Kurdyjskie opowieści

Temat to ważny i gorący, bo kryzys na Bliskim Wschodzie wyeksponował kwestię kurdyjską, a sytuacja jest aż nazbyt dynamiczna i trudna do ogarnięcia.

28.10.2016

Czyta się kilka minut

Nazywam się Kurdystan” Witolda Repetowicza to właśnie książka o Kurdach i Kurdystanie, a nawet trzech Kurdystanach: irackim, syryjskim i tureckim (irański pojawia się kontekstowo).

Polskie książki o Kurdach można policzyć na palcach jednej dłoni, w mediach – newsowe okruchy. Praca Repetowicza powstała po latach wyjazdów w teren, po powrotach do miejsc i osób już poznanych, z możliwością łapania dynamiki – to widać w każdym zdaniu. Daje niespotykany wgląd w codzienność tych trzech różnych Kurdystanów, pokazuje ludzi, zwyczaje, dylematy w czasie fundamentalnych wstrząsów i wykuwania się nowej rzeczywistości polityczno-społecznej. Czym dziś jest autonomia kurdyjska w Iraku? Jak w praktyce działa lewacko-liberalno-nacjonalistyczny eksperyment syryjskiej Rożawy? Jak wygląda pacyfikacja miast w południowej Anatolii przez wojska tureckie? A do tego kopa żywych legend i anegdot historycznych, plejada kurdyjskich bohaterów (przykurzonych i tych wciąż żywych), mapy, słownik i podręczny bedeker po miastach, górach i dolinach Kurdystanu. Gratka dla pasjonatów.

Repetowicz Kurdów kocha miłością wielką, romantyczną i zaborczą – to siła książki i zarazem jej największa słabość.

Wielowarstwowa i wielowątkowa historia regionu i Kurdów oraz chaos dnia dzisiejszego sprowadzone są do romantycznego moralitetu o jednym narodzie (co jest przedmiotem wątpliwości) kurdyjskim, w starożytności zwanym Medami, rozszarpywanym przez bezlitosnych sąsiadów po dziś dzień i skoncentrowanym na walce o własne państwo. Rozbiory, powstania, dzieci z Wrześni i „Syzyfowe prace” są tu kluczem interpretacyjnym, który autor podaje wprost. Dziś walkę o wolność łączą, w jego wizji, z postępem i wartościami liberalnymi (demokracją, tolerancją etc.). W książce nie pada dobre słowo o Turkach (to niemal hordy stepowych barbarzyńców; Erdoğan jako złowrogi Aryman i Zahok), ale też o Arabach, Irańczykach/Persach czy islamie.

Dziś autor widzi jutrzenkę niepodległości dla Kurdystanów, za którą pójść musi zjednoczenie – to żelazny punkt wszystkich rozmów w tej książce, a odpowiedzi autor jest bardziej pewien od swych rozmówców. Jest w tym urok XIX-wiecznego romantyzmu polskiego, jest komfort anachronicznego i teleologicznego spojrzenia na budowę państwa i narodu, jest żar agitacji. Ale na pewno nie próba szerszego spojrzenia, wsłuchania się i zważenia racji oraz narracji czy choćby próba twardych rachunków politycznych.

Książka jest surowa, nie estetyzuje, nie przebija między wierszami uniwersaliami. To żarliwe świadectwo doświadczeń, wyrzucane na gorąco, pchające w dygresje, epatujące atmosferą walki i misji... Takie czasy, taka książka – warto się zmierzyć. I prawdzie, i Kurdom można było się lepiej przysłużyć. ©

​WITOLD REPETOWICZ, NAZYWAM SIĘ KURDYSTAN. TRZECIA STRONA, Warszawa 2016

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2016