Kolorowe cmentarze

Na początku listopada przyroda zamiera.

26.10.2014

Czyta się kilka minut

Cmentarze – przeciwnie: rozświetlają się tak, że można je podziwiać nawet z kosmosu. Na pogrzebach też: kwiaty, muzyka, śpiew, odświętność. A przecież powinno się dziać zupełnie inaczej. Śmierć to rzecz straszna. W mgnieniu oka czyni człowieka nieobecnym. Unicestwia marzenia i nadzieje, zarówno zmarłego, jak i jego bliskich.

Nie lepiej ma się sprawa ze śmiercią człowieka starego. Wraz z nim zostaje unicestwiony ogromny skarb. I nieważne, kim ów człowiek był. Dla swoich był zawsze kimś koniecznym. Śmierć starego człowieka odziera pozostających z obecności kogoś, kto ciężką pracą, poświęceniem zdobył i nosił w sobie skarb nad skarby: mądrość serca. Ktoś powie: przecież zostaje pamięć. Owszem, ale to zbyt mało. Tyle, co opowiadanie o kimś, lecz nie on sam. W Zaduszki pędzi więc człowieka na cmentarz pamięć, ale przede wszystkim wdzięczność. I coś jeszcze, płacząc nad zmarłymi, tak naprawdę płaczemy nad sobą, nad bezradnością wobec śmierci. Ta bezsilność może jednak stać się szansą. Pragnienie, aby przeżyć śmierć, może człowieka strącić w rozpacz, ale może też dodać mu odwagi i sprawić, że uwierzy życiu.

Głód życia rodzi się zatem z niedoli, ale i z doznanego szczęścia. Po śmierci Anny Przybylskiej psycholog Małgorzata Ohme powiedziała: „Na szczęście człowiek z natury chce być szczęśliwy, dąży do rozwoju pomimo tego, co go spotyka. Znam dzieci, które mocne i silne idą dalej. Kochają swojego Tatę, Babcie i innych dorosłych. Kochają się wzajemnie. Wyrastają na kochających dorosłych, także dzięki temu, że matki pozostają w nich na zawsze. Jako obiekt pierwszej miłości. Jako nieuświadomiona zdolność kochania. Jako intuicyjne poczucie bezpieczeństwa”.

Rozważając tajemnicę śmierci Paweł Apostoł mówi: „Dlatego to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje ten człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień. (...) Wiemy bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie”. Porywająca wizja i propozycja, ale zakłóca ją zapowiedź rozpadu. Nie chcemy istnieć wyłącznie jako dusza w duchowym niebie. Ta obawa, że zostaniemy rozbici i kiedyś tam znowu scaleni – że będziemy istnieć jakoś tak na pół gwizdka – wydaje się być znacznie uboższą formą życia od tej, jaką już znamy.

I słusznie. W końcu Jezus pokonał śmierć. Scalił niebo z ziemią. Niebo, czyli Bóg, zamieszkało wśród nas. Kościół jest ciałem Syna Bożego. Dlaczego wciąż szukamy naszych żywych wśród umarłych?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2014