Kobieta oszczędna

Po Borysie Pasternaku w szafie została para angielskich butów (które zresztą odziedziczył po ojcu) oraz dwie liche kurteczki.

23.09.2013

Czyta się kilka minut

W jedynym garniturze (też angielskim, i też po ojcu) złożono go do trumny. Za życia Borys Leonidowicz chodził nieco poobdzierany, a to za sprawą żony, Zinajdy Nikołajewny. Była ona bowiem kobietą oszczędną. A nawet – jak mawiała poetka Anna Achmatowa – kobietą skąpą.

Nie sposób jednak potępiać pani Zinajdy – ona dobrze wiedziała, co robi. Fakt, Pasternak zarabiał całkiem nieźle, ale wydawał też sporo. Utrzymywał, wspierał i kredytował masę ludzi. Od Achmatowej, poprzez córkę i siostrę Mariny Cwietajewej, żonę rozstrzelanego przez Stalina gruzińskiego poety Tycjana Tabidzego, po swoją własną pierwszą żonę i syna. Wydaje mi się, że nazwisk ludzi pozostających na utrzymaniu było dużo więcej. Tak więc Zinajda Nikołajewna przewidywała rychłą katastrofę finansową.

Była kobietą nie tylko oszczędną, ale i praktyczną. Dlatego ich związek wydaje mi się absolutnie fascynujący. On: szczupły mężczyzna o semickich rysach i zadumanych, nieobecnych oczach – archetyp poety. Ona: niewysoka, z kwadratową, męską twarzą. Chodziła w prostych czarnych sukienkach i starannie odprasowanych na sztywno, białych kołnierzykach.

Zoja Maslennikowa, która gościła w domu Pasternaków w podmoskiewskim Pieriediełkinie, bo rzeźbiła akurat głowę pisarza, zauważyła, że Zinajda nie czyta zbyt dużo. Głównie jedną książkę, zresztą pod tytułem „Kuchnia polska”. Lubiła za to ogród, garnki, a także przyciąć – od czasu do czasu – z koleżankami w karty.

Kiedy się poznała z Borysem Pasternakiem, była już za mężem, znanym pianistą. Rzecz się miała przy okazji spotkania towarzyskiego, na którym Borys Loenidowicz czytał swoje wiersze. Widać zaintrygowała go z pozoru niezbyt ciekawa słuchaczka, gdyż podszedł do niej i spytał, czy podobają jej się jego utwory. Zinajda powiedziała, że nie jest pewna, czy je rozumie. Pasternak oświadczył, że może wszystko napisać dla niej jeszcze raz, prostszym językiem. Kpiny w tym chyba nie było, bo wkrótce pojechali razem do Gruzji i do końca życia byli już razem.

Zinajda Nikołajewna nie lubiła gości i niespodzianek. W zasadzie była osobą dość niemiłą. Swoim zachowaniem odstraszała wielu potencjalnych gości. A że w Pieriediełkinie mieszkali wyłącznie artyści, można się domyślać, że wielu, którzy liczyli na obiad i wódkę, odchodziło z kwitkiem. Dzięki temu Pasternak mógł prowadzić nudne, ale uporządkowane życie. Kąpiele w chłodnej wodzie, gimnastyka, spacery i pisanie.

Być może z powodu trudnego charakteru Zinajdy w Pieriediełkinie udało się Pasternakowi napisać dzieło życia, „Doktora Żywago”, za które przyznano mu literackiego Nobla?

Zinajda znosiła wiele. Kiedy znajomi zwrócili jej uwagę, że jedna z głównych postaci powieści, Łarisa Fiodorowna, ma powierzchowność tłumaczki Olgi Iwińskiej – eterycznej blondynki, która była ostatnią i być może największą muzą Pasternaka, pozostała niewzruszona: „Za to wnętrze Łarisy, jej dusza, to przecież ja!” – odparła.

Jest jednak pewne, że cierpiała z tego powodu. Być może cierpiała jeszcze bardziej, gdy dowiedziała się, że Borys zapisał Oldze wszystkie tantiemy od druku jego utworów na Zachodzie.

Ale przecież nie opuściła go. Do końca strzegła od nachalnych gości, woziła do sanatorium i załatwiała leczenie w najlepszych klinikach, gdy podupadł na zdrowiu.

No i oszczędzała. Wiedziała, że jak Pasternak odejdzie, władze zechcą odebrać jej dom w Pieriediełkinie. A ona była pewna, że pisarz zasłużył sobie, by akurat w tym miejscu było jego muzeum. Żeby zrealizować swój plan, potrzebowała dużo pieniędzy. Nawet za cenę tego, by jej ukochany chodził jak obdartus.

Dziś Pieriediełkino to prawie Moskwa, nie zostało wiele z romantycznego, otoczonego lasem siedliska wielkich pisarzy. Prawie wszystko się zmieniło, ale w piętrowej, drewnianej daczy jest muzeum Pasternaka.

Zinajda dopięła swego, bo była jak taran. Jej uczucie nie było romantyczne: raczej proste, pragmatyczne i oszczędne. A jednak wielkie.

I co z tego? A to, że zbliża się październik – miesiąc oszczędzania. I trzeba go jakoś uczcić.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2013