Kim teraz być?

Jak napisał kiedyś, dawno temu, Zygmunt Hertz do Czesława Miłosza, Polska to kraj, w którym nie sposób żyć nieprzyzwyczajonemu. Zaiste.

03.06.2019

Czyta się kilka minut

Dodać wypada do tego złotego zdania tyle, że do Polski wciąż się trzeba przyzwyczajać na nowo, jeden raz w życiu bynajmniej nie wystarczy.

Różne są teorie, z czym mamy dziś do czynienia i jak się do tego, co jest, przyzwyczaić. Niewątpliwie najwięcej jest dziś pomysłów, kim w jesieni być bardziej. Patrząc na Gospodarza i jego zastępy nijak nie da się powiedzieć, czy dlatego wygrywa w cuglach, że jest lewicowy, czy prawicowy, i co to właściwie znaczy dla chcących go pokonać. Słychać takoż chóry, że mianowicie stąd owego sukces, że Gospodarz był dobry dla gorszych, a gorszy dla lepszych, z wyjątkiem oczywiście swoich, którzy są zawsze poza tą prymitywną klasyfikacją. W związku z tym wszędy jak okiem sięgnąć, od skrajnego lewa do takiegoż prawa, słychać drapanie i szamotaninę, jak być jeszcze lepszym dla gorszych i maksymalnie gorszym dla lepszych. Najmędrsi dywagują takoż, kim tak naprawdę są ci, którzy mają się za gorszych, i czy ten stan jest w ogóle odwracalny. Pojawia się pytanie kluczowe, czy owi gorsi chcą być ulepszani przez kogoś innego niż PiS. Możliwe, że nie, gorsi bowiem tych, którzy im ulepszanie proponują, uważają za jeszcze gorszych od siebie, a więc to dla nich ani przyjemność, ani zysk.

Idźmyż chyżo dalej, gdyż do jesieni nie wyplączemy się z tych pokręconych mniemań. Oto kto jest lepszy, kto gorszy – plus minus nam już powiedziano. Bycie lepszym robi się niebezpieczne, dlatego widać też niejaką panikę i mozoły, jak szybko z bycia lepszym stać się choćby trochę gorszym. To może uratować życie, jak to bywa podczas rewolucji ludowej. Oczywiście na bycie choć ciut gorszym niż lepszym zaczyna być też w pewnych kręgach moda. Modowo też – jak nigdy – wypada czuć i rozumieć gorszych, co jest o tyle nierealne, że tego stanu nie da się zamówić, jak dajmy na to butelki czegoś lepszego. Zresztą Gospodarz zaraz pozna, kto się modnie ubrał, więc ten trend należy uznać za zabawę czysto towarzyską, by nie rzec: narażoną na ryzyko, że przebranemu zostaną ściągnięte majtki.

Dużo się teraz mówi o pogardzie. To bardzo częsty zarzut, by nie rzec: wytrych do każdego trudniejszego problemu. Właściwie wszyscy czują się pogardzani. Trzeba rzec smutno, że pogarda nie jest zjawiskiem na tej szerokości geograficznej ani nowym, ani do wyeliminowania z mnóstwa powodów. Historycznych, edukacyjnych, ale też z racji skłonności tutejszej do egzaltacji i sentymentalizowania własnej doli, choćby była ona całkiem znośna. Jest to – można powiedzieć – rodzaj emocji powszechnej. Emocję tę uprawia się z racji ogromnej łatwości. Doprawdy trudno znaleźć uczucie, które prościej pielęgnować i którym łatwiej zarządzać. Bądźmy brutalni – praca nad szlachetnością wobec bliźniego nigdy w Polsce nie wyszła poza gadanie i obrzędy. Pomijamy oczywiście bardzo drobne, oderwane od mas środowiska, pracujące w aurze pogodnej świętości – oczywiście też oskarżane o uprawianie pogardy pod płaszczykiem dobroci. W istocie Gospodarz w krzątaniu się na tym areale jest nie do pokonania.

Słychać też wiele o dobrych i złych emocjach, przede wszystkim, że tymi ostatnimi wyborów się nie wygrywa. Zaiste trzeba się przyzwyczaić do opinii ludzi, których celność w interpretowaniu dobra, zła i znajomości narzędzi politycznych pozostawia bardzo dużo do życzenia. Jest w tym pełna magii miękkość widzenia świata, który jest na etapie – rzeklibyśmy – twardnienia, bez względu na nasze polskie mniemania. Młodość idzie, więc postawimy na młodych – to też słyszymy. Nie po raz pierwszy. To kolejna sprawa wpisywana teraz strasznymi kulfonami do recept. Jest to oczywiście nie żadne lekarstwo na cokolwiek, lecz zwykły suplement diety.

Na koniec pozostaje odpowiedzieć na pytanie, jak się przyzwyczaić. Rada jest banalna. Robić jak przyzwyczajona większość. Lubić to, mówiąc, że się nie lubi, i nie podejmować żadnych prób w kiełznaniu własnych odruchów. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 23/2019