Lęk z obu stron

STANISŁAW TEKIELI: - Co Europa może realnie zrobić dla Romów?

26.03.2007

Czyta się kilka minut

MAGDALENA ADAMOWICZ: - Może zrobić wiele. Tak dla Romów, jak i dla wszystkich innych grup mniejszościowych zamieszkujących kontynent. W poszczególnych krajach powinny obowiązywać odpowiednie regulacje prawne, niezależnie od norm międzynarodowych, norm Rady Europy czy Unii Europejskiej. W kwestii np. zakazu dyskryminacji mniejszości. Rządy powinny wspierać także wszelkie akcje i programy edukacyjne promujące tolerancję i edukację międzykulturową. Przede wszystkim jednak kraje europejskie winny podejmować działania adresowane do samej mniejszości romskiej i odpowiadające na jej specyficzne potrzeby w obszarach edukacji, zdrowia, zatrudnienia czy warunków mieszkalnych.

Takie kroki są i były podejmowane od lat z mniejszym lub większym skutkiem. Już od dobrych kilkunastu lat zarówno rządy, jak i organizacje pozarządowe czy fundacje (Ford Foundation, Open Society Institute) oferują różnorakie programy pomocy Romom nakierowane na edukację dzieci romskich, naukę języka, promocję kultury czy polepszenie warunków życia i pomoc prawną dla dyskryminowanych Romów. Powstało kilka międzynarodowych organizacji zajmujących się tylko i wyłącznie Romami. Na przykład Europejskie Centrum Praw Romów (European­ Roma Rights Center) w Budapeszcie, Punkt Kontaktowy do spraw Społeczności Romów i Sinti przy OBWE w Warszawie czy European Roma Information Office (ERIO) w Brukseli.

- Jakie trudności napotyka się w pracy z tą mniejszością?

- Mniejszość romska to specyficzna grupa. Niejednolita, rozproszona, a jej przedstawicieli można znaleźć w każdym zakątku Europy. Dlatego dodatkowo ważne są wszelkie wspólne i skoordynowane działania rządów, instytucji międzynarodowych oraz organizacji pozarządowych. Ważnym krokiem w tym kierunku jest powołanie do życia na lata 2005-15 tzw. Dekady na rzecz Integracji Romów (Decade of Roma Inclusion: www.romadecade.org). To inicjatywa ośmiu, a teraz już dziewięciu krajów Europy Środkowo-Wschodniej, w których żyją liczne mniejszości romskie. Są to Bułgaria, Czarnogóra, Czechy, Chorwacja, Macedonia, Rumunia, Serbia, Słowacja i Węgry.

Oprócz rządów poszczególnych krajów regionu inicjatorami przedsięwzięcia są też m.in. Bank Światowy, Open Society Institute, UNDP i wiele innych międzynarodowych instytucji. Jest to bardzo ciekawa i przydatna inicjatywa, której celem ma być zmniejszenie dyskryminacji Romów oraz poprawa ich statusu społecznego i ekonomicznego. Obejmuje ona wiele interesujących działań z dziedziny edukacji, zdrowia, bezrobocia i warunków bytowych. Na razie za wcześnie na ocenę osiągnięć tego projektu. Jego sukces nie zależy tylko od dobrej woli i zaangażowania poszczególnych partnerów, ale i też samej mniejszości romskiej, jej otwartości na przyjęcie pomocy z zewnątrz.

- Czy Romowie chcą się integrować?

- Na to pytanie nie ma jednolitej odpowiedzi. Środowisko romskie jest tak bardzo zróżnicowane, że nie można powiedzieć o jego jednoznacznym "tak" albo "nie" dla integracji. Poszczególne grupy romskie mają różne nastawienie do "większościowego" społeczeństwa kraju, w którym zamieszkują albo w którym obecnie się znaleźli, jak i do integracji z nim. Niektóre grupy są mniej tradycyjne, mają swoich bardziej liberalnych przedstawicieli w życiu politycznym danego kraju, lepszy status w obrębie społeczeństwa czy lepsze wykształcenie.

W takich przypadkach - przypadkach krajów posiadających inteligencję romską - potencjalnie łatwiej jest Romom się integrować. Dobrym przykładem są tu niektóre grupy żyjące na Węgrzech (Budapeszt, Pecs), w Rumunii czy Czechach. Ich przedstawiciele są niejednokrotnie profesorami uniwersytetów, prawnikami, policjantami czy artystami.

Są też grupy bardziej tradycyjne, bardzo zamknięte, mające bardzo konserwatywnych liderów lub też w ogóle niezorganizowane, żyjące na marginesie społeczeństwa. Do nich znacznie trudniej dotrzeć, nawiązać kontakt. Niechętnie poddają się one wszelkim "eksperymentom" organizacji pozarządowych lub też pomocy społecznej. Jednakże często to, czy Romowie chcą czy nie chcą się integrować, ma znaczenie drugorzędne - gdyż w wielu przypadkach po prostu nie ma dla nich takiej opcji. Nie mają możliwości zintegrowania się. Samo "większościowe" społeczeństwo spycha ich na margines życia, obawiając się ich inności: tego, że nagle ci obcy zamieszkają wśród nich ze swoją odmienną kulturą i językiem, że zakłócą im spokój.

- Jakie są przeszkody dla takiej integracji?

- Romowie to najliczniejsza mniejszość Europy Środkowo-Wschodniej. Wielu jej członków żyje w skrajnym ubóstwie, często na skraju miast czy wiosek, w osobnych osadach bez wody, prądu i kanalizacji. Często ich domy nie mają pozwolenia na budowę, są zalewane w czasie powodzi czy zatruwane pobliskimi wysypiskami śmieci. Ten odmienny status społeczny, wynikający z biedy, słabego wykształcenia, bardzo dużego bezrobocia (na niektórych obszarach sięgającego 100 proc.), jest poważną przeszkodą w integracji. Dzieciom trudno wyrwać się z tego "zaklętego kręgu nędzy" i często powielają schemat rodzinny: nie kończą szkół, nie znajdują stałego zatrudnienia, żyją w biedzie. Nie będę nawet poruszać problemu statusu kobiet w środowisku romskim, gdyż jest to temat-rzeka, też regionalnie zróżnicowany.

Kolejnym problemem jest dyskryminacja Romów. Jawna czy ukryta, często towarzyszy im całe życie. Widać to w szkołach, gdzie biedniejsze i gorzej ubrane dzieci romskie są izolowane od bogatszych i lepiej uczących się kolegów. Gdzie w klasach dla słabszych dzieci albo w szkołach specjalnych grono uczniów to Romowie. Tak jest na Słowacji, w Bułgarii czy nawet na południu Polski. Także w urzędach, szpitalach i w pracy, gdzie słabo wykształceni i nisko wykwalifikowani petenci i pracownicy często są narażeni na drwiny i traktowani jak obywatele drugiej kategorii.

Pojawia się więc zrozumiała niechęć, zwłaszcza tych bardziej tradycyjnych środowisk romskich, do integracji, wymuszonej asymilacji, kontaktów ze społeczeństwem; do tego strach rodziców przed posyłaniem dzieci do szkół i narażaniem ich na stres. Efektem jest odizolowanie i wyobcowanie Romów, zamykanie się ich we własnym kręgu językowym i kulturowym. Szkoła, edukacja i praca, lepsze warunki życia, pomoc społeczna i medyczna, wszystko to, co jest związane ze społeczeństwem, może być odbierane jako zagrożenie. Dlatego w pracy na rzecz integracji romskiej ważne jest zaufanie, wyrobienie wspólnego języka i akceptowanie różnic kulturowych. Trzeba pamiętać, że chodzi nam o integrację, a nie asymilację. A do tego trzeba Romów poznać.

Niewielu wie, jak zróżnicowana jest to grupa. Jak inni są Kalderasze od Lovari, Brigitka od Sinti czy też od Olah, Angielskich Podróżników. Bo też skąd mamy czerpać naszą wiedzę? Z filmów Kusturicy, znanych mimo wszystko niewielkiej części naszego społeczeństwa, czy w ogóle nieznanych anglojęzycznych książek Isabeli Fonseci ("Burry me standing") czy Michaela Stewarta ("The Time of the Gypsies")? Pomóc może wizyta w Muzeum Kultury Romskiej w Tarnowie czy w Brnie. Ci, którzy wybierają się na Weneckie Biennale, mogą zawitać do specjalnego namiotu, w którym będą prezentowane osiągnięcia romskich artystów z krajów Europy. To pierwsza taka międzynarodowa obecność artystów romskich na prestiżowych wystawach światowych. I miejmy nadzieję, że nie ostatnia.

MAGDALENA ADAMOWICZ jest absolwentką Integracji Europejskiej na Uniwersytecie Gdańskim oraz Nationalism Studies Program na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Budapeszcie. Autorka książki "Droga od Państwa Narodowego do Unii Europejskiej. Na przykładach Irlandii i Polski" oraz pracy "Edukacja dzieci romskich w Polsce". Uczestniczyła w zbieraniu informacji do raportu Europejskiego Centrum Praw Romów "The Limits of Solidarity. Roma in Poland after 1989". Od 2003 r. pracuje w Open Society Institute w Budapeszcie, w ramach programu Romskich Inicjatyw Kulturalnych, a następnie programu Praw Człowieka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Historia w Tygodniku (12/2007)