Kup pan cegłę

Sześciodniowa wystawa zorganizowana przez Abbey House w wynajętych salach londyńskiej Saatchi Gallery to natarczywa akcja marketingowa pod przykrywką prezentacji sztuki polskiej na Zachodzie.

10.06.2013

Czyta się kilka minut

 / Fot. Materiały prasowe ABBEY HOUSE
/ Fot. Materiały prasowe ABBEY HOUSE

Wpoprzednim numerze „TP” można było przeczytać, jak się kreuje wydarzenia literackie i winduje rzeczy mierne do rangi arcydzieł. Jak to się odbywa w innych dziedzinach artystycznych? Właśnie mamy świetny pretekst, by odpowiedzieć na to pytanie.

DOBRE, BO DROGIE

Od lat powtarzamy, że sztuka polska musi wejść w międzynarodowy obieg, bo lata spędzone za żelazną kurtyną uniemożliwiły jej absorpcję przez kanon akademicki, zachodnie instytucje oraz rynek. Dziś jednak Krasiński, Robakowski czy Bałka funkcjonują w regularnym obiegu, a na okładce „In My View: Personal Reflections on Art by Today’s Leading Artists” umieszczono reprodukcję obrazu Sasnala.

O tym, że sztuka polska ma się dobrze, przekonany jest także Jakub Kokoszka, prezes Abbey House i wydawca magazynu „Art & Business”, przejętego przez firmę w 2010 r. i od tego momentu ukazującego się „w nowej odsłonie graficznej oraz merytorycznej”. Kokoszka mówił o tym wprost na wernisażu „Polish Art Now: An Exhibition of Polish Contemporary Art” w londyńskiej galerii Saatchi, traktując najwyraźniej imprezę jako argument przesądzający.

Założony w 2010 r. przez Pawła Makowskiego dom aukcyjny Abbey House zajmuje się doradztwem inwestorom, którzy szukają „pewnych form lokowania kapitału”. Na tym działalność firmy się jednak nie kończy. Żadna lokata kapitału nie jest pewna, o ile nie jest pod całkowitą kontrolą organu, który taką pewność inwestorom obiecuje. Abbey House rozwinął więc system polegający na przyjmowaniu wybranych artystów na kontrakty pięcioletnie i płacenie im stałej gaży w wysokości dwóch średnich krajowych w zamian za regularne dostarczanie prac, które potem prezentowane są jako owa „pewna lokata kapitału” dla nabywców-inwestorów. „Polecani przez nas artyści są lub wkrótce będą najbardziej znanymi twórcami, których nazwiska pojawią się lub będą pojawiać się w kontekście sztuki” – jak możemy przeczytać na stronie domu aukcyjnego (o praktykach Abbey House pisał obszernie Łukasz Gazur w artykule „Dobre, bo drogie”, „TP” nr 7/2012).

Zaprezentowanie swoich artystów w Saatchi Gallery, która mimo nierównego poziomu kolejnych wystaw od lat stanowi głośną markę, pozwala oczywiście stworzyć wrażenie, że wszyscy artyści Abbey House są na jej miarę. Na swojej stronie internetowej Abbey House stara się więc zasugerować, że wystawa odbywa się pod patronatem galerii. W rzeczywistości Saatchi po prostu wynajęła Polakom dwie sale, a krótkotrwałość wystawy (zaledwie tydzień) pokazuje skalę eventu; większość wystaw w Saatchi trwa ok. 5-6 miesięcy. Zespół kuratorski galerii nie był też zaangażowany w organizację „Polish Art Now”.

OBRAZ NR 100

Wygląda na to, że klasycy polskiej sztuki służą przede wszystkim legitymizowaniu młodych artystów ze „stajni” Abbey House: w swojej przemowie Kokoszka dziękował młodym artystom, z których faktycznie większość była obecna na wernisażu, a także „klasykom”, takim jak Wojciech Fangor, Stefan Gierowski czy Henryk Stażewski (ich dzieła prezentowane są na wystawie), którzy – oczywiście – nie byli obecni. Gierowskiego czy Fangora nikt o zdanie na temat wystawy pewnie nie pytał – ich prace pochodzą ze zbiorów związanego z Abbey House Marka Niemirskiego. Natchnęły go one do stworzenia serii „Kolekcja” – kilkunastu obrazów, na których odtwarza odciski palców innych artystów (sic!), wśród nich m.in. Romana Opałki, Magdaleny Abakanowicz, Wojciecha Fangora czy Stefana Gierowskiego.

Bogusław Deptuła, redaktor naczelny magazynu „Art & Business” i współkurator wystawy, tłumaczył mi zależność między „odciskiem Gierowskiego” a jego obrazem nr 100 z początku lat 60. Poprzez Niemirskiego stary mistrz ma „odżywać”. Jednak moim zdaniem został ośmieszony.

Na tym „zależności” się nie kończą. Deptuła widzi także podobieństwo między obrazem „E–14” Fangora z 1966 r. a wystawionym w Saatchi „Screens V” Jana Wyżykowskiego z 2002 r. Patrząc chłodnym okiem, trudno tu dostrzec coś więcej niż marną imitację stylu Fangora, którego zainteresowanie optycznymi możliwościami malarstwa miało miejsce w historycznie zdefiniowanym momencie. Z kolei 30-letnia Anna Szprynger została zestawiona z Henrykiem Stażewskim...

Szczytem dezynwoltury, by nie powiedzieć mocniej, jest porównanie wystawy „Polish Art Now” do zorganizowanej przez Petera Selza w Museum of Modern Art w Nowym Jorku (1961 r.) wystawy „Fifteen Polish Painters”. Tamta wystawa obejmowała 75 obrazów, w tym prace Potworowskiego, Stażewskiego, Fangora, Gierowskiego, Dominika, Brzozowskiego, Kantora, Lebensteina – właśnie na niej zaprezentowano obraz Gierowskiego nr 99. Pokazywany w Saatchi numer 100 ma przypieczętować ciągłość – podkreślała kuratorka „Polish Art Now” Sasha Craddock. Warto jednak wspomnieć, że Selz odwiedzał Polskę wielokrotnie pod koniec lat 50. i wykonał ogromną pracę badawczą na temat polskiej sztuki nowoczesnej. Craddock odwiedziła Polskę, czyli Warszawę – dwa razy.

ZŁOTY SEN

Craddock o sztuce polskiej wiedziała przed wystawą niewiele. Przyjaźni się – owszem – z Goshką Macugą, artystką mającą studio w Londynie, ale poza nią i kilkoma innymi nazwiskami, artystów polskich nie znała. Bogusław Deptuła zaserwował jej tzw. „crash course” ze sztuki polskiej, inaczej mówiąc – historię sztuki w pigułce.

Polska scena artystyczna, bazująca na pokrętnych relacjach między kuratorami, redaktorami, sponsorami i krytykami sztuki, może być dla zewnętrznego obserwatora okrutnie nieprzejrzysta...

No właśnie. Abbey House na łamach „Art & Business” deklaruje, że „historia galerii Saatchi i jej właściciela przypomina złoty sen. Każda z jego decyzji jest słuszna, każda inwestycja udana, nie inaczej będzie tym razem. Pod dachem jego galerii zaistnieje siedmiu artystów Abbey House”. Retoryka tego stwierdzenia jest jasna i niewarta szerszej analizy. Jednak w natłoku londyńskich imprez artystycznych siedmiodniowa wystawa kilkorga artystów pozostanie bez znaczenia. Nie o promocję polskiej sztuki za granicą tu idzie – jak mógł pomyśleć choćby widz materiału prezentowanego przez „Fakty” w TVN i wielu innych materiałów w polskich mediach – tylko o uwiarygodnienie Abbey House. Chodzi o to, żeby artyści prezentowani w Londynie mogli legitymować się przed polskimi nabywcami ich dzieł krótką notą: „wystawiał w Saatchi Gallery”. Założę się, że ceny pójdą w górę.

Wystawa „Polish Art Now: An Exhibition of Polish Contemporary Art”, Saatchi Gallery, Londyn (3–10 czerwca 2013 r.).

KATARZYNA FALĘCKA jest studentką londyńskiego Courtauld Institute of Art. Jej tekst ukazał się również w nieco innej formie na stronie obieg.pl, należącej do Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2013