Kroniki krzywdy

Książki Artura Domosławskiego to globalna kronika niesprawiedliwości, państwowych zbrodni i korporacyjnego draństwa. Oto świat, w którym żyjemy.

17.04.2017

Czyta się kilka minut

Artur Domosławski w swoim domu, Warszawa, luty 2016 r. / Fot. Maciej Zienkiewicz dla „TP”
Artur Domosławski w swoim domu, Warszawa, luty 2016 r. / Fot. Maciej Zienkiewicz dla „TP”

Trzy wydane właśnie tytuły – „Gorączka latynoamerykańska”, „Śmierć w Amazonii” i „Wykluczeni” – to zwykłe reedycje. Inaczej jest z „Kapuściński non-fiction”. To wznowienie symboliczne.

Głośna biografia najsłynniejszego polskiego dziennikarza ukazuje się pierwszy raz od jej premiery siedem lat temu. Ponowne wydanie uniemożliwiały dotąd procesy sądowe, które autorowi wytoczyły żona i córka reportera, zarzucając mu naruszenie ich dóbr osobistych, prawa do kultywowania pamięci po zmarłym oraz praw autorskich. Oba pozwy zostały odrzucone, ostatni dopiero jesienią ubiegłego roku. Właśnie to orzeczenie Sądu Apelacyjnego otworzyło drogę do wznowienia.

Spór o granice

Powrót biografii Kapuścińskiego do księgarń to triumf autora i tych, którzy w sporze o granice biografistyki stali po jego stronie. Dla wdowy i córki, które przegrały wieloletnią batalię sądową, to zapewne ponowna krzywda i upokorzenie. Warto przypomnieć głosy w dyskusji nad tą książką. Broniąc się przed zarzutami, Domosławski twierdził, że nie da się napisać prawdziwej biografii bez opisania życia prywatnego bohatera (w tym kontekście tytuł obecnej serii wznowień, „Świat bez tabu”, pasuje jak ulał). Krytycy odpowiadali, że nic nie upoważnia do przekroczenia granicy intymności osób, które publicznego obnażenia sobie nie życzą. Nawet jeśli ich mąż i ojciec to jeden z największych polskich pisarzy – i Polaków.

Perypetie prawne, a także niespotykanych rozmiarów debatę nad książką w mediach z marca 2010 r. – możliwe, że trwałaby jeszcze trochę, gdyby nie katastrofa smoleńska – rekonstruuje w obszernym posłowiu Piotr Bratkowski. Nie ukrywa, że sympatyzuje z Domosławskim i ceni jego książkę, ale zarówno posłowie, jak i dołączony do niego wybór recenzji z polskiej i zagranicznej prasy dostarczają czytelnikowi pełne spektrum opinii. Wśród nich takie, które – mimo że przychylne – celnie uderzały w czuły punkt. Jak opinia Jacka Żakowskiego: „Zarzut nieuzasadnionego naruszenia czyjejś intymności jest niezwykle poważny. Stawiam go Arturowi bez taryfy ulgowej. To błąd ciążący na autorze i wydawcy. Gdybym miał takie prawo, apelowałbym o usunięcie tych dwóch rozdziałów ze wznowień i zagranicznych wydań. Przynajmniej dopóki żyją ludzie, których one dotyczą i dotykają”. Sądy zdecydowały, że ocena powinna należeć do czytelników. Jedyna ingerencja, jaką widać w spornych rozdziałach, to zamiana wielokropka na kropkę – i to nawet nie w miejscu, w którym można doszukiwać się jakiejś symboliki takiej zmiany.

Swoją cenę Domosławski zresztą już zapłacił. Kara polega na tym, że autor znakomitej, frapującej, oddającej Kapuścińskiemu niezwykły – bo ułożony z mądrych, trudnych i bolesnych pytań – hołd biografii, namaszczony przez niego uczeń, został wypchnięty poza krąg osób przechowujących o nim pamięć. Głośne wypowiedzenie jego nazwiska podczas licznych uroczystości – szczególnie w roku okrągłej rocznicy urodzin i śmierci Kapuścińskiego – staje się rodzajem faux pas.

A sama książka? To nadal jedna z najwybitniejszych biografii – lub szerzej: książek reporterskich, bo opowieść o życiu autora „Hebanu” jest właśnie reportażem – jakie ukazały się po 1989 r. Nawet jeśli jest to książka ze skazą.

Zbrodnie w imię wolności

Domosławski zaczynał jako reporter sejmowy i publicysta polityczny (uważny widz zauważy go nawet w filmie „Nocna zmiana” Jacka Kurskiego). Zajmował się nie tylko polityką, w swoim dorobku ma też zbiór esejów o pontyfikacie Jana Pawła II, zatytułowany „Chrystus bez karabinu”. Zagranicznym reportażem zainteresował się w połowie lat 90., a swoim reporterskim kierunkiem uczynił Amerykę Łacińską. Efektem jego podróży była „Gorączka latynoamerykańska”, wydana po raz pierwszy 13 lat temu.

Dziś, kiedy i wydawcy, i czytelnicy mają coraz mniej cierpliwości, takie reportaże, będące efektem wielu lat – w tym przypadku około siedmiu – spędzonych w jednym regionie, już nie powstają. „Gorączka...” to reporterskie kompendium wiedzy o politycznej i społecznej historii Ameryki Łacińskiej, zupełnie niepowtarzalne w swoim rozmachu i panoramiczności. „Domosławski jest dociekliwy, stara się wszystko poznać, jak najlepiej i jak najwięcej zrozumieć. Rezultaty tych dociekań są imponujące” – napisał o tej książce... Ryszard Kapuściński we wstępie do jej drugiego wydania (tekst zniknął z kolejnych edycji, w nowej też go nie ma).

Autor prowadzi czytelnika przez burzliwą historię regionu, zaczynając od rewolucji kubańskiej, poprzez falę wojskowych dyktatur aż do okresu demokratycznych przemian przełomu wieku. To książka o castrowskiej Kubie, lewicowych partyzantkach, zimnej wojnie, teologii wyzwolenia, o wojskowych dyktaturach, takich jak ta generała Pinocheta w Chile, „znikniętych”, czyli mordowanych przez prawicowe reżimy „wywrotowcach” i „komunistach” (często wystarczył po prostu bunt, by zarobić na to miano), o neoliberalnych eksperymentach gospodarczych epoki „końca historii”, dzielnicach nędzy i wreszcie – o ludowym przebudzeniu z początku XX wieku, kiedy lewicowi przedstawiciele „różowej fali” obejmowali rządy w kolejnych krajach regionu. Nie jest to lekka literatura podróżnicza, lecz przystępnie napisany, choć wymagający reportaż polityczny – bo w Ameryce Łacińskiej polityka decydowała o życiu i śmierci.

Nad opowieścią unosi się widmo regionalnego supermocarstwa – Stanów Zjednoczonych. Wielkim tematem tych reportaży jest rola, jaką USA odegrały we wspieraniu latynoamerykańskich dyktatur, nieważne, jak brutalnych, byle gwarantujących Waszyngtonowi bezpieczeństwo przed „czerwoną zarazą”. Dlatego jednym z najważniejszych rozdziałów tej książki nosi tytuł „Czarna księga antykomunizmu”. Domosławski zawiera w nim myśl-klucz, bardzo ważną dla całej jego twórczości: „Zbrodnie w imię wolności stanowią fragment spuścizny demokratycznego świata, do którego należymy”. Ameryka – pisze Domosławski – w którą przez tyle lat byliśmy zapatrzeni jak w zbawcę, w innej części świata dokonywała zbrodni, pomagała ich dokonać lub przymykała na nie oczy, dając poparcie ich sprawcom.

Drugim ważnym rozdziałem tej książki jest esej o Gabrielu Garcíi Márquezie, odtwarzający polityczne poglądy i wybory autora „Stu lat samotności”. Domosławski zastanawia się nad przyczyną jego „ślepoty na lewe oko”. Jak można godzić potępianie zbrodni prawicowych dyktatur z przyjaźnią z Fidelem Castro? „Hipokryzja? Zanim wydamy wyrok skazujący, przypomnijmy sobie, że w czasach zimnej wojny my również nie zajmowaliśmy się rozpamiętywaniem »cudzych« ofiar. (...) Zbrodnie w Ameryce Łacińskiej skłonni byliśmy traktować jako wypadek przy pracy w zmaganiach naszych braci w antykomunizmie z imperium zła” – pisze autor, stawiając nasze uproszczone, czarno-białe postrzeganie świata na głowie. Ten rodzaj przenikliwości to charakterystyczna cecha jego pisarstwa.

Katalog krzywd

Domosławski wrócił do Ameryki Łacińskiej, pisząc „Śmierć w Amazonii” . Ten zaangażowany reportaż opowiada o konflikcie amazońskich autochtonów z wielkimi koncernami olejowymi, poszukiwaczami złota, firmami drzewnymi, hutami oraz wielkimi hodowcami bydła. Ciekawe dla polskiego czytelnika? Powinno być, i to nie tylko dlatego, że jedną z osi konfliktu jest wycinka drzew. Domosławski z całą siłą pokazuje, że to, co dzieje się w odległej Amazonii, dotyczy także nas.

Brazylia, Ekwador, Peru – to kraje, w których dzieje się ten dramat. Reporter z Polski z zacięciem godnym lokalnego dziennikarza śledczego opisuje szokujące przypadki skrytobójstwa, zastraszania i gnębienia proekologicznych i ludowych działaczy, podejmujących nierówną walkę z tymi, którzy wzbogacają się na plądrowaniu Amazonii. Nie obawia się nawet wejść w kontakt z tymi, którzy wydają wyroki śmierci. Nie ma przy tym wątpliwości, po której stronie stoi. Domosławskiego – podobnie jak jego mistrza Kapuścińskiego – nie interesują wymogi podręcznikowego obiektywizmu. W warunkach, które opisuje, taki obiektywizm oznaczałby przyznanie równej racji zabitemu i zabójcy.

Domosławski przenosi amazońską tragedię do naszych domów i sumień. „Przecież wszyscy – począwszy od wycinających lasy, skupujących drewno i spalających je na węgiel, przez tych, którzy produkują surówkę w hutach, eksportują i importują mięso, skóry, drewno i stal, a skończywszy na kupujących auta, podłogi, buty i inne towary (...) – finansują niszczenie Amazonii bądź na nim zarabiają. Chcąc czy nie, wszyscy dorzuciliśmy grosz lub go zarobiliśmy na zabójstwie dwójki ekologów z Novej Ipixuny. Pośrednio. Nieświadomie” – pisze.

Bez czystych rąk

W obu ostatnich książkach – „Śmierci...” i „Wykluczonych” – reporter przywołuje myśl Zygmunta Baumana o stopniach pośrednictwa, które we współczesnym społeczeństwie oddalają akt zła od jego dalekosiężnych konsekwencji – i jego beneficjentów. Na tej płaszczyźnie „Śmierć w Amazonii” to opowieść o współczesnej moralności – o tym, że w dzisiejszym świecie nie da się być czystym, nawet jeśli wina, o której tu mowa, jest winą niezarzucalną. W świecie naczyń połączonych nie da się przejść przez życie, nie korzystając z cudzej krzywdy. Ale co z tym począć?

„Śmierć w Amazonii”, ograniczona do jednego wycinka świata, była rodzajem uwertury do „Wykluczonych” – kroniki niesprawiedliwości i krzywdy w perspektywie globalnej (książka zawiera reportaże z 20 krajów i terytoriów, głównie – ponownie – z Ameryki Łacińskiej, ale też z Bliskiego Wschodu i wschodniej Azji). Domosławski powraca tu do tropów, których nieraz już dotykał: dobrobyt krajów Północy, zrodzony w dużej mierze w epoce kolonialnej, okupiony jest hektolitrami krwi mieszkańców podbijanego Południa. I chociaż my nie kradliśmy – nas też kolonizowano – to nie możemy powiedzieć, że dzisiaj nie uczestniczymy w podziale łupów. Bo wyzysk Południa przez Północ wciąż trwa. Na przykład w Amazonii. Ale mieszkańcy Południa się budzą, patrzą na nas i widzą, jak nam dobrze – i idą do nas.

„Wykluczeni” to kronika w jeszcze jednym znaczeniu. Domosławski przeplata w tej książce reportaże z rozdziałami-komentarzami, często przybierającymi formę autobiograficznych esejów, w których dzieli się z czytelnikami swoimi analizami poruszanych problemów, dodatkowymi informacjami oraz kulisami, a nawet rozterkami związanymi ze swoją pracą. Taki sposób łączenia reportażu z polifoniczną eseistyką to wyznacznik specyficznej, latynoamerykańskiej odmiany reportażu zwanej la cronica. Znak, że Domosławski szuka reporterskich inspiracji poza tzw. polską szkołą reportażu, do której wielokrotnie zresztą zaznaczał swój dystans. Widać go też w jego tekstach: nie przesadza z literackimi chwytami, nie strzela fajerwerkami, obcy mu jest przerost formy nad treścią. Wielu polskich reporterów wzoruje się na warsztacie autora „Cesarza”, ale nikt w tak dużym stopniu jak Domosławski nie wzoruje się na nim w treści i idei. W tym sensie to on jest jego prawdziwym spadkobiercą. Nawet jeśli niektórym trudno będzie to przyznać. ©

Artur Domosławski, KAPUŚCIŃSKI NON-FICTION; GORĄCZKA LATYNOAMERYKAŃSKA; ŚMIERĆ W AMAZONII; WYKLUCZENI, Wielka Litera, Warszawa 2017

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2017