Kochać to cierpieć?

"Ze wszystkich argumentów używanych przeciw miłości, mojemu charakterowi odpowiada najbardziej ten: Ostrożnie! To grozi cierpieniem!" - mawiał wielki C.S. Lewis. Był zdania, że gdy zaczyna się kogoś lub coś kochać, to jest się bez wątpienia narażonym, że coś schwyci ludzkie serce w kleszcze tak bardzo, że może ono pęknąć.

30.04.2007

Czyta się kilka minut

C.S. Lewis nie kwestionował miłości. Postawił pytanie, czy Jezus pozostawiając przykazanie "Miłujcie się wzajemnie, tak jak ja was umiłowałem", wystawił nas na cierpienie i krzyż? Przykazanie miłości wzajemnej najczęściej bywa przecież interpretowane poprzez analogię do cierpień i ofiary Jezusa. Skoro On umarł za nas z miłości, także my powinniśmy być gotowi umierać z miłości dla innych, i to umierać na różne sposoby. Na pierwszy rzut oka testament Mistrza z Nazaretu w formie zapisanej przez św. Jana zdaje się taką właśnie lekturę zakładać. Zresztą doświadczenie uczy, że cierpienie jest wpisane w miłość, bowiem bez cierpienia nie żyje się w miłości. Kto kochał, ten to wie.

Odnosi się jednak wrażenie, że takie myślenie otwiera człowieka na tragizm, nie pozostawiając mu przestrzeni na walkę o siebie. Umożliwia też utopijne traktowanie miłości jako wiecznie naiwnej pocieszycielki ludzkich smutków, wystawianej na pośmiewisko towarzyszki złamanych serc, życiowego klucza słabych ludzi, w pokorze i milczeniu skłaniających głowę przed swoimi oprawcami. Stąd prosta też może być droga do manipulacji ludzkimi uczuciami i wartościami. A przecież nikt nie lubi być poniżany, oszukiwany i okłamywany. Nie jest łatwo zgodzić się na miłość, w której tle musi pojawić się Wielki Piątek.

Zaniepokojonych pragnę uspokoić. Nie głoszę manifestu nietzscheańskiej wyższości Dionizosa nad Sokratesem. Nie zamierzam też w ramach buntu deprecjonować cierpienia w miłości, chociaż, szczerze wyznam, niełatwo to zaakceptować. Wiara w moc krzyża, który jest warunkiem zaistnienia wiarygodnej miłości bliźniego, jest zbyt cenna, by się jej pozbyć. Tylko że krzyż sam w sobie nie jest wyjaśniającą wszystko kategorią. Znajduje on swoje uzasadnienie i zrozumienie tam, gdzie wcześniej pojawiła się miłość w formie absolutnej, niczym nie wymuszona. Taka miłość ma prawo zaistnieć nie ze względu na konieczność krzyża, ale ze względu na to, że kocha ze względu na coś, co nie kojarzy się ze złem. Krzyż i cierpienie bez uprzedniej miłości są jedynie pustką i bezsensem.

Znalazłem u św. Augustyna - cóż poradzę na to, że każda strona jego pism zawiera słowo miłość? - takie oto wyjaśnienie słów o nakazie miłości, na wzór miłości Jezusa: "Co bowiem, jeśli nie Boga w nas ukochał? Nie jakobyśmy Go już mieli, lecz abyśmy Go osiągnęli. Podobnie o lekarzu mówi się, że chorych miłuje. Ale w nich kocha nie chorobę, lecz zdrowie, które chce przywrócić". Otóż tak sobie myślę, że w przykazaniu chrześcijańskiej miłości wzajemnej nie chodzi przede wszystkim o cenę, jaką trzeba nam płacić za miłość, ale o fakt afirmacji człowieka ze względu na to, że sam Bóg go afirmuje, znajdując w jego bycie coś, co jest podobne Bogu, a czego człowiek jeszcze świadomy nie jest. Wypełniając przykazanie miłości na wzór Jezusowy naśladujemy zatem Boską pra-afirmację stworzenia, która dokonała się po raz pierwszy w chwili, gdy Bóg powołał nas do istnienia.

C.S. Lewis nie mylił się. Człowiek kochający za swoją miłość płaci, a świat mu odpłaca gorzką monetą. A gdy ten, kto kocha, znajduje w przedmiocie swej miłości jakiś pierwiastek bóstwa, wypełnia to, na czym Jezusowi najbardziej zależało: postrzega świat oczami Boga.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2007