Korach

Księga Liczb 16, 1-18, 32

08.06.2010

Czyta się kilka minut

Bunt Koracha (korach po hebrajsku oznacza "lód", "mróz") został przedstawiony przez Sandra Botticellego na fresku znajdującym się w kaplicy Sykstyńskiej. Fresk złożony jest z trzech części. Po lewej stronie sportretowany został Mojżesz jako brodaty starzec w żółtej sukni i oliwkowym płaszczu. Wznosi prawą dłoń do Boga, prosząc o karę dla zbuntowanych Żydów. Widać otwierającą się paszczę ziemi, która pochłania Datana i Abirama, bo bluźnili przeciw Panu. W głębi stoi z kadzielnicą arcykapłan Aron, a obok znajduje się jego przeciwnik Korach. Aron nosi tiarę papieską i jest przedstawiony jako historyczny poprzednik papieży. Po prawej stronie rycerz Jozue, znany z opowieści o szpiegach, powstrzymuje tłum rozsierdzonych Żydów z kamieniami w dłoniach. W tle wznosi się łuk triumfalny, na którym widnieje napis: "Niech nikt nie weźmie na siebie honorów innych niż te, jakie otrzymał od Boga, tak właśnie jak Aron". Prześwit łuku ukazuje morze i port, w którym zakotwiczył wielomasztowy statek. Dużo się tu dzieje...

Z Tory dowiadujemy się, że Korach, lewita oraz dwustu pięćdziesięciu innych mężczyzn, też z rodu lewitów, wystąpili do swego zwierzchnika z poważnym pytaniem. Chcieli wiedzieć, dlaczego Aron i jego potomkowie wzięli na siebie całą władzę kapłańską, skoro nie tylko on i jego najbliżsi, ale cały lud Izraela jest święty. Wszak każdy Żyd jest kapłanem Boga i Jego prorokiem. Pytali, jakie są podstawy władzy, tym bardziej że obecna nie przyprowadziła ludu do ziemi miodem i mlekiem bogatej. Zamiast czterdziestu dni wędrówki, czekała ich czterdziestoletnia droga przez pustynię. Nie pierwszy raz szemrano przeciw Mojżeszowi. Pierwszy raz natomiast odmawiano jemu i Aronowi prawa do przewodzenia narodem. Buntownicy chcieli ludowej, mesjanistycznej demokracji.

Mojżesz przeraził się hardości buntowników. Padł twarzą na ziemię. Nie o siebie się bał, ale o nich. Gniew Boga był straszny. Część z nich wpadła wprost do szeolu, innych spalił Boski ogień. Kolejnych buntowników Bóg ukarał zarazą. Padło 14 700 osób, nim chorobę zatrzymał Aron.

Można z przekonaniem powiedzieć, że bunt Koracha nie był tak zupełnie pozbawiony racji, bo trudno było pojąć, dlaczego zwykli śmiertelnicy, a tym bardziej lewici, nie mogą składać ofiar w Namiocie Spotkania. Odpowiedzią na pretensje buntowników nie może być tylko kara Boska. Ten wyrok trzeba uzasadnić. Wielu Żydów nie rozumiało, za co ich braci tak surowo i bezwzględnie Bóg karze. Wręcz uważali, że nad wszystkimi zawisła groźba śmierci. Pytali głośno: "Czy wyginiemy doszczętnie?" (17, 28).

Ten fragment Tory kończy się powtórnym wskazaniem obowiązków lewitów. W tym tkwi sedno opowieści, której przesłanie czytałbym w następujący sposób: przeświadczenie, że ogół Izraelitów będzie wypełniać te same obowiązki religijne, co kapłani, to tak, jakby oczekiwać, że wszyscy ludzie dorosną do wymagań, jakie stawia przed nimi Bóg. W istocie jest to utopijne pragnienie, bo zazwyczaj codzienność nasza jest przeniknięta niechęcią, zazdrością, rywalizacją, matactwem. Tacy jesteśmy, i nie sposób od większości śmiertelników wymagać, że zdołają poskromić swe namiętności, ambicje, zawiść. Natomiast możemy i powinniśmy oczekiwać od grupy osób związanej z życiem świątynnym, że wzniosą się oni ponad przeciętność, podporządkują surowszym zasadom. Należy wierzyć, że będą żyli tylko z tego, co im Bóg ofiaruje, bo sami nie będą posiadać własnej ziemi. W ten sposób staną się godni składania ofiar i obcowania z Najwyższym. Za oddzieleniem od siebie trzech grup: kapłanów, lewitów i Izraela szła separacja przestrzeni. Zwykłym ludziom nie wolno zbliżać się do miejsca, w którym przebywa Szechina - duch Boży. Ten obszar, jak i sama Świętość, musi pozostawać daleko na znak radykalnego rozdzielenia tego, co ziemskie, od tego, co Boskie. Kluczem opowieści jest kwestia granic, których przekraczać pod groźbą śmierci nie wolno. Jak nie wolno zbliżać się do Boga, przedstawiając Go imieniem lub obrazem.

Boticelli wierzył, że kapłanami są papieże i kardynałowie. Oni strzegli, jego zdaniem, ładu boskiego na ziemi. W Torze godność kapłańską zachowują koheni, a ku pomocy przydani są im lewici.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1951-2023) Socjolog, historyk idei, publicysta, były poseł. Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 r. otrzymał Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera w kategorii „Pisarstwo religijne lub filozoficzne” za całokształt twórczości. Autor wielu książek, m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2010