Kokaina w szyjce od butelki

O narkotykach pisze się wiele i z różnych pozycji. Saviano zajmuje się aspektem społeczno-kulturowo-politycznym tego problemu i podchodzi do niego z demaskatorską pasją.

01.12.2014

Czyta się kilka minut

Patrzę w sufit i wyobrażam sobie całą kulę ziemską – pisze w zakończeniu. – Świat to okrągłe ciasto, które rośnie. Rośnie dzięki ropie naftowej. Rośnie dzięki koltanowi. Rośnie dzięki gazowi. Rośnie dzięki Internetowi. Jeżeli odjąć te wszystkie składniki, świat może opaść, zmniejszyć objętość. Istnieje jednak składnik, który jest szybszy od wszystkich i którego wszyscy pragną. A jest nim koka. Roślina, która idealnie łączy Amerykę Południową z Włochami. Która przemierza Atlantyk niczym guma, którą można rozciągać bez końca, a ona nigdy się nie zerwie. (...) Koka jest składnikiem, bez którego żadne ciasto nie mogłoby istnieć”.

Roberto Saviano, 35-letni pisarz włoski urodzony w Neapolu, zadebiutował w wieku 27 lat książką „Gomorra – podróż po imperium kamorry”. Przyniosła mu międzynarodową sławę i uznanie, ale także konieczność stałej ochrony (przyznanej przez włoski rząd po apelu Umberta Eco i sześciu noblistów) oraz częstej zmiany adresu.

Saviano nie przeląkł się. Po neapolitańskich mafiosach zajął się międzynarodowym biznesem kokainowym, metodami, jakimi się on posługuje, i źródłami jego potęgi. A potęga jest rzeczywista. Jeszcze jako post-doc w Princeton w latach 80. z niedowierzaniem słuchałem amerykańskich kolegów, którzy twierdzili, że na znacznej części banknotów dolarowych będących w obiegu można znaleźć mikroślady narkotyków, głównie kokainy. To drugi po marihuanie najpopularniejszy narkotyk na świecie. Tylko w USA obroty na rynku kokainy szacuje się na prawie 80 mld dolarów rocznie; to niemal tyle co przychody budżetu państwa polskiego (bez środków unijnych)! Przeszło 40 proc. absolwentów uniwersytetów amerykańskich miało przynajmniej epizod z kokainą. Na USA przypada 50 proc. światowej konsumpcji kokainy, a na Europę 25 proc. W 2010 r. w Australii używanie kokainy podwoiło się w stosunku do roku 2003. Międzynarodowe korporacje mają więc wielkiego rywala.

Autor pokazuje przerażające oblicze producentów, przemytników, praczy brudnych pieniędzy, wielkich interesów i... konsumentów, bez których nie byłoby popytu ani problemu. A kim są ci ostatni? To może być ktoś blisko nas, a jeśli go tam nie ma, to... pewnie jesteśmy nim my sami. Od tej nieco męczącej wyliczanki zaczyna się książka. Kokaina, choć uważana za rozrywkę klasy średniej i wyższej, naprawdę łączy ponad podziałami (społecznymi).

„Zero, zero, zero” zyskała wielkie uznanie i entuzjastyczne recenzje. Słusznie, bo książka jest napisana z literackim zacięciem i znajomością tematu. Chwilami jednak wywołuje uczucie znużenia, irytuje oczywistością lub pretensjonalnością. Kolejne opisy przemocy i gwałtów stają się męczącym, powtarzalnym motywem, kolejne kreatury są do siebie podobne. Czy nie są oczywiste słowa dilera: „Problem nie tkwi w ilości szmalu, jaki zarabiasz, tylko w tym, że każdy inny rodzaj pracy wydaje ci się niemożliwy, ponieważ uznasz to za stratę czasu. Przekazując z rączki do rączki, zarabiasz więcej niż przez długie miesiące pracy, jakakolwiek by ona była. (...) Nawet gdyby zaoferowali mi pracę, która pozwoliłaby mi zarobić tyle samo, ile zarabiam dzisiaj, nie przypuszczam, żebym ją wziął, bo z pewnością zajęłaby mi większość czasu. Dotyczy to także tych biedaków, którzy sprzedają na ulicy”. O alienacji pracy wiemy od dawna. Dalsze zwierzenia handlarza – że gardzi swoimi klientami – też nie są zbyt oryginalne. A pretensjonalność? Proszę bardzo: „Próżnia to paliwo ewolucji. Trajektoria, która nagle się urywa, nie wyczerpuje własnej energii, domaga się kolejnej, innej, żeby wypełnić pustą przestrzeń. Tak jak w fizyce, wszystko się przekształca, nic nie ulega zniszczeniu. Historia kolumbijskiego narkobiznesu to historia luk, to historia transformacji, to historia kapitalizmu”. Lekcja fizyki i politologii w jednym.

Mimo to książkę Saviano warto, a nawet trzeba przeczytać. Dowiemy się z niej wielu rzeczy, o których wcześniej nie wiedzieliśmy lub nie byliśmy świadomi ich znaczenia. Choć o tym, że świat jest zagrożony przez nieuświadomione ciemne siły, wiadomo od dawna. W latach 70. Jan Krzysztof Kelus zakończył „Naiwną piosenkę o ochronie środowiska” słowami:

Ludzie myślą, że zwyczajnie
tak po prostu kapie w garnek
i ten garnek – ten ich świat – jest taki wielki.
Dla mnie to jest bzdura wielka,
bo ten garnek to butelka
i pływamy właśnie w szyjce od butelki...

ROBERTO SAVIANO, ZERO, ZERO, ZERO. JAK KOKAINA RZĄDZI ŚWIATEM, przeł. Joanna Kluza, Sonia Draga, Katowice 2014

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Astrofizyk, w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika PAN pełni funkcję kierownika ośrodka informacji naukowej. Członek Rady Programowej Warszawskiego Festiwalu Nauki. Jego działalność popularyzatorska była nagradzana przez Ministerstwo Nauki i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2014