Kto wlazł na prerię?

My, szlachetni Czerwonoskórzy, mamy swoje zalety, do których zaliczana jest legendarna w świecie gościnność i tolerancja.

24.09.2018

Czyta się kilka minut

Wszystko, co w nas dobre, dodatkowo sumuje przywiązanie do ziemi pradziadów, znakomita zdolność tropienia i wybitne zdolności myśliwskie. Teoretycznie mamy też wady. Każdy wie, że statystyczny Czerwonoskóry marzy o skalpowaniu. Jest to stereotyp, z którym walczymy, również za pomocą stosownego ustawodawstwa, owszem kulawego, nieprzystającego do kodeksów Bladych Twarzy, ale według naszej tradycji – liczą się przede wszystkim dobre chęci.

Poza rozległą beletrystyką na temat naszej gościnności i tolerancji powstała też obszerna literatura faktu, opisująca i analizująca nasze liczne dzieła na niwie skalpowania. Na dowolnym poziomie szczegółowości, począwszy od opisów rekrutacji i klasyfikacji ofiar, po techniki zdejmowania owłosienia z dowolnej części ciała i opisy narzędzi, mamy takoż teksty pieśni i filmy z obrzędów towarzyszących. Oczywiście nasza prawda bardzo się różni od prawdy oskalpowanych i jest to jakoś krępujące, ale – rzec trzeba – jest to takoż interesująca kanwa do dyskusji podczas watr, zjazdów, konferencji, podczas przekraczania wszelakich rubikonów, podczas rzucania kości, tańców na cześć symboli słońca, pieczenia ziemniaków czy kiełbas, ale też oczywiście podczas spotkań rodzinnych w zaciszu wigwamów i tipi.

Generalnie osobność nas – Czerwonoskórych – znana jest w świecie. I niechęć do stanowienia na naszych terytoriach obcych fortów i faktorii. Forty pośród naszych wigwamów wytrącają nas z równowagi chwiejnej, w jakiej przyszło nam trwać na preriach peryferii świata tego. Fort obsadzony przez Blade Twarze wywoływał zawsze odruch porzucenia poprawnościowych – pardon – narracji na temat skalpowania. Wyciągało się naonczas zawsze tomahawki przechowywane po piwnicach, plotło cięciwy i ostrzyło groty. Mówiąc szczerze, na dźwięk słowa „fort” wypadały nam z ust fajki pokoju i zanikała legendarna gościnność. Tak było zawsze, odkąd myszy zjadły naszego pierwszego wodza Popiela (od „popielaty”, czyli „siwy”).

Przez wieki różni nasi wodzowie, o różnych zresztą przydomkach, w różnych okresach naszej dziwnej historii, zezwalali czasem na montowanie na naszych pastwiskach obcych fortów. Żadnemu nie wybaczono takiej inicjatywy, wszystkim grożono oskalpowaniem, wielu musiało odejść z naszego puebla. Co znaczy tyle, że nie są objęci kultem przodków. Przez ostatnie lata niektórym wodzom naszym wpadały podobne pomysły do głowy, ale dopiero obecny wziął sprawę za rogi, i dopiero co, w Wielkim Wigwamie Bladego Brata, oświadczył wprost, że ów może sobie postawić tu fort i jeszcze nazwać go swoim imieniem. Sprawa jest świeża i rzec trzeba, że jesteśmy skrajnie zaskoczeni całkowitym brakiem reakcji czerwonoskórych rzesz na tę oczywistą przecież propozycję kolonizacji naszej umiłowanej prerii. Słychać zaledwie żałosne komentarze w sprawie detalu, że oto nasz wódz obecny powinien siedzieć. Jest to zupełnie oczywiste, że powinien, zarówno w sensie dosłownym, tzn. tam, w Wielkim Wigwamie, jak i parabolicznym, ale ma się to nijak do oceny hołdu, który wódz nasz złożył za Wielką Wodą. Nie ma żadnej dyskusji na ten temat, nie ma wyciągania tomahawków, nie ma tańców wojennych ani szykowania się do kęsim-kęsim.

Jest to szczególnie rozczarowujące, zważywszy na utwardzone przez wieki opinie o nadczułości nas, Czerwonoskórych, gdy ktoś nam włazi na prerię. Wniosek jest smutny: że ta wrażliwość, jak wiele faktów z życia Czerwonoskórych, to nieprawda. To tylko jedna z wielu legend krążących o nas wśród nas. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2018