Kapsuła czasu

Najnowszy film Aleksieja Germana zamiast klasycznej biografii proponuje rozedrgany i lekko przymglony fresk na temat twórczości kiełkującej wbrew powszechnemu bezwładowi.

21.01.2019

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Dowłatow” / SOLOPAN
Kadr z filmu „Dowłatow” / SOLOPAN

Cebula na kuchennym parapecie wypuszcza zielone pędy – dla mieszkańców leningradzkiej komunałki cenne źródło witamin. Jest mroźny początek listopada 1971 r. Kraj Rad odlicza dni do rocznicy Wielkiej Rewolucji, lecz 30-letni pisarz Siergiej Dowłatow ma na głowie zupełnie inne sprawy. Próbuje zdobyć 20 rubli na zagraniczną lalkę dla córeczki i znaleźć dojście do Związku Pisarzy ZSRR. Bo tylko przynależąc do oficjalnych struktur będzie mógł wreszcie zadebiutować. Napisy końcowe informują, że publikacja jego książek w ojczyźnie nastąpi dopiero 20 lat później, zmarły na emigracji autor nie doczeka więc ani popularności, ani zaszczytów. Warto oglądać „Dowłatowa” z takiej właśnie perspektywy. Najnowszy film Aleksieja Germana zamiast klasycznej biografii proponuje bowiem rozedrgany i lekko przymglony fresk na temat twórczości kiełkującej wbrew powszechnej wegetacji i bezwładowi.

„Jedyne, co przetrwało, to język”. Twórca posępnych filmów o duszy rosyjskiej („Pod elektrycznymi chmurami”, „Papierowy żołnierz”) w swoim najnowszym tytule przywołuje klimat wolności tworzony przez ówczesnych leningradzkich artystów. Jego spojrzenie jest trochę figlarne, trochę przygnębione, ale po trosze też nostalgiczne. Oto na salonach, w oparach jazzu i papierosowego dymu, pisarze, muzycy, malarze budują nieformalną wspólnotę. Trwają nieustające dyskusje i spory o sztukę. Z charakterystycznym zaśpiewem recytuje się tam żywych i umarłych poetów, wznosi za nich toasty, a niektórzy są nawet gotowi o nich się bić. Gwiazdą tych spotkań jest oczywiście przyszły noblista Josif Brodski (gra go Artur Bezczastnyj), z którym łączy Dowłatowa szorstka przyjaźń i który już niebawem, między innymi na skutek antysyjonistycznej nagonki, będzie musiał spakować walizki.

Tymczasem w parkach szemrani bukiniści handlują równie podejrzaną literaturą, z Sołżenicynem i Nabokowem na czele, choć przecież władza ludowa dba o intelektualny rozwój swych obywateli, szczególnie klasy robotniczej. Jeden z reportaży, jaki główny bohater przygotowuje dla gazety zakładowej, żeby zarobić na chleb, dotyczy kręcenia rocznicowego filmu, w którym proletariusze wcielają się w postacie wielkich pisarzy rosyjskich. Nie można jednak napisać, że współczesny Puszkin zgubił gdzieś surdut po pijaku... Wszelka ironia, podobnie jak nazbyt realistyczne czy nazbyt metafizyczne ciągoty, skazują radzieckiego autora na literacki niebyt albo na druk w samizdacie. W jednej ze scen Dowłatow znajduje odrzucone przez wydawnictwo i rozrzucone po podwórku rękopisy. Rozpoznaje wśród nich teksty swoje i bliskich kolegów – wszystkie przeznaczono na makulaturę.

W świecie, gdzie wizja literatury została odgórnie zadekretowana i gdzie najbardziej pożądane są powieści historyczne lub bohaterskie eposy, German umieszcza wielce nieheroiczną opowieść o człowieku, który próbował jakoś rozszczelnić ów system. „Dowłatow” jest portretem przegranego idealisty, który kiepsko radzi sobie z życiem zawodowym i osobistym, a na dodatek we śnie dręczą go koszmary z gułagu, gdzie pracował ongiś jako strażnik, tudzież surrealistyczne wizje spotkań z Leonidem Breżniewem, który pomaga mu w wydaniu książki. Nałożony na codzienność wspomniany już wyblakły filtr służy nie tylko podkreśleniu wszechogarniającej szarzyzny. Sam pisarz, grany przez serbskiego aktora Milana Maricia, ze swą zwalistą postawą, czarnym szynelem i ormiańsko-żydowskim żarem w oku, również pozostaje jakby nieostry. Filmowany bywa często od tyłu bądź w ludzkim skupisku, bez pretensji do pierwszego planu. Kamera Łukasza Żala, operatora między innymi „Idy” i „Zimnej wojny” (Polska była koproducentem filmu Germana), uprawia tu płynną, niemalże kocią choreografię, wędrując po przeludnionych mieszkaniach, ogarniętych cenzorską gorączką urzędach czy na pół legalnych imprezach. To szpiegowanie, a zarazem unieważnianie tytułowego bohatera w kadrze mówi więcej o jego upokorzeniach czy zwątpieniach niż wypowiadane przez niego zza kadru cierpkie słowa.

Dlatego najlepiej spojrzeć na „Dowłatowa”, rozgrywającego się na przestrzeni zaledwie kilku dni, jak na wizualny poemat, duchowy portret „wyjechanego” pokolenia rosyjskich inteligentów czy swoistą kapsułę czasu. Nie przypadkiem na festiwalu w Berlinie film otrzymał w zeszłym roku nagrodę za osiągnięcia artystyczne w dziedzinie scenografii i kostiumów. Komunistyczne lata 70. stanowią u Germana wybuchową mieszankę absurdu i grozy wyrażoną przede wszystkim w pieczołowitej rekonstrukcji materialnego konkretu. Ale nadmorski Leningrad ze swym artystyczno-przemytniczym folklorem to także miasto-grobowiec z czasów wielkiej wojny ojczyźnianej. Przygotowując artykuł o poecie Kuzniecowie pracującym przy budowie metra, bohater staje się świadkiem wydobycia spod ziemi ponad 30 dziecięcych szkieletów.

Związany rodzinnie z tym miastem twórca filmu (jego ojciec, reżyser o tym samym imieniu i nazwisku, był bliskim znajomym Dowłatowa) opowiada o pisarzu bardziej poprzez jego „środowisko naturalne” czy kulturowy genotyp aniżeli przez jego prozę. Z niej zaczerpnął z pewnością wisielczy humor. Reszta jest fantazją, utrwalaniem pewnej legendy, składaniem jej na nowo z obrazów o dużej intensywności, jak i z tak zwanych pustych przebiegów, które jednych zafascynują, a innych pewnie znużą i przytłoczą. Trudno też rozeznać się w użytej materii – oddzielić fakty od fikcji, życie od literatury, ludzi od duchów, poezję od prozy. I może właśnie w tym pomieszaniu German pozostaje swojemu bohaterowi najwierniejszy. ©

DOWŁATOW – reż. Aleksiej German. Prod. Rosja/Polska/Serbia 2018. Dystryb. Solopan.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 4/2019