Lektury królowej kryminałów

Książki nie są w Szwecji tanie, nawet w stosunku do zarobków. Pierwsze wydanie powieści kosztuje w przeliczeniu około 150 zł. Szwecja nie byłaby jednak państwem obywatelskim, gdyby każdy nie miał dostępu do dóbr kultury.

21.10.2013

Czyta się kilka minut

 / Zdjęcie portretującego współczesną Szwecję Larsa Tunbjörka
/ Zdjęcie portretującego współczesną Szwecję Larsa Tunbjörka

W świecie powieści kryminalnej panuje Szwecja. Królową tamtejszych kryminałów okrzyknięto Lizę Marklund, która na początku października odwiedziła Polskę, by spotkać się z czytelnikami w Warszawie i Wrocławiu. Skoro mam szansę spędzić w jej towarzystwie podróż między tymi miastami, nie mogę oprzeć się pokusie i zerknąć jej przez ramię. Co czyta królowa? Liza Marklund pochłonięta jest reportażem „438 dagar” (438 dni) Johana Perssona i Martina Schibbye’a, szwedzkich dziennikarzy, którzy w 2011 r., po nielegalnym przekroczeniu granicy somalijsko-etiopskiej, zostali uwięzieni na prawie 15 miesięcy. Mieli napisać reportaż o konflikcie i okrutnych warunkach wydobywania ropy w regionie Ogaden. Powstała książka o „wielkiej polityce, przyjaźni i czasie spędzonym jako więźniowie dyktatury”.

A co czytają Szwedzi?

Sukces szwedzkiej powieści kryminalnej nie sprawił, że wzrosło zainteresowanie literaturą szwedzką w ogóle. Liczyli na to zarówno szwedzcy pisarze i ambitni wydawcy, jak tłumacze i skandynawiści, którym na sercu leżą powieści, poezja i klasyka literatury zza Bałtyku. Ogromna popularność Lizy Marklund, Stiega Larssona czy Henninga Mankella ma za to kilka złych efektów, za co oczywiście nie należy winić akurat tych autorów, skądinąd mistrzów gatunku. Jednym z nich jest, według krytyczki literackiej Anniny Rabe, spadek nakładów wybitnych autorów. O ile jeszcze 10 lat temu Anna Karin Palm, w Polsce znana z powieści „Córki malarzy” (tłum. Halina Thylwe), sprzedawała w Szwecji około 12 tys. egzemplarzy każdego tytułu, dziś jej nakłady są wielokrotnie niższe. Zagraniczny wydawca, który przed pojawieniem się trylogii „Millenium” był w stanie kupić powieści świetnej, wielokrotnie nagradzanej Cilli Naumann, dziś do swej oferty włączy raczej przeciętny szwedzki kryminał...

„Szwecja to nowe Stany Zjednoczone” – wyjaśnia Stefan Ingvarsson, tłumacz, krytyk literacki i dyrektor programowy festiwalu Stockholm Literature. „Coraz mniej obcych autorów wchodzi na listy bestsellerów, coraz większą część rynku wydawniczego zajmują rodzime tytuły”. Szwedzcy autorzy spełniają większość czytelniczych potrzeb swoich rodaków, piszą kryminały, thrillery, powieści historyczne, sagi rodzinne, historie kobiece, fabuły oparte na faktach i poradniki. Nowym trendem, rozchodzącym się z północy na świat, są napisane z przymrużeniem oka książki z emerytowanymi bohaterami. Świadczy to najpewniej o starzeniu się społeczeństwa. Roczniki 40. i 50., pierwsze powojenne pokolenie wykształcone na szeroką skalę, wchodzą w wiek emerytalny i to dla nich tworzy się te książki. W Polsce znany jest już „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął” Jonasa Jonassona (tłum. Joanna Myszkowska-Mangold). W przygotowaniu jest polski przekład „En man som heter Ove” (Mężczyzna o imieniu Ove) Fredrika Backmana i „Kaffe med rån” (Kawa i rabunek) Cathariny Ingelman-Sundberg. Popularność tych autorów łatwo dostrzec na Targach Książki w Göteborgu – największej imprezie branżowej w Skandynawii – podczas których to właśnie szwedzcy autorzy przyciągali tłumy łowców autografów.

Od ponad dwóch lat wszyscy czytają autobiograficzną sześcioczęściową serię „Min kamp” (Moja walka) Norwega Karla Ovego Knausgårda (jej pierwsza część ukaże się po polsku wiosną 2014 r. w przekładzie Iwony Zimnickiej). „Mieliśmy mówić o szwedzkim triumfie, a nie norweskim” – strofuję mojego rozmówcę, na co Ingvarsson dopowiada: „Knausgårda traktujemy jak naszego autora. Już w pierwszej części zrywa całkowicie stosunki z ojcem i ucieka z Norwegii. Od drugiej mieszka na południu Szwecji, ma żonę Szwedkę, jego dzieci są pół-Szwedami, więc i opisywana przez niego rzeczywistość jest szwedzka. Na bieżąco komentuje sprawy polityczne, debaty publiczne”. Autor uparcie nazywa swój projekt powieścią, choć jest to dziennik, w którym bardzo szczegółowo opisuje codzienność i przeplata go przemyśleniami na dokładnie każdy temat. Pierwszy tom zresztą otwiera mistrzowski opis śmierci w najróżniejszych jej aspektach, od egzystencjalnych do czysto pragmatycznych.

Od miesiąca wszyscy mówią też o nowej powieści Leny Andersson „Egenmäktigt förfarande” (Samowolne uwodzenie). Jest to pięknie napisana historia nieodwzajemnionej miłości młodej poetki do starszego artysty. Na niespełna dwustu stronach przedstawia pozbawioną samokrytyki bohaterkę, w fabułę wplatając elementy traktatu filozoficznego. A morał, jak to często bywa w szwedzkiej literaturze współczesnej, jest niezwykle zaangażowany społecznie. Pokazuje, jak mylne są nasze przekonania o posiadaniu władzy, jak niewiele wiemy o hierarchiach.

Kanapka Noréna, wódka Enquista

„Mamy naprawdę wielu świetnych prozaików. Taką klasyczną trójkę starszego pokolenia, autorami kanonicznych już pozycji są Per Olov Enquist, Torgny Lindgren i Kerstin Ekman. Ich kolejne książki stają się bestsellerami, czytelnicy ustawiają się po nie w bibliotecznych kolejkach, wydana jesienią książka staje się natychmiast ulubionym prezentem gwiazdkowym”– przekonuje Ingvarsson.

Należy tu podkreślić, że książki nie są w Szwecji tanie, także w stosunku do tamtejszych zarobków. Pierwsze wydanie powieści, obowiązkowo w twardej oprawie, kosztuje ok. 250-300 koron (tj. 120-150 zł.). Szwecja nie byłaby jednak państwem obywatelskim, gdyby każdy nie miał dostępu do dóbr kultury: ogromna większość tytułów ukazuje się mniej więcej pół roku później w znacznie tańszych wydaniach kieszonkowych. Do „top listy” szwedzkich księgarń należy dodać noblistę sprzed dwóch lat Tomasa Tranströmera oraz poetkę Kristinę Lugn, którzy są ikonami dla każdego: akademika i policjanta.

Gdybyśmy chcieli narysować mapę trendów w szwedzkiej literaturze współczesnej, musielibyśmy zatrzymać się przy powieści. Ani literatura faktu, ani tym bardziej poezja nie wzbudzają takiej debaty, zarówno w mediach, na salonach, jak w dyskusyjnych klubach książki. Najpopularniejszym gatunkiem ostatnich lat jest powieść biograficzna. Wszystko zaczęło się od dziennika poety i dramaturga Larsa Noréna. Gdy pierwszy jego tom ukazał się w roku 2009, ta pozbawiona numeracji stron, ale z pewnością około 600-stronicowa księga podzieliła dziennikarzy. Jedni uważali, że tak szczegółowy zapis myśli, słów, działań jest przełomowy w historii literatury. Drudzy mieli za nic dokładny opis sposobu smarowania kanapki, „nawet jeśli jest to kanapka Noréna”... Dwie książki autobiograficzne, choć w nieco bardziej tradycyjnej formie, opublikował w ostatnich latach Per Olov Enquist. Ukochany przez Szwedów pisarz opowiada w „Ett annat liv” (Inne życie) o swoim alkoholizmie, dzięki czemu przez kilka miesięcy media nie zajmowały się niczym innym tylko szwedzkim alkoholizmem w latach 70. i 80. Podobne oddziaływanie literatury na społeczeństwo obserwowano po ukazaniu się powieściowej trylogii Jonasa Gardella „Torka aldrig tårar utan hanskar” (Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek; pierwsza część ukaże się po polsku na początku 2014 r. w przekładzie Katarzyny Tubylewicz), wstrząsającej opowieści o początkach AIDS wśród szwedzkich homoseksualistów.

Do takich fabularyzowanych dokumentów należy też „Zgorzkniała pizda” Marii Sveland (tłum. Maciej Muszalski), która komentuje nieudaną próbę zamiany społecznych ról obu płci. Z kolei Felicia Feldt („Felicia försvandt” – Felicia zniknęła) opisuje dzieciństwo w cieniu matki – sławnej pedagog, która w latach 70. uczyła społeczeństwo, jak wychowywać dzieci. Wśród książek przygotowywanych na polski rynek warto wspomnieć o fabularyzowanej biografii Grety Garbo „Vinterträdet” (Zimowe drzewo) autorstwa Ellen Mattson.

Somalijczycy w Sztokholmie

Drugim trendem ostatnich lat jest silnie zestetyzowana proza poetycka, często mająca swe korzenie w szkołach pisania, niezwykle ważnych dla szwedzkiej literatury. Niezwykle trudno dostać się młodemu pisarzowi do poważnego wydawnictwa bez rekomendacji nauczyciela takiego kursu. Gatunek prozy poetyckiej niełatwo uchwycić tematycznie. Są to nieco ezoteryczne, subtelne, pięknie napisane książki o niewielkiej objętości. Bardzo dobrze przyjmuje je krytyka, natomiast do nakładów kryminałów jest im oczywiście daleko. Charakterystyczne dla tego trendu jest to, że najciekawsze pozycje powstają pod piórami kobiet, które niegdyś debiutowały jako poetki. Należy tu wymienić Hannę Nordenhök, Annę Jörgensdotter, Mari Lundqvist, Marę Lee i Idę Linde. Dwie ostatnie prezentowane były w czasopismach literackich w Polsce, natomiast powieść Anny Jörgensdotter „Córki gór” znamy dzięki przekładowi Alicji Rosenau.

Kolejnym popularnym gatunkiem jest tradycyjna, dobrze napisana powieść obyczajowa, która być może nie ma ambicji noblowskich, ale jest świetnie przyjmowana zarówno przez krytyków, jak i czytelników. „Szwecja ma wielu bardzo dobrych pisarzy środka” – stwierdza Ingvarsson i stara się znaleźć w pamięci polskiego pisarza, którego mógłby do nich porównać. „Może jak Joanna Bator”. Susanne Axmacher, Sven Olov Karlsson, Mikael Fant, Gabriella Håkansson, Sigrid Combüchen, Helena von Zweigbergk, wymienia jednym tchem, no i oczywiście Majgull Axelsson.

Jak we wszystkich krajach Europy Zachodniej, także wśród autorów piszących po szwedzku mamy coraz więcej obco brzmiących nazwisk. Niesprawiedliwym byłoby nazywanie tego nurtem, choć wielu krytyków i akademików starało się skupić te książki pod szyldem „literatury imigranckiej” czy „literatury nowych obywateli”. Johannes Anyuru, Sami Said, Mariane Bahtiari czy odnoszący największe sukcesy na polu literackim i teatralnym Jonas Hassen Kemiri to nazwiska, które są cenione i czytane na równi ze szwedzkimi klasykami. Po wojnie Szwecja stała się krajem otwartym, w latach 60. aktywnie poszukiwała w południowej Europie robotników. W latach 90. osiedliło się tu wielu Chorwatów, Serbów, Albańczyków i Arabów. Największe grupy imigrantów ostatniej dekady to Somalijczycy i Afgańczycy. Nietrudno domyślić się, że wśród tak wielkiej grupy nowo przybyłych są również literaci. Obecnie dorastają także ich dzieci, dla których język szwedzki jest ojczystym, ale ponieważ w bagażu mają także język i kulturę rodziców oraz dziadków, ich spojrzenie na kraj jest bardzo odmienne od spojrzenia etnicznego Szweda klasy średniej. Początkowo ich literatura dotyczyła klasy robotniczej, problemów imigrantów, akcja toczyła się na przedmieściach, a czasem w odległych ojczyznach. Dzisiaj bagaż obcokrajowca wykorzystywany jest (jako wielki atut) raczej na poziomie języka niż historii. Somalijczyk Sami Said jest takim cudownym dzieckiem, które niezwykły talent językowy i dwujęzyczność zamienia w czarujące, do niczego nieporównywalne opowieści o literaturze, o poszukiwaniu głosu, o mierzeniu się z mitem literackiego geniuszu. „To słup milowy w literaturze szwedzkiej – mówi Ingvarsson. – Dopiero Somalijczyk, opowiadający o pragnieniu pisania, miłości i obsesji, jest w stanie pokazać, jak bardzo pojemny jest nasz nordycki język”.

No i Szymborska

Pamiętając o polskim lamencie nad brakiem wielkich epickich opowieści, pytam: „Skąd się biorą ci wielcy prozaicy?”. „Powieść, która łączy ciekawą historię, wiarygodnych bohaterów, zaangażowanie społeczne, a jednocześnie jest dobrze napisana, ma swoje korzenie w literaturze robotniczej. To tradycje z lat 30., a potem 60. i 70. Najwierniejszą spadkobierczynią tej tradycji jest dziś urodzona w Finlandii Susanna Alakoski, być może najważniejsza pisarka, jeżeli chodzi o stymulowanie debaty publicznej. W swej ostatniej książce „Oktober i Fattigsverige” (Październik w biednej Szwecji) opisuje społeczne rozwarstwienie i dociera do sedna biedy, czyli wstydu. Dzięki niej temat biedy przez wiele miesięcy nie schodził ze stron szwedzkich gazet.

Czy Szwedzi znajdują zatem czas na czytanie, a wydawcy przestrzeń na wydawanie literatury obcej?” „Wiesz – uśmiecha się Stefan – Nobel dla Alice Munro wzbudził euforię, ponieważ jest to autorka powszechnie znana. Ludzie na ulicy mówili z radością: »Nareszcie noblista, którego czytałem«”. Munro jest jednak w Szwecji znana i czytana głównie dzięki wysiłkom niszowego wydawnictwa Atlas. Żaden z wielkich domów wydawniczych nie chciał zainwestować w krótkie formy prozatorskie z Kanady. Wymiana literatur między krajami skandynawskimi jest lepsza niż wcześniej. Ale literaturą „mniejszych” języków zajmują się przede wszystkim mali wydawcy, którzy utrzymują się dzięki programom wymiany kulturalnej i dotacjom.

„Próbuję przeciwdziałać temu zeszwedczeniu literatury. W końcu jestem tłumaczem z polskiego i organizatorem międzynarodowego festiwalu” – podkreśla Ingvarsson. „Największa gwiazda festiwalu Stockholm Literature pochodzi z zachodniej Afryki, to Chimamanda Ngozi Adichie. Przyjedzie też bardzo popularna Swietłana Aleksijewicz – laureatka Nagrody Pokojowej Księgarzy Niemieckich. A ponieważ poezji jest dziś w Szwecji mniej niż kiedyś, postanowiliśmy, że dwóch tłumaczy opowie o najważniejszej dla siebie pracy z wierszami. Jonathan Morén zaprezentuje zbiór poezji arabskiej, Anders Bodegård ostatni tom Wisławy Szymborskiej »Nog nu« (Wystarczy)...”  


JUSTYNA CZECHOWSKA (ur. 1979) jest tłumaczką ze szwedzkiego, literaturoznawczynią, agentką literacką, współzałożycielką Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury. W poprzednim „Magazynie” drukowaliśmy jej rozmowę z Agnetą Pleijel.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2013