Koty to wiedzą. Jak zmienia się twórczość Aleksandry Waliszewskaiej

Jej sztuka współgra z rzeczywistością naznaczoną lękiem, niepewnością i poczuciem kresu. Łączy zwrot romantyczny z poczuciem, że żyjemy na chwilę przed Apokalipsą.

27.06.2022

Czyta się kilka minut

Aleksandra Waliszewska, bez tytułu, 1997-2022 r. /  / Dzięki uprzejmości artystki
Aleksandra Waliszewska, bez tytułu, 1997-2022 r. / / Dzięki uprzejmości artystki

Aleksandra Waliszewska szybko wypracowała własny styl i – jak sama podkreśla – osiągnęła komercyjny sukces. Urodziła się w 1976 r. Ukończyła warszawską ASP. Jest częścią tego samego pokolenia, co Agata Bogacka, Rafał Bujnowski, Paulina Ołowska czy Wilhelm Sasnal. We wczesnej twórczości odwołała się jednak do znaczniej odleglejszej niż oni tradycji: do sztuki wczesnego włoskiego renesansu. Do kolorystyki, kompozycji, a nawet sposobu kładzenia farby Masaccia i Piera della Francesca. A jednocześnie w obrazach nieustannie przywoływała współczesność. Ich bohaterkami były przede wszystkim młode kobiety, często ona sama.

Książki, filmy, tatuaże

Mimo sukcesu, wkrótce zdecydowała się na radykalną zmianę. Zajęła się tworzeniem prac na papierze: gwaszy, rysunków, akwarel. Niewielkich, najczęściej o formacie kartki A4. Tworzonych systematycznie. Jak mówiła w wywiadzie udzielonym niedawno „Wysokim Obcasom”: „maluję codziennie, bo mi to pomaga”. I dodawała: „Kiedyś malarze bardzo dużo pracowali. Teraz jest czas nieróbstwa w sztuce. Artyści czekają na natchnienie. Ja nie”.

Przede wszystkim jednak odmieniła tematykę swych prac. Pojawiły się w nich niepokojące wizje, sceny przemocy, a nawet śmierci. Postaci groźne i tajemnicze, mogące budzić przerażenie.

Twórczość Waliszewskiej zaczęła zdobywać innych odbiorców, a jej prace zaczęły być wykorzystywane na nowe sposoby. Od dawna fascynuje się książką i zaczęła ją traktować jako kolejne medium, podobnie jak Instagram, który stał się ważnym miejscem przedstawiania przez nią prac – obecnie ponad 115 tys. osób obserwuje jej konto. W 2014 r. wyszła starannie wydana, wręcz wysmakowana książka „Złote rączki drżą” z obszernym wyborem jej prac, ale też tekstami m.in. ­Maurizio ­Cattelana i Szczepana Twardocha. ­Później we francuskim wydawnictwie ­Timeless ukazały się nie mniej starannie dopracowane tomy ­„Problem” i „Solution”, a przed trzema laty ­Ha!Art wydał „Naukę i pracę” – tym razem wszystkie dzieła zostały wydrukowane w czerni i bieli.

Waliszewska przykładała szczególną uwagę do tych wydań. Za każdym razem swe prace układała w odmienne opowieści. Jak sama mówi, to najważniejsze pokazy jej twórczości, a książki, często wydawane w bardzo ograniczonym nakładzie, stanowią odrębne, samodzielne dzieła.

Ale jej prace pojawiają się jako ilustracje także w publikacjach innych ­autorów. Znalazły się m.in. na okładce wydanego w 2020 r. zbioru tekstów Nicka ­Cave’a „The Complete Lyrics” oraz jako ilustracje w wydanym w ubiegłym roku świetnym „Upiorze. Historii naturalnej” Łukasza Kozaka, książce poświęconej ­tytułowym upiorom, strzygom i strzygoniom w polskich wierzeniach ludowych. Są też zamieszczane na okładkach płyt, m.in. w założonej przez krytyka muzycznego Michała Mendyka wytwórni Bôłt Records.

Dzieła Waliszewskiej były też wykorzystywane w modzie. Twórczyni marki The Vampire’s Wife Susie Cave (żona Nicka) stworzyła kolekcję „The Mitusia Collection”, nawiązującą do ulubionej kotki artystki, Mitusi. Studio ceramiki ENDE wyprodukowało całą serię naczyń z rysunkami artystki. Grecka reżyserka Athina Rachel Tsangari stworzyła w 2012 r. „The Capsule”, również inspirowany serią jej rysunków. A ona sama, we współpracy ze Szczepanem Twardochem, przygotowała w 2016 r. animację „Piwnica”.

Waliszewska nie jest jedyną reprezentantką swojego pokolenia, która zdecydowała się wyjść poza tradycyjny obszar sztuk wizualnych i wkroczyć w przestrzeń kojarzoną bardziej z kulturą masową czy użytkowym wymiarem twórczości. Odeszła od malarstwa, z jego „aurą niezwykłości”, jako głównej formy artystycznej wypowiedzi, i skupiła się przede wszystkim na tworzeniu książek, projektów ceramiki, prac na papierze i tatuaży – sposobach wypowiedzi zazwyczaj uważanych za mniej poważne, gorsze, poślednie. Ale – to jeden z paradoksów tej twórczości – dziś nadal jej prace są przede wszystkim wynikiem fascynacji przeszłością.

Waliszewska ocenia współczesność krytycznie. „Sztuka staje się coraz gorsza i gorsza. Mimo tej beznadziejnej sytuacji, nadal maluję, aby widzowie mogli przynajmniej znaleźć w mojej pracy coś nowego i interesującego” – mówiła niedawno piszącej na łamach „Artnet” ­Katie White.

Sny, koszmary i kotka

Długo czekała na dużą, retrospektywną wystawę, ale „Opowieści okrutne”, które można właśnie zobaczyć w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej, na których znalazło się ponad 200 prac, nie ograniczają się do prezentacji jej twórczości. Kuratorki, Alison M. Gingeras i Natalia Sielewicz, stworzyły „pudełkową wystawę”, która składa się z dwóch, a nawet trzech oddzielnych, przenikających się ze sobą opowieści. Jedna z nich dotyczy rodziny artystki, w której od czterech pokoleń kobiety tworzyły i miały znaczący wpływ na stworzenie imaginarium malarki. Jej prababka Kazimiera Dębska pisała bajki dla dzieci. Anna Dębska, babka, była rzeźbiarką: specjalizowała się w tworzeniu przedstawień zwierząt, a jednocześnie miała jedną z pierwszych prywatnych stajni koni arabskich w Polsce. Matka, Joanna Waliszewska, także jest artystką.

Drugą „wystawą w wystawie” jest pokazanie „wizualnego drzewa genealogicznego” Waliszewskiej. Nadal są w niej obecne odniesienia do sztuki wczesnego renesansu, ale i do symbolizmu z przełomu XIX i XX w. z krajów bałtyckich i Europy Środkowo-Wschodniej oraz jego późniejszych wcieleń. Umieszczenie prac w kontekście sztuki Europy Północnej i naszego regionu wydaje się mniej oczywiste. Jest to twórczość, także u nas, poza wyjątkiem Mikalojusa Konstantinasa Čiurlionisa, niemal nieznana.

Wystawa w Muzeum Sztuki Nowoczesnej przywraca, a po części po raz pierwszy w Polsce prezentuje tę twórczość. Jest propozycją bardziej inkluzywnego spojrzenia na sztukę tego czasu. Docenienia symbolizmu, który, jak podkreślała artystka w „Wysokich Obcasach”, nadal jest traktowany „jako wstydliwy okres w historii sztuki, a według mnie jest o wiele ciekawszy, niż np. surrealizm”. Jest też próbą włączenia twórczości z tej części Europy do głównego obiegu. ­Upomnienia się o to, co powstawało na obrzeżach wielkich centrów, a było nie mniej oryginalne.

„Opowieści okrutne” stawiają pytania także o naszą nowoczesność: o rozmaite formy ezoteryki, o okultyzm, teozofię czy spirytyzm, które ją współkształtowały, a następnie zostały uznane za nieracjonalne czy nienaukowe i zepchnięte na margines.

Jednak przede wszystkim są na tej wystawie prace samej Aleksandry Waliszewskiej, powstałe w latach 2007-2022 (większość w ostatnim okresie). Pokazują wielość wątków, tematów czy motywów obecnych w jej twórczości. Ich różnorodność, także stylistyczną.

Otwierają ją prace poświęcone chorobie, śmierci i żałobie. Przedstawienia wisielców, szkieletów lub gnijących trupów. Trumien, rozkopanych grobów, wreszcie wizerunki samej śmierci. ­Lasów i mokradeł z zaludniającymi je syrenami i innymi tajemniczymi postaciami, oraz z tymi, którzy padli ich ofiarą. Poznajemy tu świat upiorów i innych istot pozostających na granicy życia i śmierci.

Wystawa przypomina o środkowo­europejskiej i północnej mitologii. O świecie strzyg, syren czy innych stworów, które zaludniają świat Waliszewskiej. Wspólne dla jej prac jest poczucie, że znajdujemy się w świecie snów, które często przekształcają się w koszmary. W świecie, w którym jest wiele erotyzmu, ale też przemocy, w tym – dyktowanej pożądaniem. Okrucieństwa, którego to kobiety najczęściej podają ofiarą, ale też nie brakuje ich przedstawień jako mścicielek. Jest to świat, w którym postacie-hybrydy, pół-ludzie, pół-zwierzęta czy ptaki, są czymś naturalnym. Choć jednocześnie w tej twórczości jest wiele ironii, humoru, a nawet satyry, które horror świata czynią bardziej znośnym.

Nie mogło oczywiście zabraknąć na wystawie kotów, bo one przecież są w jej twórczości wszechobecne. A przede wszystkim jedna ich przedstawicielka, wspominana Mitusia. Muza artystki i bezsprzecznie najsłynniejszy kot w polskiej sztuce. „Czasami myślałam: »Już nic mi w życiu nie przyjdzie do głowy, co ja mam namalować«” – mówiła w wywiadzie dla portalu Culture.pl. Wtedy „przychodziła Mitusia ze swoją piękną buzią, patrzyła na mnie i wiedziałam, co będę malować. Mitusia była strasznie piękna; łatwiej jest kochać kota pięknego, jeszcze z dobrym charakterem – ona była bardzo życzliwa, była chodzącym dobrem”.

Jednak w pracach Waliszewskiej koty nie są domowymi kanapowcami, tylko dominującymi postaciami. Bywa, że uczestniczą w krwawych rytuałach. Są świadkami tragedii lub asystują ludzkiej rozpaczy, jak w jednym z najpiękniejszych obrazów, z przedstawieniem kobiety siedzącej na schodach domu, której przyglądają się ukryte w oknach wielkie, czarne kocury. Waliszewska pokazuje ich niezwykłość, piękno, ale też potworność, która bywa urzekająca.

Tematyka tych obrazów, choć zaczerpnięta ze świata dawnych mitów i baśni, jest jednocześnie bliska współczesnej mitologii, kreowanej w filmie, komiksach czy grach komputerowych. Anachronizm jej twórczości, nieprzystawalność do głównych nurtów sztuki w ostatnich dekadach, okazuje się zaskakująco współczesny. To jedno z wytłumaczeń, dlaczego ta outsiderka dziś stała się postacią kultową.©

OPOWIEŚCI OKRUTNE. ALEKSANDRA WALISZEWSKA I SYMBOLIZM WSCHODU I PÓŁNOCY, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Warszawa, wystawa czynna do 2 ­października br., kuratorki: Alison M. Gingeras, Natalia Sielewicz.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Koty to wiedzą