Kiedy łamiemy piąte przykazanie

Z prof. Aleksandrem Śliwą, autorem pomnika pomordowanych profesorów lwowskich, rozmawia Małgorzata Nocuń.

13.07.2011

Czyta się kilka minut

Małgorzata Nocuń: Praca nad projektem pomnika zamordowanych profesorów lwowskich nie mogła być łatwa. Pomiędzy Polską a Ukrainą jest sporo niezażegnanych sporów historycznych, szczególnie żywe są one właśnie we Lwowie.

Aleksander Śliwa: Mój projekt został wybrany w ramach konkursu, wiosną rozpoczęły się prace związane z jego realizacją na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie. Przed odsłonięciem pomnika obawialiśmy się protestów zarówno ze strony polskiej, jak i ukraińskiej. Rozbieżności były związane z nazwą pomnika, która miała być wykuta na kamieniu ustawionym parę metrów od pomnika, z prawej strony przy drodze. Polacy postulowali, żeby widniał na nim napis informujący, że zamordowani profesorowie to byli profesorowie polscy, lwowskich uczelni. Natomiast Ukraińcy dziwili się, że buduje się pomnik w chwili, gdy w ich kraju brakuje pieniędzy i dróg. Jednak podczas uroczystości nie było żadnych nieprzyjemnych ekscesów. Było w tym nawet coś symbolicznego: wyciszyli się ludzie i wyciszyła się pogoda, bo choć całą noc lało jak z cebra, to w dzień ceremonii świeciło piękne słońce. Przybyli nie tylko urzędnicy, zjechało się wielu ludzi, którzy chcieli uczestniczyć w uroczystości z potrzeby serca. W oficjalnych przemówieniach powtarzano, że powinniśmy pamiętać o trudnej historii, ale przede wszystkim myśleć o przyszłości.

Było spokojnie, ponieważ sam pomnik jest symboliczny. Nie przebija z niego martyrologia. Czy trudno było stworzyć taki projekt?

Dla mnie ważne były głosy historyków, np. ukraińskiego historyka prof. Jarosława Hrycaka, którzy oceniali projekty napływające na konkurs. Uważali, że mój projekt nie epatuje żalem, pomimo że ma na celu upamiętnienie tragicznego wydarzenia. Dla mnie pomnik powinien być przestrogą - kiedy człowiek postanawia wystąpić przeciwko drugiemu człowiekowi, może dojść do tragedii. Niby banalne, ale wiek XX można kojarzyć także z ludobójstwem, więc pamiętajmy, co dzieje się z chwilą złamania piątego przykazania.

Nie chciałem, aby pomnik był opisem czy ilustracją mordu. Zaryzykowałem formę abstrakcyjną, symboliczną. Poza tym, musiałem wziąć pod uwagę rzeźbę terenu. Na Wzgórzach Wuleckich nie mógł stanąć pomnik w ciemnych kolorach. Użycie czerni lub brązu było wykluczone. Dlatego wybrałem jasny kolor. Chciałem też, by pomnik był dobrze widoczny z różnych miejsc miasta. Więc musiał mieć odpowiednią wysokość.

Symbol bramy i Dekalogu był najbardziej uniwersalny dla Ukraińców i Polaków?

Jeśli zadaje się pytanie: "jak żyć", to warto się odwołać do tego symbolu. Postanowiłem wykorzystać Dekalog. Kolejność przykazań w religii prawosławnej i katolickiej jest inna. Ale są to te same przykazania.

Kiedy wyciągnie się blok z piątym przykazaniem, cała konstrukcja się zawali?

Oczywiście, w sensie dosłownym i przenośnym. Dotyczy to także wszelkich aspektów naszego życia oraz relacji człowiek-natura.

Wzgórza Wuleckie nie były chyba łatwym miejscem do budowy pomnika.

Symbolicznym miejscem na Wzgórzach jest sama skarpa, przed którą dokonano egzekucji. To konkretne miejsce należało upamiętnić, ale samej skarpy nie można było oczywiście obudować; rzeźba terenu była nie lada wyzwaniem. Dlatego postanowiłem zbudować pomnik w postaci bramy z bloków granitowych, na każdym z nich wyryta jest cyfra rzymska oznaczająca kolejne przykazania Dekalogu, natomiast za bramą znajduje się ściana oraz otwór. Przez otwór, poniżej którego umieściłem "ukrzyżowaną" kartkę, widoczna jest ziemia i będzie rosła dzika róża. To miejsce jest symbolem, sacrum, hołdem pamięci ofiarom zła. Profesor Tadeusz Luty, były rektor Politechniki Wrocławskiej, nazwał je "przejściem od życia do śmierci". Takie też było założenie mojego projektu. Pozostała część pomnika dotyczy żywych. Ma być refleksją, widocznym z daleka drogowskazem.

Ważne było także wkomponowanie pomnika w krajobraz? Opodal znajdują się akademiki Politechniki Lwowskiej, planowane jest także wybudowanie ośrodka rekreacyjno-sportowego.

Rzeczywiście takie są plany przestrzennego zagospodarowania terenu, ale również obok akademików, przy wybudowanym już parkingu, jeśli tylko będą fundusze, powstanie coś w rodzaju izby pamięci.

Czy wyobraża sobie Pan odbiór pomnika przez przyszłe pokolenia Ukraińców i Polaków?

Czas pokaże. Mówi się, że dopiero nowe pokolenia mają szansę uwolnić się od zadawnionych historycznych pretensji i niezaleczonych ran.

Prof. Aleksander Śliwa jest rzeźbiarzem, profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Autor pomnika rozstrzelanych profesorów lwowskich, odsłoniętego na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2011