Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Biblijne opowiadania o niespodziewanym, fizycznym pojawianiu się Ducha Świętego w jakimś miejscu w gruncie rzeczy więcej mówią o nas niż o Nim. Duch Boży jest przecież Boską Osobą, a zatem jako Bóg jest zawsze i wszędzie; nie ma takiego czasu i miejsca, które byłyby pozbawione jego Obecności. Trudność leży po naszej stronie, to my raz Go dostrzegamy, innym razem nie. A może nie chcemy Go dostrzec, a tym bardziej posłuchać, zrozumieć?
Najpierw był Synaj i „grzmoty z błyskawicami [oraz] gęsty obłok (...) i głos potężnej trąby”. Następnie Jezus i Jego śmierć na wzgórzu Golgota: „ziemia się zatrzęsła, i skały popękały”. Potem „wieczorem, w ten pierwszy dzień tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, zamknąwszy drzwi w obawie przed Judejczykami, Jezus przyszedł”. Wreszcie, w tym samym miejscu, „nagle spadł z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden”. Jednym słowem, autorzy biblijni umiejscawiają pojawienie się i obecność Boga w takiej samej scenografii, używają tych samych porównań. Ziemia drży, niebo ciemnieje, pojawia się ogień i dym. Tak opisują obecność Ducha Świętego, jak i obecność Ojca i Syna Bożego. Można powiedzieć, że dzięki takiemu sposobowi przedstawiania działania Boga otrzymaliśmy od autorów bardzo obrazową dogmatykę – plastyczny obraz podstawowego dogmatu chrześcijańskich Kościołów, dogmatu o Trójcy Świętej. Sprawy nieba nie dzieją się więc ponad naszymi głowami, ale pośród nas i w nas, na ziemi.
Jeśli tak, to trzeba powiedzieć, że zesłanie Ducha Świętego w Pięćdziesiątnicę wcale nie było pierwsze, ani tym bardziej ostatnie. Pierwszego dnia stworzenia, gdy „ziemia była zupełnym pustkowiem, [a] ciemność zalegała głębię wód”, już wtedy „tchnienie Boże unosiło się nad wodami”. Nie kto inny, lecz Duch Boga prowadził Mojżesza, kiedy ten ratował przyszły Lud Boży od niechybnej zagłady z rąk faraona i zawierał przymierze na Synaju. To Duchem Świętym kierował się w swoim myśleniu i postępowaniu Jezus z Nazaretu, i ten sam Duch sprawił, że apostołowie – a za nimi Kościół – uwierzył, że Jezus z Nazaretu jest nie tylko Mesjaszem, Chrystusem, ale też jedynym Synem Bożym.
„Ktoś – mówi papież Franciszek – mógłby mi powiedzieć: »Ale ja (Ducha Świętego) nigdy nie widziałem!«. Zwróć więc tylko uwagę na to, co się dzieje, co ci przychodzi do głowy, co budzi się w sercu. Rzeczy dobre? To Duch Święty, który wzywa cię, byś szedł tą drogą. Trzeba uległości Duchowi Świętemu!”. A zatem popatrzmy wstecz i nie mówmy, że nad naszymi głowami nigdy nie pojawił się ogień, ani też że pod naszymi stopami nigdy nie zadrżała ziemia.