Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wystawy oryginałów tych prac nie dałoby się zorganizować w żadnym muzeum na świecie (nie tylko dlatego, że jest tu „Ostatnia wieczerza”, czyli fresk). Muzeum Narodowe nie miało w planach wystawy na 500-lecie śmierci Leonarda (i nie musiało jej robić!). Przygotowanie poważnej ekspozycji wymaga kilkuletnich przygotowań, a jedno z najważniejszych muzeów w kraju powinno wyznaczać wystawiennicze standardy. Tymczasem urządzono dość kuriozalny pokaz, na który nie zdecydowałaby się żadna poważna europejska instytucja muzealna.
Wystawa pod szumnym tytułem „Leonardo. Opera Omnia” pokazuje stosunek nowego dyrektora muzeum Jerzego Miziołka do publiczności: uważa on zapewne, że Polki i Polacy nie potrafią odróżnić poważnej wystawy od jej podróbki. Pokaz reprodukcji Leonarda, podobnie jak wcześniejsze decyzje dyrektora i jego cenzorskie zapędy, świadczą o całkowitym niezrozumieniu funkcji Muzeum Narodowego oraz braku podstawowych kompetencji muzealniczych. O słabym przygotowaniu Jerzego Miziołka do kierowania tak poważną instytucją Ministerstwo Kultury wiedziało, a jednak został jej dyrektorem. I spełnia się czarny scenariusz: za kadencji Piotra Glińskiego kolejne ważne dla kultury miejsce zaczyna spadać w niebyt. ©