Jeśli się nie staniecie jak dzieci

Królestwo Boże to przestrzeń, w której niczego się nie robi po coś, niczego nie osiąga, o nic z nikim nie rywalizuje.

28.05.2018

Czyta się kilka minut

 / DAVE BROSHA / DESIGN PICS / EAST NEWS
/ DAVE BROSHA / DESIGN PICS / EAST NEWS

Panie, moje serce się nie pyszni„

i oczy moje nie są wyniosłe.

Nie gonię za tym, co wielkie,

albo co przerasta moje siły.

Uspokoiłem i uciszyłem moją duszę.

Jak niemowlę właśnie odstawione od piersi,

jak niemowlę – tak we mnie moja dusza

(Ps 131, 1-2)

Jeśli się nie staniecie jak dzieci – nie wejdziecie do królestwa Bożego – to jedna z najbardziej znanych fraz ewangelicznych, lecz sens jej wcale nie jest jasny. Być może trudno go uchwycić, gdyż w swej istocie obraz użyty przez Jezusa może nieść wiele znaczeń. Co więcej, odniesienia Mistrza do dziecka jako wzorca duchowej postawy zostały zapisane w wielu miejscach i naświetlają znaczenie metafory od różnych stron.

Niemowlęca kontemplacja

W najstarszej z Ewangelii synoptycznych, według Marka, możemy znaleźć takie sformułowanie, powtórzone niemal słowo w słowo w ewangelii Łukasza: „Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (Mk 10, 15, Łk 18, 17). Wypowiedział je Jezus, gdy uczniowie nie chcieli pozwolić, by ludzie przynosili do Niego małe dzieci. Wzmianka o przynoszeniu jest o tyle istotna, że wskazuje, o jakie dziecko chodzi w tym miejscu – które nie umie jeszcze samo chodzić, jeszcze nie mówi, karmione jest mlekiem matki. Królestwo Boże przyjąć można tylko jak niemowlę.

Niemowlę, choć komunikuje się z bliskimi ludźmi, nie opanowało jeszcze języka. Znaczy to, że nie ma w głowie potoku dyskursywnych myśli. Nie skonstruowało też jeszcze obrazu świata, który wykracza poza jego bezpośrednie otoczenie. Nie ma świadomej pamięci tego, co było, nie zastanawia się, co będzie za chwilę – idea przyszłości jest dla niego nieuchwytna. Jest całe w tym, co właśnie teraz. Całym sobą wyraża swój aktualny stan. Gdy jest mu źle – zimno, mokro, gdy jest głodne – płacze. Właśnie odstawione od piersi – uspokojone i ciche – przytula się do matki. Bez żadnych pragnień – jest tu i teraz, bo dobrze.

Owszem, jest ciekawe świata – gdy coś je zainteresuje, chłonie to całym sobą: obserwuje, słucha, chce dotknąć, wziąć do ust i posmakować. Nie ma jeszcze ustalonych koncepcji – wszystko jest dla niego nowe. A to, co właśnie jest przed nim – jest dla niego całym światem.

Ale nie ma jeszcze w sobie idei „ja” od tego świata oddzielnego. Nie potrafi rozpoznać w lustrze siebie jako siebie. Tym bardziej nie umieszcza się jako wyróżnionego elementu sieci relacji społecznych, nie traktuje siebie jako trwałego podmiotu o ustalonej tożsamości.

Jaśniejsze teraz się staje, ku czemu zmierza Jezus wskazując, że królestwo można przyjąć tylko jak dziecko. Królestwo można przyjąć tylko chłonąc je całym sobą – ale bez świadomości odrębnego „ja”, które właśnie przyjmuje królestwo. Można je przyjąć tylko w uspokojeniu i uciszeniu dyskursywnego umysłu, bez żadnych wstępnych koncepcji, bez porównywania z tym, co kiedyś, później albo gdzie indziej, w całkowitej ciszy serca chłonąc przychodzące tu i teraz i całkowicie wypełniające horyzont. Trzeba mieć w każdej chwili umysł otwarty i plastyczny, jak najmniej ograniczony tym, co przeżyte kiedyś, gotowy na zmianę i nowość.

Wszystko na swoim miejscu

Podobny obraz spotykamy w apokryficznej Ewangelii Tomasza (tekście, który nie znalazł się w kanonie Nowego Testamentu, ale który prawdopodobnie zawiera niektóre niezapisane w Piśmie słowa Jezusa). „Jezus zobaczył niemowlęta karmione piersią. Powiedział do uczniów: »Te niemowlęta ssące pierś są jak ci, którzy wchodzą do królestwa«. Odpowiedzieli mu: »Jeśli jesteśmy jak niemowlęta, czy wejdziemy do królestwa?«. Jezus odparł: »Jeśli uczynicie dwa jednym, to co wewnętrzne zewnętrznym, a zewnętrzne wewnętrznym, wyższe niższym, męskie i żeńskie uczynicie jednością, tak że męskie nie będzie męskim, a żeńskie żeńskim, jeśli włożycie oczy w miejsce oka, rękę w miejsce ręki, stopę w miejsce stopy, obraz w miejsce obrazu – wtedy wejdziecie do królestwa«” (EwT 22).

Wyjaśnienie podane tu przez Mistrza wskazuje na inny jeszcze aspekt „bycia jak niemowlę”. Chodzi o integrację elementów, które w naszym „dorosłym” obrazie świata i sposobie przeżywania rzeczywistości jawią się jako oddzielne, a nawet przeciwstawne. Świat zewnętrzny – życie wewnętrzne. Góra i dół – hierarchizowanie rzeczywistości. Męskie i żeńskie – podstawowy, biologiczno-kulturowy podział gatunku ludzkiego. Być jak niemowlę to powrócić do stanu jeszcze sprzed tych wszystkich kawałkujących pęknięć. Trwać w doskonałej jedności – gdy wszystko jest na swoim miejscu: oko na miejscu oka, ręka na miejscu ręki, stopa na miejscu stopy.

Wartość samego istnienia

Jeśli nie powrócimy do tego stanu, będzie nas dręczyć egocentryczne poczucie niespełnienia i związana z nim potrzeba uczestnictwa w „duchowym wyścigu szczurów”. Bardzo pouczająca jest w tym kontekście inna jeszcze wypowiedź Jezusa o dzieciach i królestwie, tym razem zapisana w Ewangelii Mateusza: „W tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: »Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?«. On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: »Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie (nie nawrócicie) i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży (zmniejszy, zlekceważy) jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje«” (Mt 18, 1-5).

Uczniowie chcą być ważni. Ważniejsi w porównaniu z innymi. Chcą jednak nie tylko coś znaczyć – chcą posiadać zasługi, być godni szacunku, być przedmiotem podziwu. Dziecko w czasach starożytnych niewiele mogło. W Rzymie – pater familias, ojciec rodziny, mógł je nawet zabić. W Grecji przechodziło proces wychowania, przed ukończeniem którego było trochę jak niewolnik: nie mogło decydować o sobie. W Izraelu, jak pokazuje historia Abrahama i Izaaka, rozpoznano, że należy do Boga, a nie do rodziców, że jest Jego darem dla nich – ale poważaniem i szacunkiem cieszyli się ludzie starsi, którzy mogli pokazać owoce swojego życia.

Nikt nie myślał o dziecku jako o kimś, kto ma jakieś zasługi, kto już coś osiągnął, kto może cieszyć się sławą i chwałą. Dziecko to ktoś, kto ma przed sobą przyszłość ale ma ją – wraz z wszystkimi osiągnięciami – dopiero przed sobą. Z drugiej strony dziecko – zwłaszcza w Izraelu – było największym Bożym błogosławieństwem. Pomimo braku jakichkolwiek osobistych zasług. Dziecko jest błogosławieństwem, radością i szczęściem, dlatego i tylko dlatego, że jest.

Wedle Jezusa nie wchodzimy zatem do królestwa i zatrzymujemy się na jego granicy, bo myślimy, że musimy coś osiągnąć, być lepszym od kogoś innego, bo chcemy zasłużyć na uznanie, na podziw, na miłość. Ponieważ nie wierzymy, że tym, co w nas najcenniejsze, jedynie warte miłości – co więcej: nieskończenie przez Nieskończoną Miłość kochane – to my sami, po prostu będący, kim jesteśmy. Jeśli się nie nawrócimy i nie staniemy jak dziecko, które nic jeszcze nie osiągnęło, które nie może – i nie chce – niczym zasługiwać na miłość, które chce tylko się bawić, czyli robić coś bez żadnego innego celu niż radość z tego, co właśnie się robi – nie będziemy mogli wejść do królestwa. Bo jest to przestrzeń, w której niczego się nie robi po coś, niczego nie osiąga, o nic z nikim nie rywalizuje – w której się po prostu jest.

Bez lęku i wstydu

Kto odkrył tę prawdę – nieskończoną wartość prostego istnienia, kto nie musi niczego dopiero osiągać – ten także nie musi się niczego wstydzić. Nawet świadom swoich niedoskonałości, nie ma nic do ukrycia. Nie przejmuje się konwencjami: to wypada, a tamto nie. Nie boi się śmieszności. Niczym Ewa i Adam w raju.

Jak poucza nas dialog z Ewangelii Tomasza, tylko taka przezroczystość i prostota umożliwiają widzenie Tego, który sam jest rzeczywistością królestwa: „Uczniowie spytali: »Którego dnia objawisz się nam i kiedy Cię ujrzymy?«. Odparł Jezus: »Kiedy się rozbierzecie bez wstydu, weźmiecie swe ubranie, rzucicie je pod nogi i jak małe dzieci będziecie je deptać – wtedy bez lęku ujrzycie Syna Żyjącego«” (EwT 37). Komu słowa o zrzucaniu ubrania i skakaniu po nim wydają się niestosowne, nie ma w sobie prostoty i spontanicznej radości, która nie musi dbać o konwencje społeczne – nie ma jeszcze niewinnego umysłu dziecka.

Urodzeni z Ducha

By wejść do królestwa, trzeba stać się jak dziecko. Lecz kryje się tutaj paradoks. Skoro bycie dzieckiem to stan prostego, czystego istnienia, bez zasług i osiągania – czy można stan ten osiągnąć? Chcieć stać się jak dziecko, starać się spełnić warunek Jezusa, to jakby iść w przeciwnym kierunku, albo nawet inaczej: to wybiec z domu w tym celu, by w domu się znaleźć.

Rozwiązanie tego paradoksu znajdziemy w Ewangelii Jana. W dialogu Jezusa z Nikodemem, gdy Mistrz mówi staremu nauczycielowi Izraela: nie może zobaczyć królestwa, wejść do niego nikt, kto się nie narodzi – a raczej, jak wskazuje język oryginału: nie zostanie zrodzony – powtórnie, z wysoka, z Bożego Tchnienia (por. J 3, 3. 5). Nikt sam nie postanawia, że się urodzi. Nikt nie decyduje: jutro albo nie – dzisiaj. Wszelki wysiłek rodzącego się dziecka jest odruchową, można by rzec: spontaniczną reakcją na sytuację. By przyjąć królestwo, potrzeba tylko jednego – przyjmowania; zaprzestania gonitwy za tym, co wygląda nam na wielkie, uspokojenia i uciszenia duszy, otwarcia na Boski Oddech, który skąd chce przychodzi i dokąd chce zmierza, lecz w każdej chwili oddycha w nas. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 23/2018