Księstwo madrygału

Madrygał był czymś znacznie więcej niż jedną z form muzyki świeckiej. Stał się symbolem pewnego typu obyczajowości, wykreowanej na północnych dworach włoskich.

29.11.2015

Czyta się kilka minut

Paul Agnew (w środku) i Les Arts Florissants – wystąpią 12 grudnia w Dworze Artusa. / Fot. MATERIAŁY PRASOWE
Paul Agnew (w środku) i Les Arts Florissants – wystąpią 12 grudnia w Dworze Artusa. / Fot. MATERIAŁY PRASOWE

Claudio Monteverdi (1567 – 1643)był ostatnim wielkim włoskim madrygalistą, podsumowującym najwybitniejsze dokonania tej formy, otwierającym jednocześnie przed nią zupełnie nowe horyzonty. Madrygały pisał przez całe życie, formę tę uczynił polem intensywnych poszukiwań estetycznych. To w nich tworzył język dźwiękowy pozwalający na malowanie obrazów natury i pełne wrażliwości oddawanie najbardziej subtelnych niuansów emocjonalnych. Jeśli jego pierwsze dzieło sceniczne, „Orfeusz”, wyrasta ponad epokę w swym kreowaniu narracji dramatycznej, to dzięki wieloletniemu doświadczeniu zdobytemu na gruncie madrygału.

Życie sztuką

Swoją przygodę z madrygałem kompozytor rozpoczyna wcześnie, mając niecałe 20 lat, za sobą niewielkie doświadczenie, żadnych studiów uniwersyteckich, a jedynie gruntowne i solidne wykształcenie muzyczne. Jego mistrz – Marc Antonio Ingegneri – reprezentant „klasycznego” renesansowego kontrapunktu, autor wybitnych dzieł sakralnych, w zakresie wyrafinowanej konwencji sztuki madrygałowej nie mógł jednak zbyt wiele go nauczyć.



Madrygał w czasach młodości Monteverdiego, czyli w latach 90. XVI w., był już formą dojrzałą, obrosłą w tradycję, mającą swoje ulubione wątki czy wręcz – archetypy literackie, swoje dzieła „kultowe”, z którymi każdy ambitny kompozytor musiał się zmierzyć. Był czymś znacznie więcej niż jedną z form muzyki świeckiej, stał się symbolem pewnego typu obyczajowości, wykreowanej na północnych dworach włoskich. Obyczajowość ta, opisana w „Dworzaninie” Baldassara Castiglionego, kazała kształtować życie niczym dzieło sztuki, tak by było w nim miejsce dla uczonych rozważań, wytwornej konwersacji, przeżyć, jakie niesie obcowanie z poezją, muzyką, malarstwem. Madrygał był w założeniu gatunkiem elitarnym, przeznaczonym dla wytrawnych koneserów, znających jego konwencję, subtelne relacje, jakie zachodzą w nim pomiędzy słowem a dźwiękiem.

Od początku był formą hybrydyczną, niejednorodną, czerpiącą inspiracje z lekkiej, uroczo melodyjnej dworskiej frottoli, jak i kunsztownych łacińskich motetów. Te ostatnie – tworzone przez muzyków przybywających zza Alp – reprezentowały mistrzowski kontrapunkt, a w zetknięciu z kwitnącą kulturą włoskiego renesansu nabrały cech autentycznie humanistycznych. Stosowane w nich bogate i złożone środki dźwiękowe mogły – dostosowane do tekstu poetyckiego – zyskać także oblicze świeckie i pozwolić madrygalistom opiewać wszechpotęgę Amora, który daje ludziom tyleż szczęścia, euforii, rozkoszy, ile bólu, rozpaczy, samotności. Było to w całkowitej zgodzie z przeświadczeniem renesansowych platoników, które zwięźle ujął Marsilio Ficino: „Miłość jest najstarszym i najmądrzejszym z bogów. Jest początkiem wszystkich rzeczy”.

Wolność manieryzmu

Madrygał pozostawiał kompozytorom szczególnie wiele swobody. Obowiązywały w nim właściwie tylko dwie zasady: zachowanie faktury polifonicznej (na ogół pięciogłosowej) i szukanie inspiracji w najświetniejszych dziełach włoskiej poezji. Utwory, początkowo nastawione na zmysłową śpiewność i melodyjność, a także niezbyt zawiłą tkankę polifonii, z czasem zaczęły się komplikować. Zmuszała do tego sama poezja, która powoli odchodziła od „klasycznego” ideału sonetów Petrarki ku strofom nasyconym erotyzmem lub też emocjami bardziej dramatycznymi, gwałtownymi; od mowy harmonijnej, cyzelowanej, ku rwącym się, asymetrycznym, pełnym patosu kwestiom. Madrygał wyszedł ze swej fazy „niewinności”, osiągając postać szczególnie oryginalną, określaną (na drodze analogii ze sztukami plastycznymi) mianem manieryzmu.

Ten styl antyklasyczny, irracjonalny, fantastyczny, stawiający na kunszt warsztatu i czysty estetyzm, rozlał się szeroką falą w muzyce włoskiej, przynosząc nieznaną przedtem bliskość poezji i muzyki. Jednak partycypować w tym nurcie mogli jedynie kompozytorzy dojrzali, świadomi swego warsztatu, mający rozległą erudycję literacką. Młody Monteverdi w swych dwóch pierwszych księgach madrygałowych nie aspiruje jeszcze do tego stylu, przyswaja sobie dopiero obiegowy, konwencjonalny język swojej epoki. Widoczne jest to zwłaszcza w I Księdze (1587), która od strony literackiej prezentuje gust niewyrobiony: nieliczne wiersze wybitne (Guariniego i Tassa) sąsiadują z poezją całkiem drugorzędną, niekiedy nawet anonimowych autorów.

II Księga (1590) przynosi już bardziej jednorodną koncepcję literacką: zdecydowanie dominują liryki Tassa (ze zbioru „Rime”), wyczarowujące kwitnące w śródziemnomorskim słońcu krajobrazy nasycone erotyzmem. Monteverdi pisze urzekające liryki miłosne, nawiązujące do lekkiego, tanecznego stylu canzonetty, rozwijające nierzadko miękkie, pieśniowe frazy. Obficie korzysta z figur retorycznych właściwych dla madrygałowej konwencji – kreślone przez niego obrazy mienią się barwnymi wokalizami, zdobiącymi istotne słowa, pojawiają się pomysły oddające szmer fal, lekki powiew wiatru, śpiew ptaków. To typowe dla estetyki renesansu przeświadczenie o potrzebie naśladowania natury, będącej mistrzynią dla wszelkiej sztuki. Ukazana tutaj miłość jest raczej zmysłową igraszką niż potężną namiętnością, jedynie z rzadka promienny obraz szczęścia zostaje zaciemniony przez przejściowe dysonanse czy pochody chromatyczne.

Dworski i dworny

Sukces II Księgi otworzył przed młodym kompozytorem nowe możliwości: wyrafinowany znawca i miłośnik muzyki książę Vincenzo Gonzaga przyjął go do swej znakomitej mantuańskiej kapeli. Działał w niej słynny ansambl madrygałowy, dający regularne występy w pałacowej Galerii Zwierciadeł. Maestrem książęcej kapeli był wielki madrygalista Flamand Giaches de Wert, gośćmi księcia bywali uwielbiani idole włoskiej poezji, Tasso i Guarini. Obaj stali się bardzo szybko ulubionymi autorami Monteverdiego. To był początek jego długiej, niezwykle starannej edukacji w materii poetyckiej i w filozofii, która zaowocowała z czasem rozległą i bardzo subtelną erudycją, podziwianą przez współczesnych. W dziedzinie madrygału wszystkie największe dokonania kompozytor miał jeszcze przed sobą. To słynne, wielokrotnie wznawiane ultramanierystyczne zbiory (III, a zwłaszcza IV Księga), przynoszące muzykę pełną patosu i tragizmu, unoszoną prądem gwałtownych emocji, o języku dźwiękowym skrajnie modernistycznym, jednocześnie – wysoce sugestywnym. A potem edycje powstałe w Wenecji, których klimat dźwiękowy rozjaśnia się, muzyka staje się bardziej miękka i zmysłowa, bardziej wirtuozowska i teatralna. Bardziej też różnorodna – obok patetycznych lamentów lekkie jak muzyka elfów erotyki, brawurowe fajerwerki wokalne – albo przesadne efekty komicznego parlanda. Madrygał traci tu swoją pięciogłosową fakturę, nie zyskując żadnego utrwalonego modelu: może być duetem, tercetem, monodią, albo dziełem sześcio-, ośmiogłosowym, pojawiają się tu również instrumenty – realizujące basso continuo, ale także koncertujące.

Z dawnego madrygału pozostaje zatem tylko wielka poezja, której służą wszystkie te bogate środki muzyczne. I absolutna dbałość o to, by muzyka przekazywała „uczucia duszy” (affettioni del animo) stanowiące dla Monteverdiego „fundamenty prawdy”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2015

Artykuł pochodzi z dodatku „Actus Humanus 2015