Każdy był podejrzany

Dr ŁUKASZ ADAMSKI, historyk Europy Wschodniej: „Operacja polska” była największą i najkrwawszą z tzw. akcji narodowościowych NKWD.

31.10.2017

Czyta się kilka minut

MARCIN RYCHŁY: Czym była „Operacja polska”?

ŁUKASZ ADAMSKI: W latach 1937-38 NKWD przeprowadziło wielką akcję skierowaną formalnie przeciw osobom podejrzanym o współpracę z wywiadem II RP, a faktycznie – przeciw wszystkim Polakom w Związku Sowieckim. Jej ofiarami byli nie tylko Polacy, którzy z dziada pradziada zamieszkiwali kresowe ziemie dawnej RP, ale też przedstawiciele innych narodów. Zginęli, bo Stalin uznał ich za „piątą kolumnę”. Zamordowano co najmniej 111 tys. osób, a 30 tys. deportowano do łagrów. Prawdopodobnie liczba ofiar jest większa, badania nad „Operacją polską” trwają, a dostęp do źródeł archiwalnych w Rosji i na Białorusi jest ograniczony.

Czym wyróżnia się ta akcja na tle innych ówczesnych aktów terroru?

„Operacja polska” była jedną z kilku tzw. akcji narodowościowych NKWD, ludobójstw prowadzonych w czasie Wielkiego Terroru. Inne skierowano m.in. przeciw Niemcom, Finom, Grekom czy Łotyszom. Była z pewnością największa i najkrwawsza z nich. Polacy stanowili ok. 45 proc. ofiar wszystkich „operacji narodowościowych”.

Co było podstawą do zatrzymań i oskarżeń?

Warto zacytować rozkaz nr 00485 z 11 sierpnia 1937 r. szefa NKWD Jeżowa, bo to on określał, kogo zatrzymać. Wedle tego dokumentu aresztowaniu podlegali „wykryci podczas śledztwa i do tamtej pory nie odnalezieni działacze Polskiej Organizacji Wojskowej” oraz byli członkowie PPS i innych polskich partii antysowieckich. W praktyce każdy Polak mógł być posądzony o członkostwo w owej hipotetycznie przetrwałej w podziemiu organizacji.

Kogo jeszcze wymieniał rozkaz?

Aresztowaniu podlegali też wszyscy polscy jeńcy z okresu I wojny światowej i wojny polsko-bolszewickiej, którzy z różnych powodów nie chcieli lub nie mogli wrócić do Polski. Kolejne dwie kategorie to „zbiegowie z Polski”, niezależnie od tego, kiedy trafili do Sowietów, i „przybyli z Polski emigranci polityczni i osoby pochodzące z wymiany więźniów politycznych”, czyli często komuniści. Warto przypomnieć, że ze wszystkich partii komunistycznych Stalin zlikwidował tylko Komunistyczną Partię Polski, choć składała się z osób fanatycznie oddanych idei budowy Polski sowieckiej, w tym wielu renegatów narodowych. Wreszcie, aresztowaniu podlegała „najaktywniejsza część lokalnego antysowieckiego elementu nacjonalistycznego z polskich rejonów narodowych”. Chodziło o mieszkańców Dzierżyńszczyzny i Marchlewszyzny.

Jakie skutki przyniosła „Operacja polska”?

Zagładę polskości i języka polskiego na Ukrainie i Białorusi oraz zdziesiątkowanie Polaków w Leningradzie i innych dużych miastach imperium. No i ogromne cierpienia rodzin, traumę ciągnącą się dekadami. Żal zwłaszcza dzieci, często pozbawionych obojga rodziców. Umieszczano je i wychowywano w sierocińcach. Zapominały o polskim pochodzeniu. Jeśli zaś rodzina przetrwała, to wskutek strachu często ukrywała polskie pochodzenie.

Dlaczego te tragiczne wydarzenia pomijano, w polityce i potem w historii?

Polska dyplomacja nie znała wtedy rozmiarów mordów z lat 1937-38. Wtedy cała ludność Sowietów była sterroryzowana i innym krajom było trudno zdobyć jakiekolwiek informacje. Trzeba dodać, że sowieccy Polacy często nie mieli rodzin w Polsce. A jeśli mieli, to nie mogli informować krewnych, żyjących w obcym państwie, o śmierci bliskich. Potem, w niespełna rok po „Operacji polskiej”, wybuchła II wojna światowa, która na następne dekady zdominowała świadomość historyczną Polaków. Wszystko to sprawiło, że badania zaczęły się dopiero w latach 80. XX wieku, w okresie pierestrojki. Ich prowadzenie jest nadal trudne – z wyjątkiem Ukrainy – z uwagi na niechęć władz Rosji i Białorusi do udostępniania pewnych kategorii dokumentów.

Dziś zainteresowanie tematem jest wystarczające?

Miejmy nadzieję, że zainteresowanie społeczne w Polsce będzie wzrastać. Niedawno Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia oraz IPN zorganizowały międzynarodową konferencję o „Operacji polskiej”, na której przemówienie wygłosił prezydent Andrzej Duda. To pokazuje, że polskie władze i polskie środowiska historyczne oraz historycy krajów ościennych widzą wagę tematu. Mamy nadzieję, że za dwa lata, po zakończeniu dużego projektu badawczego CPRDiP, wiedza o tej zbrodni będzie większa. W tym o liczbie ofiar.©

Dr ŁUKASZ ADAMSKI jest zastępcą dyrektora Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Historyk i politolog, specjalizuje się w Europy Wschodniej. W 2014 r. był sprawozdawcą OBWE na Ukrainie. Autor książki „Nacjonalista postępowy. Mychajło Hruszewski i jego poglądy na Polskę i Polaków”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 45/2017