Język określa świadomość

Gdy słyszę lub czytam o „likwidacji” getta, ogarnia mnie groza. O męczeńskiej śmierci milionów ludzi na naszej ziemi, zadanej przez Niemców, mówi się w języku, którym posługiwali się oprawcy. Czas to zmienić.

07.08.2012

Czyta się kilka minut

Cicho, skromnie, prawie niedostrzegalnie przemija 70. rocznica rozpoczęcia przez Niemców „Akcji Reinhardt”, której celem było unicestwienie – bezwzględna eksterminacja – wszystkich Żydów, mieszkających na terenie tzw. Generalnego Gubernatorstwa, czyli sporej części Polski pod niemiecką okupacją (o „Akcji Reinhardt” pisał tydzień temu w „Tygodniku” historyk Dariusz Libionka; „TP” nr 32/2012 – red.). W nocy z 16 na 17 marca 1942 r. rozpoczęła się wywózka ludzi z getta lubelskiego do obozu zagłady w Bełżcu – ten fakt odnotowuje się jako początek zagłady Żydów na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Podczas wybierania ofiar, esesmani wielu ludzi zastrzelili na ulicach getta, w kryjówkach czy mieszkaniach. W identyczny sposób przebiegały potem te działania niemieckich oprawców i ich sojuszników w dziesiątkach i setkach miejsc w Polsce przez następne miesiące.

Do listopada 1943 r. Niemcy zamordowali ok. 2 mln Żydów z Polski oraz z innych krajów okupowanych, których przetransportowano na teren GG. Wielu zabili w komorach gazowych obozów zagłady, wielu w masowych egzekucjach; tysiące, setki tysięcy zmarło z głodu, chorób, wyczerpania albo wskutek zabójczych warunków transportu do obozów śmierci. Szacunki historyków mówią łącznie o sześciu milionach Żydów zamordowanych przez sprawnie funkcjonującą machinę niemieckiego państwa faszystowskiego. Pięć milionów spośród tych sześciu znalazło śmierć na ziemiach polskich. Trzy miliony spośród tych pięciu to Żydzi polscy. Niemcy zamordowali całe miasteczka i miasta.

***

Gehenna narodu żydowskiego zdaje się do dzisiaj nie poruszać sumień, serc i umysłów. Poza kilkoma lokalnym zdarzeniami – Lublin, Rzeszów, Kraków oraz tegoroczny, pierwszy w historii marsz pamięci w Warszawie, w rocznicę pierwszych masowych transportów do Treblinki z getta warszawskiego – Polska zdaje się nie zauważać, że 70. lat temu straciła niebagatelną liczbę swoich obywateli.

Straciła żywą tkankę kulturową, duchową, ekonomiczną. Straciła znaczną część swojej tożsamości, swojego dziedzictwa. A jednak – zagłada Żydów ciągle nie należy do polskiej historii. Zdaje się, że ciągle nie rozumiemy, co się tak naprawdę stało. Jakby nie docierało do świadomości szerszych mas naszego społeczeństwa, ŻE COŚ SIĘ STAŁO. W programach lokalnych zdarzeń, zwanych „spotkaniami z kulturą żydowską”, „festiwalami kultury polskiej i żydowskiej”, nie odnotowuję żadnych zmian. Są występy lokalnych zespołów, są występy zespołów zaproszonych, jest przegląd piosenki żydowskiej, konkurs, jakiś zespół klezmerski, czasami nawet chór żydowski, jakaś wystawa, oczywiście jarmark pamiątek z nieśmiertelnym Żydem z grosikiem, no – czasami „zapalenie menory” (sic!, w Lelowie) lub krótka modlitwa na miejscowym żydowskim cmentarzu (Chmielnik). Ani słowa o gehennie Żydów przed 70 laty, żadnej zadumy i refleksji – co się stało z naszymi Żydami?

***

A jeżeli już, jeżeli pojawia się jakaś inicjatywa, to zazwyczaj ku czci ofiar „likwidacji getta”. Gdy czytam te słowa, ogarnia mnie groza. Męczeńska śmierć milionów istnień ludzkich na naszej ziemi, zadana przez niemieckich oprawców, została zaszyfrowana zgodnie z ich (oprawców) wolą jako „likwidacja” getta!

Dlaczego używamy nadal tego zbrodniczego, urzędniczego terminu – określającego czynność typowo administracyjną, celową, zmierzającą do zamknięcia instytucji (getta) powołanej przez totalitarne państwo, instytucji, która w świetle nowych planów („ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”) straciła rację bytu – na nazwanie cierpień, męczeństwa i śmierci milionów niewinnych ludzi, dzieci, kobiet, starców, mężczyzn? Na nazwanie ich upodlenia, niewyobrażalnych tortur, osamotnienia, rozpaczy, bólu, pohańbienia? Dlaczego posługujemy się językiem ich oprawców? Już najwyższy czas, aby czcić ofiary, nie sięgając po język morderców!

To język określa to, co jesteśmy w stanie pojąć rozumem, objąć rozumem. Dopóki używamy języka sprawców, dopóty ofiary ciągle pozostają poza naszą uwagą i wrażliwością.  


BOGDAN BIAŁEK jest psychologiem i dziennikarzem, redaktorem naczelnym miesięcznika „Charaktery”, prezesem Stowarzyszenia im. Jana Karskiego i wiceprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Mieszka w Kielcach.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2012