Jesteś do schrupania

U wielu gatunków zwierząt prokreacja związana jest z ryzykiem, okrucieństwem, a czasem – tragicznym końcem.

10.06.2017

Czyta się kilka minut

 / Fot. Peter Kraayvanger / PIXABAY
/ Fot. Peter Kraayvanger / PIXABAY

„Nazywasz miłość rzeczą delikatną? Zbyt, owszem, twarda, szorstka i koląca” – mówił Romeo w słynnym dramacie Williama Shakespeare’a. Któż z nas nie cierpiał w imię miłości? Jednak miłość u ludzi nie jest na ogół tak „twarda, szorstka i koląca” jak u niektórych gatunków zwierząt. Ewolucja stworzyła wiele zadziwiających (przynajmniej z naszej perspektywy) strategii przekazu genów do następnego pokolenia.

Klasycznym przykładem miłości do grobowej deski (przynajmniej ze strony samców!) są modliszki, u których samica zjada samca tuż po – lub wręcz w trakcie – kopulacji. To zjawisko, zwane kanibalizmem seksualnym, występuje dość powszechnie wśród owadów i pajęczaków – stąd np. wzięła się nazwa „czarna wdowa” dla pająków z rodzaju Latrodectus. Jak można uzasadnić kanibalizm seksualny? Samiec poświęca całego siebie, żeby zapewnić samicy jak najlepszy (a właściwie najpożywniejszy!) start na nowej drodze życia. Najedzona samica ma większe szanse na przetrwanie i zapewnienie najkorzystniejszych warunków ich wspólnemu potomstwu. Takie poświęcenie jest, jak by nie patrzeć, mimo całej makabry, dość wzruszające.

Traumatyczna inseminacja

Mniej romantycznie kochają pluskwy. Samice pluskiew mają w pełni funkcjonalny układ rozrodczy, jednak samce z niego nie korzystają. Panowie pluskwy, wyposażeni w bardzo ostre narządy płciowe, zamiast kopulować „po bożemu”, wbijają je samicy bezpośrednio w odwłok. Tym sposobem mogą dostarczyć nasienie wprost do jajników – chociaż częściej pakieciki ze spermą docierają do celu przez układ krwionośny. Ten proces nazywa się, bardzo adekwatnie, traumatyczną inseminacją. Traumatyczną, bo dla samic często kończy się tragicznie – poważnymi urazami lub nawet śmiercią. W dodatku, ponieważ pluskwy poznają partnerów po gabarytach (samice są większe), samce często mylą się i próbują dźgać w odwłok bardziej dorodnych przedstawicieli własnej płci.

Wiadomo, że bezkręgowce są dość dziwnymi stworzeniami – ale zabójcza miłość występuje także wśród ssaków. Jednym z ciekawszych pod tym względem gatunków są chutliwce, małe australijskie torbacze, wyglądem przypominające szczury. Samce chutliwców doprawdy zasługują na swoją nazwę – podczas sezonu godowego nie robią nic poza kopulacją! Przez dwa-trzy tygodnie nie jedzą i nie śpią, cały czas poświęcając cielesnym uciechom. Wkładając tyle wysiłku w rozród, mają niemalże gwarancję, że ich materiał genetyczny zostanie przekazany dalej. Niestety miłosny szał odbija się na ich zdrowiu. Samce tracą odporność, w ich ciałach powstają krwotoki, następuje powolny rozkład, a potem śmierć. Eugene Mason z Queensland University of Technology w australijskim Brisbane wytłumaczył upiorne orgie torbaczy: chutliwce kopulują jednocześnie, wiosną, w bardzo krótkim przedziale czasowym, aby samice mogły urodzić i wychować młode latem, w okresie największej dostępności pożywienia. Diana Fisher z University of Queensland twierdzi, że 70 proc. małych chutliwców obchodzi urodziny tego samego dnia, w sezonie obfitującym w owady, przysmak tych torbaczy. Przez to, że dorosłe samce giną podczas okresu rozrodczego, nie stanowią już konkurencji dla młodego pokolenia. Jeśli udało im się przekazać swoje geny, to w kolejnym sezonie godowym ich synowie również będą kopulować na śmierć.

Randki kormoranów

Gatunki rozmnażające się raz w życiu nazywane są semelparycznymi (z łaciny: semel – jeden raz, pario – zrodzić) i występują w przyrodzie dość rzadko – nie każdy jest w stanie przeżyć prawdziwą tragedię miłosną! W kontraście do nich gatunki iteroparyczne (itero – powtarzać) muszą się nieźle nastarać przed każdym sezonem godowym. Jak zwierzęta przygotowują się do miłosnych podbojów?

Przed wyjściem na randkę zazwyczaj to my, kobiety, spędzamy trochę więcej czasu przed lustrem. Ale w królestwie zwierząt rzecz ma się inaczej – jeśli już, to samce z reguły są płcią piękną. Wystarczy spojrzeć na jaskrawe upierzenia, bujne grzywy czy olbrzymie poroża. W porównaniu z tak dekoracyjnymi samcami samice prezentują się jak kopciuszki. Dlaczego?

Wszystko rozbija się o wydatki – nie finansowe, lecz energetyczne. Konkretniej – o wydatki związane z kosztami reprodukcji. U zwierząt samce wytwarzają maleńkie komórki płciowe, plemniki, a samice – wielokrotnie większe komórki jajowe. Samice przechodzą ciążę bądź produkują i znoszą jaja – a oba te procesy wymagają ogromnych nakładów energetycznych.
Ale jak to się ma do wyglądu?

Samice wkładają o wiele więcej wysiłku w reprodukcję. Opłaca im się być mniej widocznymi od samców, ponieważ w ten sposób mniej narażają siebie i potomstwo na niebezpieczeństwo ze strony drapieżników. Z drugiej strony, stać je na to, żeby przebierać w ofertach matrymonialnych – muszą przecież upewnić się, że nie marnują energii na potomstwo jakiejś ofiary losu!

Pytanie – jak ocenić, czy kandydat na męża jest odpowiedni? Samice radzą sobie na kilka sposobów; co więcej, bywają bardzo wymagające. Oczekują skomplikowanych tańców godowych, prezentów, nawet całych domów. Wśród kormoranów nielotnych z wysp Galapagos panuje sympatyczny zwyczaj – samce mają obowiązek przynieść wybrance prezent. Miałam okazję obserwować ptasich zalotników ofiarowujących samicom przepiękne, w ich mniemaniu, wodorosty – i spotykających się z bezdusznym odrzuceniem. Prezent musi być perfekcyjny, więc kormoran samiec przynosi pieczołowicie wyszukane patyczki, algi i liście, dopóki nie uda mu się trafić w gust ukochanej.

Samice często skupiają się na wyglądzie wybranków – na jego podstawie można ocenić zdrowie i sprawność potencjalnego partnera. Wśród sikorek modrych samce o bardziej jaskrawym upierzeniu są odporniejsze na pasożyty, ze względu na to, że karotenoidy, odpowiedzialne za jaskrawożółte pióra na brzuszkach, stanowią ważny składnik reakcji immunologicznej. Jest to tzw. uczciwa sygnalizacja – im bardziej żółty brzuszek, tym lepsza odporność danego samczyka. Samice liczą na to, że wybierając tak sprawnego samca na ojca swych dzieci, zapewnią im lepszy start w życiu ze względu na odziedziczenie korzystnych cech.

Warto mieć atrakcyjnych synów

Jednak niektóre uwodzicielskie cechy wydają się mniej korzystne, w każdym razie z punktu widzenia doboru naturalnego. Już Darwin zwrócił uwagę na to, że długi ogon pawia naraża go na pochwycenie przez drapieżnika – po co mu w takim razie tak fantazyjny bagaż? Oczywiście, długie pióra pawia są przepiękne, ale czy spełniają jakąś konkretną funkcję? Poniekąd tak, co tłumaczą dwie hipotezy. Pierwsza to tzw. hipoteza upośledzenia (handicapu), zaproponowana przez Amotza Zahaviego – zakłada ona, że tylko osobniki wysokiej jakości mogą pozwolić sobie na zmniejszenie szans na przetrwanie. W przypadku pawi tylko najbardziej sprawne, silne i zdrowe samce są w stanie poradzić sobie, wlokąc olbrzymi i bezużyteczny ogon – selekcja płciowa, czyli chęć przypodobania się samicy i zapewnienia sobie potomstwa, przeważa nad selekcją naturalną, czyli walką o przetrwanie.

Drugim uzasadnieniem ekstrawaganckich cech jest tzw. hipoteza seksownego syna. Jeśli bujna grzywa jest atrakcyjna dla samic, to posiadanie synów z bujnymi grzywami sprawi, że oni również będą atrakcyjni dla przyszłych partnerek, a co za tym idzie, mają większą szansę na rozród i dalsze przekazanie genów. Jeżeli samice wybierają partnera na podstawie konkretnej cechy (imponującej grzywy, długiego ogona, rosłego poroża), to samce posiadający tę cechę będą miały większe prawdopodobieństwo rozrodu. Ich synowie odziedziczą tę cechę, a córki – upodobanie do niej. Samce z najpiękniejszymi grzywami, ogonami, porożem będą miały największe szanse na powodzenie w przyszłych pokoleniach – co znów sprawi, że ich potomstwo stanie się ładniejsze, jaskrawsze i bardziej imponujące – czyli spędzi więcej czasu przed ewolucyjnym lustrem przed wyjściem na randkę.

Gender w działaniu

A co w przypadku sytuacji odwrotnej? U niektórych gatunków to samce dbają o potomstwo. U płatkonogów, ptaków z rodziny bekasów, życiem rodzinnym zajmują się samce. To one budują gniazdo (samice wyznaczają miejsce) i wysiadują jaja (samice, po złożeniu obowiązkowych czterech sztuk pierwszemu mężowi, udają się na poszukiwanie kolejnego absztyfikanta). Po wykorzystaniu wszystkich możliwości lęgowych mamy płatkonogi ulatniają się – dosłownie. Wyruszają w swoją doroczną podróż na południe, zostawiając tatusiów z przychówkiem. Samiec opiekuje się młodymi, ogrzewa je i chroni. Ponieważ w tym przypadku to samce inwestują więcej energii w wychowanie potomstwa, stać je na bycie bardziej wybredną płcią – wśród płatkonogów to samice są większe i bardziej kolorowe od samców, a także konkurują między sobą o ich względy.

Cóż, jeśli nie wkłada się dużo energii w reprodukcję, trzeba być atrakcyjnym. Jeśli inwestuje się dużo, można być brzydalem. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zoolożka i popularyzatorka nauki. Ukończyła doktorat i studia magisterskie na Wydziale Zoologii Uniwersytetu Oksfordzkiego; pracowała naukowo w pięciu krajach, odwiedziła ponad czterdzieści. Zwyciężczyni trzeciej edycji FameLab Poland oraz zdobywczyni nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2017