Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zaczęło się od trzęsienia ziemi, czyli listu abp. Stanisława Gądeckiego do głowy państwa – wydarzenia bez precedensu po 1989 r. Dotychczas nie zdarzyło się bowiem, aby przewodniczący KEP publicznie, na piśmie, poparł kontrowersyjną decyzję polityczną.
Z ust biskupów coraz gęściej padają słowa wypowiadane w trosce o dobro wspólne; jednoznaczne, ale nieprzekraczające granicy upartyjnienia i agitacji. Rzecz charakterystyczna: nikt nie zarzuca hierarchom, że mieszają się do polityki. W ich wypowiedziach dalekim echem odzywa się styl z czasów, gdy łodzią Kościoła kierowali kardynałowie Wyszyński i Wojtyła.
W minionym tygodniu Zespół ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec opublikował apel, w którym pobrzmiewa podobny ton. To krótki, ale wymowny dokument podpisany przez pięciu biskupów. Chociaż w tekście wprost nie ma mowy o sporze, który politycy PiS wywołali wokół niemieckich odszkodowań za II wojnę światową – kontekst i sformułowania nie pozostawiają wątpliwości.
Biskupi ostrzegają, że wartość polsko-niemieckiego pojednania łatwo „utracić przez nieprzemyślane decyzje, a nawet przez zbyt pochopnie wypowiadane słowa”. Kapitał wspólnych więzi należy „chronić, umacniać i pomnażać dla dobra naszych Ojczyzn, które mają misję do spełnienia – jest to misja dawania świadectwa pojednanych wobec niepojednanych w Europie i świecie. Dlatego ogromne znaczenie ma sposób, w jaki traktowane są niezałatwione sprawy w relacjach obu państw”.
Dokument zawiera nawet jedną wskazówkę, by tak rzec, czysto polityczną: zdaniem sygnatariuszy konieczna jest „roztropna dyplomacja”, by „podtrzymać z trudem osiągnięte zaufanie, a nie niweczyć poprzez wzbudzanie negatywnych emocji”.
Kościół ma szczególne prawo, żeby zabrać tu głos. Niezwykłe osiągnięcia polsko-niemieckiego pojednania są w dużym stopniu owocem miłosierdzia i odwagi, mądrości i dalekowzroczności ludzi wierzących – świeckich i duchownych, katolików i protestantów. Sygnatariusze apelu przypominają przełomowy list biskupów polskich do niemieckich z 1965 r. oraz postawę Prymasa Tysiąclecia, arcybiskupów Wojtyły i Kominka, a także kanclerza Kohla.
Biskupi słusznie nie wchodzą w skomplikowaną prawnie i politycznie materię, czy rząd może żądać od Niemiec odszkodowań wojennych. Nie mówią, co robić – ale jak i wedle jakich wartości. Zajmują się tym, do czego zostali powołani: budzeniem i kształtowaniem sumień. Nauczaniem stricte moralnym, co wcale nie znaczy, że oderwanym od rzeczywistości.
Mówiąc dosadnie: jeżeli cała awantura byłaby ze strony liderów PiS tylko cyniczną grą, obliczoną wyłącznie na rozbudzenie w Polakach negatywnych emocji – na sumienie wzięliby straszliwą odpowiedzialność. Bo zagraliby ludzkim cierpieniem i zniweczyli lata wysiłków w imię Ewangelii. A mimo patriotycznych deklaracji rozdrapaliby i posypali solą nie tyle niemieckie, ile polskie rany.©