Kościół pokorny

Dominik Duka nie boi się dialogu z niewierzącymi. Nauczyła go tego działalność w podziemiu i religijna obojętność większości Czechów.

05.11.2012

Czyta się kilka minut

Czechy niby taki ateistyczny kraj, a mają klasztor trapistów. A w katolickiej Polsce trapistów nie ma” – zauważył niedawno przytomnie mój kolega, czechofil. W podobny sposób do myślenia daje lektura wywiadu rzeki z kardynałem Dominikiem Duką, prymasem Czech. Wydana przez dominikańską oficynę W drodze, książka „Tradycja jest wyzwaniem” to zapis długiej rozmowy, jaką z arcybiskupem Pragi przeprowadzili polski dominikanin ojciec Tomasz Dostatni i czeski dziennikarz Jaroslav Šubrt. „Rozmówca pomógł nam zrozumieć własny sposób myślenia, ale też pozwolił na wspólną refleksję nad historią chrześcijańskiej obecności w Czechach” – zaznaczają we wstępie autorzy.

Refleksja jest pouczająca. Zwłaszcza dla polskiego czytelnika. Czeski kardynał – jak przystało na przenikliwego intelektualistę – mówi o kształtowaniu się czeskiego katolicyzmu, wojnach husyckich, trudnych doświadczeniach II wojny światowej i dyktatury komunistycznej, a także o Praskiej Wiośnie, aksamitnej rewolucji w 1989 r., pierwszej historycznej wizycie Jana Pawła II w Czechosłowacji zaledwie kilka miesięcy później oraz o rozpadzie państwa na Słowację i Czechy.

Mówi też o obecnej sytuacji czeskiego Kościoła i swoich osobistych doświadczeniach. Przyznaje, że połowę jego współrodaków stanowią ludzie nieochrzczeni. Ale nie traktuje swojego kraju jak duchowej pustyni, a niewierzących – jak wrogów Kościoła. Mało tego: zachęca wierzących do dialogu z nimi.

O czym Kościół miałby debatować z tymi, którzy są obojętni wobec Kościoła albo nigdy w nim nie byli?

„Z tymi ludźmi powinniśmy ze strony Kościoła rozmawiać przede wszystkim o sensie ludzkiego życia, o jego godności, mającej swoje zakotwiczenie w Tym, Który Jest, oraz w naszej zachodniej cywilizacji, w jej tradycji, będącej tradycją chrześcijańską, z którą społeczeństwo się styka i którą de facto wewnętrznie akceptuje” – odpowiada Duka.

Może właśnie sytuacja Kościoła, który nie jest większością, pomaga czeskiemu kardynałowi ustrzec się triumfalizmu, tak często obecnego w polskim Kościele – gdzie zwykło się przemawiać do społeczeństwa z pozycji mentora. A może to bardziej wrodzona bądź nabyta pokora nie pozwalają Dominikowi Duce na to, żeby mówić z pozycji kogoś, kto wszystko wie najlepiej?

Pokory Duka musiał się uczyć przez całe życie. A na pewno od czasu, gdy jako młody chłopak wstąpił do zakonu kaznodziejskiego. Wstąpił nielegalnie, bo w komunistycznej Czechosłowacji zakony zlikwidowano w 1950 r. Po święceniach przez pięć lat pracował jako kapłan, a gdy władze zakazały mu działalności duszpasterskiej, zszedł do podziemia. Do upadku komunizmu w ten sposób działało wielu czeskich księży. Na co dzień zaś, jak przystało na obywateli kraju rządzonego przez partię robotniczą, musieli pracować jak zwykli ludzie.

Poprzednik Duki na praskiej stolicy arcybiskupiej, kard. Miloslav Vlk, utrzymywał się więc z mycia szyb wystawowych. Duka rano szedł do fabryki i pracował jako kreślarz, a po skończonej szychcie prowadził w konspiracji życie zakonne. „Mieszkaliśmy razem po dwóch, trzech braci, na przemian przygotowując posiłki. Gotowałem wprawdzie najszybciej, ale za to często przypalałem” – wspomina dziś ze śmiechem kardynał.

Sytuacja anormalna, ale Duka ocenia, że praca fizyczna dobrze mu zrobiła, bo dzięki kontaktom ze zwykłymi ludźmi mógł lepiej rozumieć ich codzienne problemy. W książce czeski hierarcha cytuje swojego współbrata z zakonu, który tak wspominał tamten trudny okres: „To była dla nas wielka szkoła, ponieważ my, z naszym filozoficznym i teologicznym wyposażeniem, często żądaliśmy od ludzi rzeczy niemożliwych, nawet sobie tego nie uświadamiając. Zrozumienie życia przez odczucie go na własnej skórze jest inne, niż wtedy, gdy człowiek zna te rzeczy jedynie z książek”.

Ale podziemna działalność kościelna miała też inne aspekty. Księży i zakonników wzywano na przesłuchania i zamykano w więzieniach. Dominik Duka został aresztowany w 1981 r. W więzieniu poznał Václava Havla. Na jego prośbę odprawiał w celi potajemnie Mszę świętą przy grze w szachy – opowiadał o tym rok temu na pogrzebie prezydenta Havla, swojego przyjaciela.

Wydawca książki kusi czytelnika zapowiedzią na okładce, że Dominik Duka to „jedna z najwybitniejszych i najbarwniejszych postaci Kościoła w Czechach”. Nie ma w tym przesady – wszak to on w policyjnym państwie przyczynił się do odnowy zakonu dominikanów, a przez wiele lat stał tam na jego czele.

Życie też miał barwne. Czeski kardynał opowiada Dostatniemu i Šubrtowi, jak w czasach komunizmu do Polski przeprowadzali go przez góry... przemytnicy traktorów, a z powrotem... przemytnicy koni. Była końcówka lat 70. i młody czeski dominikanin spieszył do Krakowa na spotkanie z generałem swojego zakonu. Ze spotkania nic nie wyszło, bo generał się rozchorował. Ale Duka spotkał się w krakowskim klasztorze z polskimi współbraćmi, którzy wspierali wtedy odważnie czeskich dominikanów.

Nielegalna wyprawa do Polski obfitowała w wiele nieprzewidzianych zdarzeń. Kiedy po licznych przygodach zakonnik przedostał się z powrotem na słowacką stronę, w umówionym aucie czekało na niego starsze małżeństwo. Tak wspólnie uczcili jego udaną wyprawę: „Objęliśmy się i odmówiliśmy Różaniec. Chyba nigdy nie wypiłem tyle alkoholu, co wtedy, zaprosili nas jeszcze na śliwowicę, jedliśmy tam słoninę...”. 


„Tradycja jest wyzwaniem. Czego się, za przeproszeniem, boisz?” – z prymasem Czech, arcybiskupem Pragi Dominikiem Duką OP rozmawiają Tomasz Dostatni OP i Jaroslav Šubrt, W drodze, Poznań 2012.


Konkurs dla Czytelników
W dzień którego świętego kard. Duka odprawia na Śnieżce Mszę św. dla Czechów i Polaków?
Dla osób, które najszybciej prześlą prawidłową odpowiedź, mamy wywiad rzekę z prymasem Czech, kard. Dominikiem Duką OP.
Na odpowiedzi na kartkach pocztowych (z dopiskiem „konkurs”) czekamy do końca listopada pod adresem: „Tygodnik Powszechny”, ul. Wiślna 12, 31-007 Kraków.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2012