Kim jestem, by go sądzić?

Irytują mnie opinie, że obecny pontyfikat niszczy spuściznę Jana Pawła II. Żaden pontyfikat nie zamyka historii Kościoła. Kościoła nie należy traktować jak archiwum akt niedawnych.

02.03.2015

Czyta się kilka minut

 /
/

Jan Paweł II otworzył wiele nowych dróg dla Kościoła, obalając mury starych uprzedzeń, narosłych przez wieki złych nawyków myślowych. Czy jego obecny następca jest aż tak inny?

Pamiętamy, jaką sensację wywołały słowa Franciszka wypowiedziane w rozmowie z dziennikarzami w drodze z Brazylii: „Jeśli ktoś jest gejem i szuka Boga, i ma dobrą wolę, kim jestem, by go sądzić?”. Zauważmy, że papież mówi tu o osądzaniu człowieka. Przypomina mi to wydarzenie, które znam z relacji naocznego świadka, korespondenta „Le Figaro”, ojca Josepha Vandrisse’a: kiedy 7 października 1987 r. Jan Paweł II odwiedził San Francisco i tam, w klinice przy bazylice Mission Dolores, spotkał chorych na AIDS, ukląkł przed nim jeden z chorych i powiedział: „Ojcze Święty, jestem homoseksualistą, jestem wierzący i codziennie się modlę”. Jan Paweł II położył mu rękę na głowie i odpowiedział: „ja też jestem wierzący, też codziennie się modlę… za was”. Zauważmy: nie osądził tego człowieka, powiedział o tym, co dla nich obu wspólne.

Owszem, Jan Paweł II zatwierdził dokumenty Kongregacji Nauki Wiary, stwierdzające, że „nie istnieje żadna podstawa do porównywania czy zakładania analogii, nawet dalekiej, między związkami homoseksualnymi a planem Bożym dotyczącym małżeństwa i rodziny. Małżeństwo jest święte, natomiast związki homoseksualne pozostają w sprzeczności z naturalnym prawem moralnym”, lecz w tym dokumencie i w wielu innych powraca ubolewanie, „że osoby homoseksualne były i są wciąż przedmiotem złośliwych określeń i aktów przemocy”, które „zasługują na potępienie ze strony pasterzy Kościoła, gdziekolwiek miałyby one miejsce”, bo „ujawniają brak szacunku dla drugich”. A „godność każdej osoby powinna być zawsze szanowana w słowach, czynach i w prawodawstwie”.

Tą drogą idzie Franciszek. Nikt przytomny chyba się nie spodziewa, że Kościół nagle zmieni swoje nauczanie. Ale papież nie tym się zajmuje, lecz tym, żeby Kościół odpowiadał zamysłowi Jezusa Chrystusa. O tym przecież mówił na zakończenie Synodu. Powiedział, że Kościół to „winnica Pańska, płodna Matka i troskliwa nauczycielka, która się nie boi zakasać rękawy, aby zalać ludzkie rany oliwą i winem (Łk 10, 25-37); która nie patrzy na ludzkość ze szklanego zamku, by osądzać czy klasyfikować osoby. Jest to Kościół jeden, święty, katolicki, apostolski i składający się z grzeszników potrzebujących Bożego Miłosierdzia. To jest Kościół, prawdziwa Oblubienica Chrystusa, usiłująca być wierną swemu Oblubieńcowi i Jego nauczaniu. Jest to Kościół, który nie boi się jeść i pić z nierządnicami i celnikami (por. Łk 15). Kościół, który ma drzwi otwarte na oścież, by przyjmować potrzebujących, skruszonych, a nie tylko sprawiedliwych lub tych, którzy myślą, że są doskonali! Kościół się nie wstydzi upadłego brata i nie udaje, że go nie widzi, a wręcz czuje się zaangażowany i niemal zobowiązany, aby go podnieść i zachęcić, by podjął drogę na nowo, i towarzyszy mu do ostatecznego spotkania ze swoim Oblubieńcem w niebieskim Jeruzalem”.

Długi cytat, lecz jeden z tych, które pozwalają lepiej rozumieć Franciszka. Bo ten papież wciąż przypomina Kościołowi, że Bóg na każdego patrzy z miłością. A przyznajmy – lubimy wykluczać „nieczystych”. W nauczaniu Franciszka nie chodzi o zacieranie granic grzechu, chociaż – co przypomniał w pięknym tekście „Łuk mój kładę na obłoki” o. Wacław Oszajca („TP” nr 8) – nawet za naszego życia te granice czasem się zmieniały. Franciszkowi chodzi o to, że Bóg na każdego patrzy z miłością.

Myślę, że sformułowane przez o. Oszajcę pytanie jest pytaniem papieża: „jeśli się wierzy, że w Eucharystii żyje ten sam Jezus Chrystus, który żył przed wiekami w Izraelu, to jak można teraz stawać między Nim i tymi, którzy się do Niego garną, i dopuszczać do Jezusa tylko tych, których uznamy za godnych?”. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2015