Kaliningrad: wyścig o region

Ciekawy, z uwagi zwłaszcza na bliskość polskich granic, jest casus Bałtyckiej Elektrowni Jądrowej, która ma powstać w pobliżu Kaliningradu.

21.09.2010

Czyta się kilka minut

Do 2008 r. Bałtyckiej Elektrowni Jądrowej w planach nie było. Pierwszy dokument pochodzi z września 2008 r. - to dekret szefa Rosatomu o zorganizowaniu prac przy budowie elektrowni w obwodzie kaliningradzkim. Projekt wyskoczył jak diabeł z pudełka i z miejsca nabrał niebywałych obrotów: we wrześniu 2009 r. premier Putin podpisał rozporządzenie o budowie, a pół roku później już wbito łopatę w pierwszy wykop (i to przy trzaskającym mrozie i zawiei). W czerwcu przedstawiciele Rosatomu zapewniali na oficjalnej naradzie, że prace postępują zgodnie z harmonogramem: powstaje dół pod fundamenty pierwszego bloku, plany dróg, linii kolejowej i innej infrastruktury. Oszałamiające tempo kontrastuje ze ślimaczącymi się budowami pozostałych rosyjskich siłowni. Skąd ten pośpiech?

Rosatom walczy o zagraniczne rynki, chce rozwijać eksport energii. Jeśli siłownia w obwodzie kaliningradzkim powstanie szybko, to zablokuje plany zbudowania którejś (może wszystkich) z planowanych elektrowni jądrowych w krajach sąsiednich - bo zaspokoiłaby ona zapotrzebowanie regionu na energię elektryczną.

Ponadto Bałtycka Elektrownia Jądrowa ma być pionierskim projektem testującym dopuszczanie do tej strategicznej dziedziny zagranicznych - i to prywatnych - inwestorów: udział kapitału zagranicznego miałby wynosić nawet 49 proc. W lutym Putin zaproponował litewskiej prezydent, by jej kraj przyłączył się do budowy kaliningradzkiej siłowni, ale pani prezydent odmówiła, powołując się na konieczność skupienia uwagi Wilna na planowanej własnej siłowni w miejscowości Visaginas, obok zamkniętej elektrowni w Ignalinie.

Na obecnym etapie trudno jednoznacznie orzec, że elektrownia w Kaliningradzie powstanie. Nieznanych jest wiele elementów tej układanki - szczegółowych planów, inwestorów, pieniędzy, a nade wszystko ewentualnych odbiorców (małemu obwodowi kaliningradzkiemu nie są potrzebne aż dwa bloki), tras przesyłowych i połączeń transgranicznych. Zapał rosyjskiej władzy, włączenie przez nią wszystkich zielonych świateł, znakomita oprawa medialna, jeszcze nie przesądzają o realizacji projektu, ale w przypadku Rosji znaczą bardzo wiele. Na razie widać tylko, że Moskwa ma ogromną chęć, aby ten projekt zrealizować i tym samym zniweczyć odrębne plany sąsiadów na własne elektrownie.

Uruchomienie pierwszego bloku Bałtyckiej Elektrowni Jądrowej Rosatom zaplanował już na 2016 r., drugiego - dwa lata później.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2010

Artykuł pochodzi z dodatku „W stronę atomu 2 (39/2010)