Królowa kryminału

Åsa Larsson: Konflikty, które opisuję, odzwierciedlają prawdziwe problemy, z którymi mierzy się dziś szwedzkie społeczeństwo.

24.05.2013

Czyta się kilka minut

 / Fot. Krister Larsson / SCANPIX / FORUM
/ Fot. Krister Larsson / SCANPIX / FORUM

Kiedy spaceruje się uliczkami Mariefred, położonego w południowo-wschod­niej Szwecji, można odnieść wrażenie, że oto jesteśmy w świecie opowiadań Astrid Lindgren. Centrum cichego, otoczonego lasami miasteczka stanowią podobne do siebie kolorowe, jednopiętrowe domki, zbudowane przy dość wąskich ulicach. Nikt nigdzie się nie śpieszy, wszyscy doskonale się znają, każde przypadkowe spotkanie jest okazją do krótkiej pogawędki. Właśnie w takim miejscu, w takiej scenerii powstają książki „królowej współczesnych kryminałów”, jak nazwał przed laty Åsę Larsson znany kryminolog i pisarz Leif Gustav Willy Persson.

MARTWE CIAŁO NA ŚNIEGU

Jej książki nie są zwykłymi opowieściami o wymyślnych zabójstwach. Nie pisze ich szybko, nie ściga się z równie co ona popularną Camillą Läckberg, nie zależy jej na tym, by kolejne powieści ukazywały się rok po roku. Napisanie jednej strony zajmuje jej często kilka, kilkanaście dni. „To żmudny proces – wyznaje. – Zanim napiszę kilka zdań, dużo czytam, uczę się, studiuję. By pisarz stał się wiarygodny, musi umieć wyjść poza własne doświadczenie życiowe”.

Larsson, która do dziś napisała sześć powieści (pięć z nich ukazało się w Polsce), zadebiutowała w wieku trzydziestu siedmiu lat. Była wówczas jurystką, specjalizującą się w prawie podatkowym. To właśnie dlatego w jej pierwszych książkach odnaleźć można wiele wątków związanych z przestępczością gospodarczą. „Pewnego dnia poczułam, że moje życie jest puste, suche, brakuje w nim głębi. Nie chciałam brać udziału w wyścigu szczurów – mówi. – Potrzebowałam czegoś inspirującego, dlatego wzięłam udział w kursie kreatywnego pisania. Trzymając pióro w ręku, doznałam czegoś wyjątkowego”.

Gdy zaczynała myśleć o pisaniu, nie przypuszczała nawet, że kilka lat później stanie się jedną z najpopularniejszych na świecie autorek kryminałów. Dziś, gdy jej książki w rodzimej Szwecji sprzedają się w setkach tysięcy egzemplarzy, a prawo do przekładu kupują wydawcy z całego świata, przyznaje, że z początku najważniejsza była dla niej możliwość napisania czegokolwiek. Chodziło o oswojenie tej formy wyrażania myśli. Szukając pomysłu na pierwszą powieść („Burza z krańców ziemi”, 2003, wyd. polskie 2008), pojechała do swojego rodzinnego miasta, Kiruny, by odwiedzić przyjaciółkę. W kuchni jej domu zauważyła zdjęcie dorosłego mężczyzny, syna gospodyni. „Był piękny, miał włosy jak święta Łucja – wspomina po latach. – Pomyślałam wtedy, że czas tak szybko upływa, pamiętałam go z czasów, gdy był niewinnym dzieckiem. A zaraz potem zobaczyłam obraz – ten piękny mężczyzna leży martwy na śniegu, z rozwianymi włosami, jego oczy wpatrują się w zorzę polarną. Leżał, krwawił i było dla mnie jasne, że ktoś go zabił. Zaczęłam budować w swojej głowie opowieść o tym, jak do tego doszło”.

KOBIETY I MROCZNA KRAINA

Kiruna to jedno z słów-kluczy, pozwalających zrozumieć fenomen Larsson. Założona w roku 1900, jest najdalej na północ wysuniętym szwedzkim miastem. Słynie z najrozleglejszych na świecie złóż rudy żelaza, z wielkich kopalń i nieprzyjaznego klimatu. To właśnie w takim krajobrazie pisarka dorastała i do dziś uważa okolice Kiruny za swoją małą ojczyznę. Choć kilka lat temu, po rozstaniu z mężem, Larsson przeprowadziła się wraz z dziećmi na południe (mieszka siedemdziesiąt kilometrów od Sztokholmu), często wraca do rodzinnego miasta, by szukać inspiracji. Jak przyznaje, rozmawiając ze znajomymi, podsłuchując obcych, czytając o historii regionu, buduje w swojej głowie – nie do końca zgodny z rzeczywistością – obraz ciemnej, czasem odpychającej krainy. To w niej popełniane są – nierzadko bestialskie – zbrodnie, które autorka opisuje w swoich książkach.

Nie są one jednak typowymi opowieściami kryminalnymi, co więcej – motyw zabójstwa nie jest u Larsson najważniejszy. Szwedzka pisarka tworzy bowiem w rzeczywistości powieści społeczne – ze śmiercią w tle – i nie unika tematów trudnych, niewygodnych, wywołujących społeczną dyskusję.

„Na północy Szwecji mężczyźni, choć sami wcale nie są słabi, przyzwyczaili się już do silnych i dominujących kobiet” – mówi Åsa Larsson. Nie powinien więc dziwić fakt, że głównymi bohaterkami swoich książek uczyniła prokuratorkę i szefową lokalnej policji. Pierwsza z nich, Rebeka Martinsson, jest świetną prawniczką, uciekinierką ze Sztokholmu. Wraca w rodzinne strony (do Kiruny), by zmienić otoczenie i, choć życie mocno ją doświadcza (w obronie własnej musi zabić...), odzyskuje psychiczną równowagę i zajmuje się ściganiem przestępców, szukaniem śladów. „Na stałe towarzyszy jej jednak poczucie silnego wyobcowania. Jest w niej także duża potrzeba niezależności i z tego powodu jest mi bardzo bliska” – mówi Larsson.

Przeciwieństwem Martinsson jest policjantka Anne-Marie Mella, pewna siebie i władcza. „Podoba mi się, że jako jedyna z bohaterów ma udane życie seksualne – wyjaśnia autorka. – Poza tym kobiety, gdy pracują w dużej grupie mężczyzn, są często osamotnione. Tym bardziej zabawne wydało mi się, że Mella, szefowa policji w Kirunie, jest szczerze lubiana przez swoich pracowników”. Przy tych dwóch wyrazistych, interesująco nakreślonych kobiecych bohaterkach, mężczyźni w książkach Larsson stanowią jedynie tło.

TRUDNA PRZESZŁOŚĆ

Dla szwedzkiej pisarki nie ma tematów tabu. Nie boi się pisać o sprawach, które przez lata zamiatane były pod dywan. Jedną z nich jest kwestia rozliczeń z trudną przeszłością. W powieści „Aż gniew twój przeminie” przypomina współpracę rządu szwedzkiego z III Rzeszą w czasie II wojny światowej. „Wielu moich rodaków wolałoby o tym zapomnieć, inni dopiero z mojej książki dowiedzieli się o takim fakcie” – mówi Larsson. Fabuła osnuta jest wokół dochodzenia prowadzonego w sprawie śmierci dwójki młodych ludzi pod lodem (na zamarzniętym jeziorze). Przy okazji pisarka przedstawia historię zwykłego górnika, wydobywającego rudę żelaza. Rząd sprzedawał ją następnie Niemcom, będącym w stanie wojny z sąsiednią Norwegią (gdzie wielu Szwedów miało krewnych).

Jednym z głównych tematów innej powieści, „Krew, którą nasiąkła”, jest prywatne życie pastorów Kościoła Szwecji (do roku 2000 miał charakter Kościoła państwowego), największej na świecie wspólnoty ewangelicko-luterańskiej. Larsson pisze o światopoglądowych różnicach, o niesnaskach i rywalizacji w łonie tej instytucji. Jedną z bohaterek „Krwi...” jest Mildred, pastorka, która ma kochankę. Konfliktowa, skłócona z lokalnymi myśliwymi (walczy o zachowanie przy życiu mieszkającej w lesie wilczycy), dba o prawa kobiet. Ofiarom przemocy małżeńskiej pozwala schronić się w swoim domu. Nie boi się gróźb, jest niezłomna – zostaje zamordowana w niezwykle brutalny sposób. „Konflikty, które opisuję, odzwierciedlają prawdziwe problemy, z którymi mierzy się dziś szwedzkie społeczeństwo” – twierdzi Larsson. I dodaje: „W przypadku pastorki-lesbijki nie uciekłam od osobistych doświadczeń. Moja matka rozwiodła się z ojcem i zdecydowała na życie z kobietą”.

Co ciekawe, pisarka często ociera się o mistycyzm. Cytuje Biblię, a w jednym ze śledztw Rebece Martinsson pomaga... duch. Larsson otrzymała zresztą niedawno nagrodę Szwedzkiego Towarzystwa Biblijnego, co bardzo ją ucieszyło, bo – choć od lat nie należy do żadnego Kościoła – Pismo Święte nadal jest dla niej ważnym punktem odniesienia i chętnie po nie sięga. Wspomina przy okazji jeszcze jedną rodzinną historię: „Dziadkowie – ze strony matki i ojca – byli laestadianami, członkami konserwatywnego ruchu odrodzeniowego w luteranizmie. Dziadek, znany narciarz Erik Larsson [złoty medalista w biegach narciarskich z Garmisch-Partenkirchen z 1936 r.] przyłączył się do ruchu, ponieważ wcześniej uczył się czytać, sięgając po teksty zawarte w laestadiańskiej postylli. Po latach został kaznodzieją i przestał w ogóle jeździć na nartach”. Z kolei rodzice odwrócili się od wiary, byli zwolennikami lewicy, przez lata żyli w wolnym związku. Małą Åsę wychowywali – w kwestiach religijnych – dziadkowie, dlatego na krótko wstąpiła do zboru.

Coraz częściej Larsson porusza także w swoich książkach problem narastającego konfliktu między Szwecją wielkomiejską (przede wszystkim Sztokholmem) a prowincją. Zwraca uwagę na problem eksploatowania terenów mało zaludnionych na jej rodzinnej północy. W wydanej w Polsce w styczniu powieści „W ofierze Molochowi” zabiera czytelnika do Kiruny z początku XX w. Opisuje powstanie miasta, jego pierwszych mieszkańców. „To była niesamowicie interesująca epoka. Cała Europa przeobrażała się wtedy ze społeczeństwa agrarnego w industrialne – mówi. – Biedni wyrobnicy wiejscy przeprowadzali się do miast, choćby po to, by otrzymywać systematyczną pensję i ochronę prawną. To był początek nowoczesnego świata, towarzyszył mu niesamowity optymizm i wiara w to, że owoc pracy będzie trwał wiecznie”. Ale zaledwie sto lat później – jak zauważa – wyprzedawane jest to, co zbudowano przez dziesięciolecia.

WBREW LĘKOWI

Pisze w małym, wynajętym wraz z koleżankami (także pisarkami) biurze. W domu wszystko ją rozprasza. Do pracy nie ma daleko, zaledwie kilkadziesiąt kroków, bo w Mariefred wszystko jest blisko. Bardzo ceni prywatność, stara się być troskliwą matką. „Po przeprowadzce z północy kupiłam coś na kształt zagrody w centrum miasta. Mam duży dom, ale sąsiadują z nim dwa mniejsze. Tam urodziłam moje dzieci – mówi. – Z jednej strony chcę im dać nieco swobody, z drugiej – muszę je mieć pod kontrolą”.

Sympatyczna, skromna i uśmiechnięta Larsson przyznaje, że prywatnie nie zgadza się z tytułem nadanym jej przez Leifa G.W. Perssona. „Z koroną łączy mnie jedynie to, że w moim miasteczku znajduje się zamek, w którym pomieszkuje czasem król Karol XVI Gustaw i członkowie jego rodziny”. Ale przyznaje, że wielka popularność pomogła jej – po rozwodzie – stanąć na nogi. Utrzymuje się całkowicie z pisania.

Åsy Larsson nie dziwi ogromna popularność kryminałów. Uważa, że takie książki są ludziom potrzebne, nawet gdy stanowią jedynie miłą rozrywkę. „U podstaw kryminału, jako gatunku, leży mit. Dawniej czytaliśmy Stary Testament, z niego dowiadywaliśmy się, co jest dobre, co jest złe, czym jest moralność”. Jej zdaniem współcześni obywatele świata zsekularyzowanego także potrzebują opowieści, które rozstrzygają dylematy moralne.

A dlaczego właśnie skandynawskie kryminały są tak bardzo poczytne? Zdaniem Larsson świat zawdzięcza to między innymi Astrid Lindgren. To ona, wraz z kolegami po piórze, pisała w latach siedemdziesiątych świetne książki dla młodzieży, w których opisywała zbrodnie i rozwiązywała najróżniejsze zagadki. Jest jednocześnie przekonana, że za dwadzieścia-trzydzieści lat pojawi się na świecie pokolenie bardzo dobrych pisarzy fantasy. „To dzisiejsi czytelnicy powieści o wampirach i Harrym Potterze. Literatura nie wie jeszcze, ile – czy tego chce, czy nie – będzie zawdzięczać J.K. Rowling”.

Jedna z najpopularniejszych autorek kryminałów na świecie lęka się jeszcze wielu rzeczy. Ale co roku stawia sobie nowe wyzwanie, robi rzeczy, o których sama tylko myśl niegdyś ją paraliżowała. Z uśmiechem na twarzy wyjaśnia: „Gdybym koncentrowała się tylko na tym, co umiem i lubię robić, mój świat stale by się zmniejszał, i w końcu bałabym się jechać pociągiem. Cały czas nad sobą pracuję”.


Wszystkie wypowiedzi Åsy Larsson pochodzą z wywiadu, którego udzieliła Programowi Trzeciemu Polskiego Radia w styczniu 2013 r.


ÅSA LARSSON jest jedną z najpoczytniejszych szwedzkich autorek powieści kryminalnych. Zanim została pisarką, Larsson pracowała jako prawniczka. Jej pierwsza powieść, opublikowana w Wielkiej Brytanii („Solstorm”), była nominowana do nagrody przyznawanej przez Brytyjskie Stowarzyszenie Pisarzy Kryminałów za najlepsze tłumaczenie powieści kryminalnej. W 2004 r. jej druga powieść, „Krew, którą nasiąkła”, otrzymała nagrodę za najlepszą szwedzką powieść kryminalną. W 2012 r. zdobyła ją ponownie za powieść „W ofierze Molochowi”.


MICHAŁ NOGAŚ jest dziennikarzem Programu Trzeciego Polskiego Radia. Prowadzi audycje poświęcone książkom: „Trójkowy Znak Jakości” i „Z najwyższej półki”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2013

Artykuł pochodzi z dodatku „Conrad (01/2013)