Królicza mość

W Uszatej Przystani porzucone króliki czekają na lepszy los. A raczej: lepszych właścicieli.

21.09.2015

Czyta się kilka minut

Królik Truffla, podopieczny Uszatej Przystani, Kraków, wrzesień 2015 r. / Fot. Kamila Zarembska
Królik Truffla, podopieczny Uszatej Przystani, Kraków, wrzesień 2015 r. / Fot. Kamila Zarembska

Niespodzianka ma spektakularnie długie uszy, lubi jeść miętę i skacze do góry jak wypuszczona z procy – byłaby świetną zawodniczką kaninhop, króliczego biegu przez płotki, dyscypliny popularnej w Skandynawii. Chmurek mieści się w dłoni, jest chorowity, nieśmiały i łagodny. Cicha, nieduża Malwa przypomina śmieszną kulkę z waty. Srebrna Pola, podobna do zająca z tundry, została złapana w Chrzanowie; powoli przyzwyczaja się do bezpiecznej sytuacji, choć wciąż nerwowo popiskuje i tupie. Wraz z kilkorgiem innych królików mieszkają w krakowskiej Uszatej Przystani, czekając na nowe domy.

Można spotkać tu całe spektrum króliczej urody i osobowości, z którego bogactwa nie wszyscy zdają sobie sprawę. Być może dlatego, że jako bohater kultury i popkultury, w przeciwieństwie do psa czy kota, królik wydaje się być niedoceniony. Mamy jednak kilku długouchych bohaterów. Oczywiście Królik Bugs – daleki kuzyn zająca Trickstera z indiańskiej mitologii, wywodzącego w pole swoich wrogów. Piotruś, którego Beatrix Potter stworzyła z inspiracji własnymi doświadczeniami opieki nad stadkiem uszaków (zachowało się zdjęcie pisarki, na którym spaceruje z żywym pierwowzorem Piotrusia). Niecierpliwy i pracowity Królik z „Kubusia Puchatka”. Ale najczulej o urokach przyjaźni z królikiem pisał w jednym ze swoich esejów Jan Gondowicz: „W spojrzeniu królika jest niedostępny ludziom absolutny spokój, głębia i wybaczenie”. Uszak, o którym mowa, nosił oczywiście stosownie literackie imię Szwejk.

Organizacji zajmujących się psami i kotami w potrzebie jest wiele, bo też skala ich bezdomności jest największa. Ale wyspecjalizowane fundacje otaczają opieką również małe zwierzęta. Stowarzyszenie Pomocy Świnkom Morskim zajmuje się – według nowego nazewnictwa ustalonego przez PAN – kawiami domowymi, Fundacja Ogony znajduje nowe domy dla myszy, koszatniczek, chomików czy szczurów; królikom pomaga kilka organizacji, w tym Stowarzyszenie Pomocy Królikom, które prowadzi Uszatą Przystań i kilka podobnych schronisk w innych miastach – Sopocie, Lublinie, a wkrótce również w Warszawie.

Miniaturka z charakterkiem

Kiedy przyjeżdżam do Uszatej, mieszczącej się w pomieszczeniu wynajmowanym od kliniki weterynaryjnej na Płaszowie, zastaję tam Izę Kamionkę i Kingę Zając. Obie są od dawna zaangażowane w królicze sprawy – działają w Stowarzyszeniu, same opiekują się własnymi długouchami. Wolontariusze przychodzą tu co najmniej dwa razy dziennie: podają siano i zieleninę, sprzątają klatki, pozwalają królikom się wykicać, bawią się z nimi, a gdy trzeba, podają leki. Niektórzy organizują tzw. domy tymczasowe i zabierają zwierzęta do siebie, do czasu zgłoszenia się chętnego do adopcji. Uszata, podobnie jak całe Stowarzyszenie Pomocy Królikom, jest przedsięwzięciem non profit – działa dzięki pracy wolontariuszy i dobrowolnym datkom.

– Nowy królik pojawia się u nas mniej więcej raz na tydzień – mówi Iza. – Większość pochodzi od właścicieli, którzy oddają je bezpośrednio. Ale nie tylko. Kolia jest z ogłoszenia, Lilunia ze sklepu, Pola, Niespodzianka, Karpatka – znalezione.

Zdarza się, że policja albo straż miejska przynosi króliki wypuszczone do parku czy na osiedle przez beztroskich właścicieli, przekonanych, że zwierzęta poradzą sobie na wolności (w rzeczywistości szanse przeżycia miniaturki są bardzo niskie).

Czasem powodem oddania królika jest alergia, czasem przeprowadzka za granicę, bardzo często to konsekwencja kaprysu czy zachcianki – decyzji o kupnie podjętej bez świadomości, że królik to żywe, inteligentne stworzenie, które wymaga troski, towarzystwa i ruchu, a na zaniedbania reaguje agresją lub apatią. Większość królików przy bliższym poznaniu ma faktycznie dużo wspólnego z charakternym spryciarzem z indiańskich legend czy jego młodszym znajomym, Bratem Królikiem z dawnego folkloru Stanów Zjednoczonych – choć miniaturowa powierzchowność i obiegowa opinia na to nie wskazują.

– Ludzie oddają króliki, bo nie spełniają ich oczekiwań – wyjaśnia Iza. – Spodziewają się, że nie urośnie, że nie będzie tłukł się o drzwi klatki, że nie będzie sikał, gryzł kabli, zrywał tapet. Nie liczą się z tym, że to zwierzę, które ma charakter, które nie będzie siedziało cichutko.

W sklepach króliki są stosunkowo niedrogie, co sprawia, że niektórzy traktują je jako „dobra łatwo zbywalne”, zwierzęta niewymagające tyle uwagi i troski co pies czy kot. Kinga Zając, biolog i technik weterynarii, wspomina zdziwienie aptekarzy na pytanie o lekarstwa: „Ale po co leczyć króliki?”. Coraz częściej jednak zdarza się, że nawet sklepy zoologiczne edukują potencjalnych opiekunów, nie zgadzając się na sprzedaż królika, jeśli miałby być trzymany w za małej klatce czy w akwarium. W Stowarzyszeniu Pomocy Królikom na zainteresowanych adopcją uszaka czeka ankieta, która pozwala wolontariuszom ocenić, czy trafi on w dobre ręce, a przyszłym opiekunom – oszacować możliwości i zdecydować, czy są gotowi wziąć na siebie długoletnią – bo króliki żyją średnio dekadę – odpowiedzialność.

W stadzie raźniej

– Są króliki łagodne, są takie, które nie lubią być dotykane – trudniejsze, ale nie trzeba ich dyskwalifikować. Mogą się oswoić, można poznać ich potrzeby, we właściwy sposób traktowane staną się miłe – wyjaśnia Kinga Zając. Sama ma w domu dużego, tzw. hodowlanego królika imieniem Papaja i przyznaje, że duże bywają spokojniejsze i łatwiejsze do oswojenia niż miniaturki. – Czasami wydaje mi się, że Papaja uważa mnie za innego, dziwnego królika.

Na wolności króliki żyją w sporych grupach; w oczach ich oswojonych kuzynów człowiek staje się jeszcze jednym członkiem stada. „Króliki, istoty stadne, wielbią życie towarzyskie” – pisał Jan Gondowicz we wspomnianym już eseju o „ich królewskich wysokościach”. To dlatego w Uszatej namawia się do adopcji par zamiast pojedynczych osobników.

Większość mieszkańców Uszatej jest przyjazna ludziom, często pomimo wcześniejszych dramatycznych przeżyć. Okrąglutka Lilka jest wyluzowana i towarzyska jak pies, chodzi za człowiekiem i domaga się zabawy. Karpatka wprawdzie denerwuje się, kiedy ktoś narusza jej klatkowe terytorium, chce gryźć i drapać, za to wzięta na ręce zmienia się w niebywale przymilne stworzenie. To zresztą dość nietypowe – króliki często źle znoszą przytulanie czy podnoszenie przez człowieka, takie gesty mogą uruchomić pierwotny strach przed drapieżnikiem. Niektóre wolą zachować przyjazny dystans.

– Z królikiem trzeba po dobroci – śmieje się Iza Kamionka. – Należy uszanować jego potrzeby i terytorium, wypracować schematy działania. Królik może przyzwyczaić się do rytmu życia każdej rodziny, nauczyć się wielu rzeczy, choć raczej nie będzie przynosił kapci.

Nawet jeśli kapcie zostaną raczej zjedzone niż przyniesione, królik w domu to szansa na piękną przyjaźń. Bezproblemowo uczy się korzystać z kuwety, znacznie łatwiej niż kota można go namówić na spacer w szeleczkach, jego puchate towarzystwo dostarcza wielu pozytywnych emocji. A że opieka bywa niełatwa? Być może warto potraktować ją jak wyzwanie: nieprzypadkowo ich miłośnikiem został arcytwardziel Clint Eastwood, który podarował nowy dom schroniskowemu uszakowi imieniem August. Trzeba tylko pamiętać o jednym: zabezpieczeniu wszelkich możliwych kabli. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Badaczka i pisarka, od września 2022 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Autorka książek „Duchologia polska. ­Rzeczy i ludzie w latach transformacji”, „Wyroby. Pomysłowość wokół nas” (Nagroda Literacka Gdynia) oraz rozmów „Czyje jest nasze życie” ­(… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2015