniu teorie ekonomiczne nie były jednak w stanie wytłumaczyć wielu zachowań, m.in. wtedy, gdy ulegamy emocjom lub błędom poznawczym. Thaler interesował się identyfikacją i klasyfikacją takich, dotychczas zaniedbywanych, czynników wpływających na proces decyzyjny. Zbadanie ich pozwoliłoby na wypracowanie hipotez i teorii umożliwiających trafne przewidywanie zachowań ludzi w różnych sytuacjach, co ma przecież ogromne znaczenie dla analiz ekonomicznych.

Dobrym przykładem wpływu pozaracjonalnych czynników na podejmowanie decyzji ekonomicznych jest historia Richarda Rossetta, wówczas ważnego członka Wydziału Ekonomii na Uniwersytecie w Chicago. Rosett w swojej kolekcji miał wina, które dawno temu kupił za dziesięć dolarów, a które w momencie rozmowy z Thalerem kosztowały już ponad sto dolarów. Rosett przyznał się, że choć nigdy nie kupiłby wina za sto dolarów, to nie przeszkadzało mu to, by od czasu do czasu raczyć się posiadanym już winem. Dodajmy, że lokalny handlarz był gotów odkupić część kolekcji po aktualnej cenie za butelkę. Takie zachowanie, jakby nie było, ekonomisty nie mogło być uznane za racjonalne. Jeśli Rosett był w stanie wypić wino warte sto dolarów za butelkę, to znaczy, że jego degustacja jest dla niego warta więcej niż sto dolarów. Ale jeśli jest więcej warta, to dlaczego nie chce kupić wina za cenę zbliżoną do stu dolarów?

Przez kolejne czterdzieści lat Thaler identyfikował takie przypadki, które z jednej strony okazały się być dość powszechne, a z drugiej rzadko kiedy uwzględniane były przez ekonomistów. Badał, w jaki sposób myślimy w naszym codziennym życiu o pieniądzach, jak oceniamy zachowania innych ludzi jako sprawiedliwe i jak to wpływa na transakcje rynkowe, jak bardzo i dlaczego przywiązujemy się do już posiadanych rzeczy, dlaczego oszczędzamy za mało, w jaki sposób podejmujemy decyzje giełdowe oraz dlaczego tak trudno nam jest oprzeć się pokusom. O tym wszystkim i o całym procesie tworzenia ekonomii behawioralnej można przeczytać w wydanej w 2015 r. jego autobiografii intelektualnej „Misbehaving. The Making of Behavioral Economics”.

Poproszony kiedyś o radę dla młodych naukowców Thaler odpowiedział, żeby badali rzeczywistość, a nie literaturę. Różnice pomiędzy badaniami Thalera a klasycznymi badaniami ekonomicznymi bazującymi na modelu człowieka, który jest racjonalnym egoistą, dobrze wyjaśnił sam Thaler. Podczas jednej z konferencji w rozmowie z ekonomistą Robertem Barro z Uniwersytetu Harvarda, gdy dyskutowali o swoich teoriach, Thaler dowcipnie zauważył, że różnica w przyjmowanych przez nich modelach człowieka polega na tym, że Barro zakłada, iż ludzie są tak mądrzy jak sam Barro. Z kolei Thaller zakłada, że ludzie są równie głupi jak on sam. Barro zgodził się z tą diagnozą.

Thaler i Sunstein wysyłają impuls

Badania Richarda H. Thalera miały skutki również poza wydziałami nauk ekonomicznych. Ekonomia behawioralna stała się punktem wyjścia dla prac nad nową generacją polityk publicznych, prawdziwie przydatnym źródłem wiedzy dla przedstawicieli władzy publicznej.

W 2008 r. ukazał się światowy bestseller „Impuls. Jak podejmować właściwe decyzje dotyczące zdrowia, dobrobytu i szczęścia” (wydanie polskie – 2012 r.) autorstwa Thalera i Cassa Sunsteina, jednego z najwybitniejszych prawników w Stanach Zjednoczonych (jeśli Nagroda Nobla byłaby przyznawana w naukach prawnych, Sunstein bez wątpienia byłby jednym z pierwszych, którzy powinni ją otrzymać).

W swojej książce Thaler i Sunstein zaproponowali nowy sposób projektowania polityk publicznych, aktów prawnych, regulaminów, generalnie wszystkiego, co może wpływać na kształt sytuacji decyzyjnych, w których obywatele nie radzą sobie z podejmowaniem racjonalnych decyzji. Niemniej nie chcieli mówić ludziom, jak postępować, a jedynie wysyłać impulsy, lub po prostu trącić ich lekko łokciem i delikatnie popchnąć w dobrym kierunku. Impulsy to właśnie takie delikatne popchnięcia, które są łatwe do uniknięcia, nie zakazują lub nie nakazują określonego sposobu zachowania, nie są kosztowne i nie są związane z bodźcami finansowymi. Celem impulsów jest pomoc ludziom w podejmowaniu decyzji, które będą dla nich, i według nich samych, korzystne. Jednym z najprostszym impulsów jest ustawienie zdrowej żywności w szkolnych stołówkach tak, by była łatwiej dostępna dla uczniów. Ta delikatna zmiana kontekstu decyzyjnego spowodowała, że konsumpcja zdrowych produktów wzrosła o 25 proc.

Wpływ Richarda H. Thalera na rzeczywistość nie ogranicza się jedynie do zmiany sposobu wykładania posiłków. W Stanach Zjednoczonych ponad 11 milionów biednych dzieci ma dostęp do darmowych posiłków w szkołach dzięki programowi opartemu na wiedzy płynącej z badań Thalera. Zwiększono o jedną czwartą prawdopodobieństwo ubiegania się o przyjęcie na uniwersytety przez niezamożnych Amerykanów dzięki wprowadzeniu zmodyfikowanych formularzy. Jego koncepcja automatycznych planów emerytalnych sprawiła, że Amerykanie zaczęli więcej oszczędzać.

Wpływ i skuteczność koncepcji impulsów dobrze ilustruje fakt, że aż w 51 państwach nauki behawioralne są wykorzystywane w projektowaniu polityk publicznych. Bank Światowy w 2015 r. stworzył zespół odpowiedzialny za wykorzystanie nauk behawioralnych w 52 biednych państwach. Na całym świecie masowo powstają tzw. nudge units, czyli zespoły składające się z ekonomistów, psychologów, prawników i urzędników, którzy wykorzystując teorię impulsów starają się poprawiać jakość życia obywateli.

Racjonalny werdykt

Spadkobiercy Alfreda Nobla, mający dostęp do prywatnej korespondencji przodka, twierdzą, że nie lubił ekonomistów. Być może dlatego ekonomiczny Nobel nie został ustanowiony przez patrona nagrody – wręczany jest dopiero od 1969 r. przez Sveriges Riksbank (Szwedzki Bank Narodowy), a jego oficjalna nazwa to Nagroda Banku Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie nauk ekonomicznych.

Trudno wyrokować, czy Alfred Nobel polubiłby Richarda H. Thalera. Niemniej w tym roku ekonomiczny Nobel trafił do człowieka, który zmienił nie tylko ekonomię, ale również finanse, politykę publiczną, nauki o organizacji, a także nauki prawne. Badania naukowe zapoczątkowane przez Thalera w latach 70. po kilku dekadach stanowią punkt wyjścia dla kształtowania polityk publicznych, których celem jest pomoc ludziom, by podejmowali decyzje zwiększając ich poziom szczęścia, dobrobytu i zdrowia. Mowa więc o milionach ludzi w kilkudziesięciu krajach świata. A to już mogłoby się Alfredowi Noblowi spodobać. ©

Autor jest doktorem prawa, wicedyrektorem Instytutu Nauk o Polityce i Administracji w Akademii Ignatianum w Krakowie. Zajmuje się behawioralną ekonomiczną analizą prawa, polityką i teorią prawa, teorią decyzji oraz neuroprawem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 43/2017