Kto to jest poeta metafizyczny?

W tych wierszach współistnieją sfery świecka i sakralna, pomiędzy którymi zawieszony jest człowiek. Zmysłowy wymiar doświadczenia religijnego był dla metafizyków czymś naturalnym, wyrastał ze światopoglądu epoki.

02.12.2009

Czyta się kilka minut

"Antologia angielskiej poezji metafizycznej XVII stulecia" ukazała się po raz pierwszy w 1979 roku nakładem podziemnej Witrynki Literatów i Krytyków. Trzy lata później książkę wydał PIW. Przez następną dekadę Stanisław Barańczak wielokrotnie powracał do XVII-wiecznych autorów - w "Biblioteczce Poetów Języka Angielskiego" (najpierw w Wydawnictwie Arka, a od 1993 r. w Znaku) ukazywały się tomy Roberta Herricka, George’a Herberta, Johna Donne’a, Henry’ego Vaughana. W 1991 r. PIW opublikował drugie oficjalne wydanie "Antologii", do którego Barańczak dołożył ponad setkę nowych przekładów, czyniąc zeń jedną z najobszerniejszych w Polsce prezentacji anglojęzycznej literatury tamtego czasu.

W nocie dołączonej do nowej edycji Ryszard Krynicki powiada, że choć przypadkowo, książka ukazuje się 30 lat od nieoficjalnej premiery. Jest to przypadek niezwykle szczęśliwy także z innych względów. Najważniejszy z nich to renesans zainteresowania poezją metafizyczną na Zachodzie. W ubiegłym roku w USA wyszła opasła antologia "John Donne and the Metaphysical Poets". To kolejny tom znanej serii Harolda Blooma, która obejmuje najważniejsze - w opinii amerykańskiego krytyka - dzieła literatury anglojęzycznej. We wstępie Bloom pisze, że twórczość metafizyków stanowi jeden z najistotniejszych punktów odniesienia dla poezji nowoczesnej. Zarówno romantycy, jak i autorzy z początku XX wieku wiele zawdzięczają poetom metafizycznym.

Skazani na banicję

Wszystko zaczęło się od T.S. Eliota, który 20 października 1921 r. na łamach "Times Literary Suplement" opublikował recenzję z antologii "Metaphysical Lyrics and Poems of the Seventeenth Century" zredagowanej przez Herberta J.C. Griersona. Była to pierwsza tak obszerna prezentacja angielskich poetów XVII wieku. Praca Griersona miała ambicje akademickie, chodziło o przywrócenie metafizykom należytego miejsca w historii brytyjskiej literatury. Dzięki esejowi Eliota publikacja stała się przedmiotem żywiołowych dyskusji krytycznoliterackich.

Już na wstępie autor "Ziemi jałowej" (nad którą skądinąd podówczas pracował) zaznaczył, że antologia nie jest zwyczajnym wyborem najlepszych wierszy z epoki, lecz krytycznoliteracką interwencją, która zmusza do przewartościowania norm estetycznych. W przekonaniu Eliota bez poetów metafizycznych genealogia dwudziestowiecznego wiersza byłaby niepełna.

Nie było to wcale oczywiste dla współczesnych autora "Świętego gaju", którzy o metafizykach myśleli źle albo wcale. Owszem, ich wiersze były dyskutowane, ale czytało się je z rzadka. Metafizycy nie mieli publiczności, która w pierwszej połowie XX wieku odgrywała w Anglii tak istotną rolę. Autorytet poety lub grupy poetów zależał od oceny kulturalnego salonu. Eliot próbował przekonać ów salon, że metafizycy są warci zachodu.

Złą prasę XVII-wieczni twórcy zawdzięczają niezwykle wpływowemu krytykowi (Bloom nazywa go jedną z najgroźniejszych postaci angielskiego Oświecenia), doktorowi Samuelowi Johnsonowi. To właśnie on w "Żywocie [Abrahama] Cowleya" po raz pierwszy posłużył się przymiotnikiem "metafizyczny" w odniesieniu do poezji XVII-wiecznej: napisał, że u początku tego stulecia pojawiła się na literackiej scenie "grupa autorów, których można nazwać poetami metafizycznymi". Helen Gardner we wstępie do swojej antologii wierszy metafizycznych powiada, że epitet "metafizyczny" miał pejoratywny wydźwięk i oznaczał - w największym skrócie - nadmierną skłonność do dowcipu (angielskie wit) i łączenia przeciwstawnych elementów rzeczywistości. Według Johnsona cechy te były świadectwem wynaturzonego gustu literackiego i równie nienaturalnej wrażliwości, która ściągała wiersz w stronę chaotycznych doświadczeń.

Johnson - mimo negatywnego nastawienia - potrafił doskonale rozpoznać i nazwać najważniejsze cechy metafizycznej poetyki. Wytykał XVII-wiecznym poetom, że nagromadzeniem przeciwieństw pobudzają percepcję czytelnika, ale pobudzenie to nie prowadzi do poznania esencji rzeczy. Przeciwnie - zmusza odbiorcę do zaakceptowania sytuacji, w której sprzeczność jest źródłowym stanem świata, a jednostka, zawieszona pomiędzy skrajnościami, nie może obrać w tym świecie właściwego kursu. Drugi poważny zarzut dotyczył nachalnej według Johnsona erudycyjności, którą metafizycy manifestowali w swoich utworach.

Nietrudno się domyślić, jak wyglądała Eliotowska linia obrony. To, co dla Johnsona było wadą, dla Eliota stanowiło niepodważalną zaletę. Sprzeczność metafizyczna jawiła mu się jako zapowiedź skomplikowanej struktury XX-wiecznej liryki, która za cel postawiła sobie przedstawienie nieciągłości i płynności nowoczesnego świata.

Barwne żywoty

W swoim wstępie - który bardzo skutecznie opiera się upływowi czasu - Barańczak podkreśla, że nie sposób objąć wszystkich autorów zaliczanych do tej grupy jedną krytycznoliteracką klamrą. Ich twórczość jest - jak sugeruje tłumacz - odbiciem burzliwych czasów, w których przyszło im żyć. Czasów wojen, żarliwych sporów religijnych, odkryć geograficznych i rewolucji naukowych. XVII-wieczna Anglia była areną niezwykle inspirujących konfliktów światopoglądowych. Żywoty metafizyków należą do najbarwniejszych w całej historii literatury angielskiej.

Dość przywołać przykład Johna Donne’a, który karierę rozpoczął od studiów w Cambridge. Następnie był dworzaninem, obieżyświatem, piastował prestiżową funkcję sekretarza Lorda Strażnika Wielkiej Pieczęci, potajemnie ożenił się z protegowaną swojego zwierzchnika, co doprowadziło do nagłego załamania jego kariery. Potem długo wiódł trudne życie, opiekując się wielodzietną rodziną i walcząc z nędzą. Wreszcie przyjął święcenia kapłańskie i wspinając się wolno po szczeblach kościelnej hierarchii, rozwijał twórczość poetycką. Umierał jako kapelan królewski i dziekan katedry św. Pawła w Londynie.

Ogrom doświadczeń i zdobytej wiedzy bardzo wyraźnie manifestuje się w utworach poszczególnych autorów. Jest tak, jakby percepcja poetów metafizycznych była ponad miarę rozwinięta i ogarniała więcej, niż przyswoić mógł człowiek tamtego czasu. To zresztą był kolejny zarzut Johnsona, który w nagromadzeniu tak wielu doświadczeń dostrzegał jedynie chęć epatowania opisami coraz to osobliwszych zdarzeń.

Pisałem wcześniej, że przymiotnik "metafizyczny" odnosił się m.in. do dowcipu, który wszelako nie miał zbyt wiele wspólnego z dzisiejszym znaczeniem tego słowa. Dowcip polegał na zderzaniu ze sobą elementów pochodzących z innorodnych porządków, odległych obrazów, sprzecznych wyobrażeń, pozbawionych związku (przynajmniej na pierwszy rzut oka) anegdot. We wspaniałym "Pożegnaniu" Donne porównywał kochanków do ramion cyrkla, który jedno ramię ma nieruchome, podczas gdy drugie to oddala się, to znów przybliża, zakreślając mniejsze i większe koła oddalenia. W mniej znanym, ale równie znakomitym wierszu "Do chirurga, puszczającego krew Celii" Thomas Carew gani znachora za jego bezwzględną wiarę w leczniczą moc medycznych zabiegów. Carew próbuje oddalić widmo cielesnej degrengolady swej kochanki, przekonując, że jej doskonała istota nie może broczyć krwią. Gdy innym zdaje się, że z jej żył cieknie krew, on wie, że to broczy jego serce. Podobnych przykładów można podać bardzo wiele.

Współistnienie przeciwieństw

Johnson (jak zwykle krytycznie) pisał, że metafizycy siłą wpychają pod wspólne jarzmo najbardziej nawet odległe idee. Barańczak tłumaczy, że ich poetykę można opisać za pomocą czterech pojęć: koncentracji, konceptu, konkretu i - by tak rzec - ośmielonej wyobraźni. Koncentracja polegała na owym wpychaniu rozbieżnych idei pod egidę jednego wiersza, czasem strofy czy nawet wersu. Koncept - cięty, błyskotliwy i bezwzględny - był retorycznym środkiem, za pomocą którego poeci spajali ze sobą przeciwstawne porządki. Konkret zaś i wyobraźnia odnosiły się do ich niezwykłej wrażliwości i zdolności percepcyjnych. Wiersze często wyrastały z konkretnego doświadczenia, odnosiły się do codziennych przeżyć, które bardzo szybko kontrowane były abstrakcyjną ideą. Pojawiało się gwałtowne przejście na inny poziom refleksji, czemu towarzyszyła zmiana językowego rejestru.

Jedną z najważniejszych cech metafizycznego wiersza było współistnienie w nim (czasem nawet całkowite przenikanie się) sfery świeckiej i sakralnej, pomiędzy którymi zawieszony był człowiek. Doświadczenie religijne było opisywane za pomocą erotycznych metafor. W słynnym XIV "Sonecie świętym" Donne domaga się od Boga gwałtu na swej duszy, która tylko w tak intensywnym doświadczeniu będzie mogła zaznać ukojenia. Wiersz "Ekstaza" tego samego autora można czytać albo jako erotyk, albo jako traktat teologiczny, wyrażający niemal mistyczną żarliwość uczuć religijnych. Zmysłowy wymiar doświadczenia religijnego był dla metafizyków czymś naturalnym, wyrastał ze światopoglądu epoki, dostrzegającej w religii jedną z wielu aren, na których toczyła się walka przeciwstawnych sił.

Kiedy przeglądałem po raz kolejny Barańczakową antologię, pomyślałem, że ze względu na owo współistnienie przeciwstawnych sfer warto byłoby czytać metafizyków w kontekście twórczości współczesnych poetów (mam tu na myśli przede wszystkim Wojciecha Wencla i Tadeusza Dąbrowskiego), którzy o religii mówią w sposób deklaratywny, bezpośredni, upewniający i zachowawczy. Być może okazałoby się wówczas, że za sprawą zadziwiającej anachroniczności XVII-wieczne wiersze potrafią o doświadczeniu wiary powiedzieć nam coś znacznie ciekawszego.

Eliot przekonywał, że poeta musi zaglądać pod podszewkę świata i w głąb siebie, musi "patrzeć w korę mózgową, system nerwowy i narządy trawienia". Metafizycy robili to z upodobaniem tylko po to, by zaraz zwrócić wzrok w inną stronę, podejmując nowe wątki, koncentrując uwagę na innym aspekcie rzeczywistości. Nawet jeśli żadnego z nich nie można nazwać naszym współczesnym, to jednak w swych najlepszych momentach zbliżają się do nas wystarczająco, byśmy z lektury ich wierszy czerpali niekłamaną przyjemność.

Stanisław Barańczak,

"Antologia angielskiej poezji metafizycznej XVII stulecia"

Kraków 2009, Wydawnictwo a5

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodzony w 1978 r. Aktywista literacki, filozof literatury, eseista, redaktor, wydawca, krytyk i tłumacz. Dyrektor programowy Festiwalu Conrada. Redaktor działu kultury „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor programów literackich Fundacji Tygodnika Powszechnego.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2009

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku 49/2009