Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Samozwańczy guru od kariery i samorozwoju stawiają za wzór Napoleona, który podobno pisał równocześnie dwa listy. Albo św. Tomasza z Akwinu, który dyktował aż trzy traktaty filozoficzne naraz. I zapewniają, że podzielność uwagi można wyćwiczyć. A wtedy, czytając ten tekst, można by odpowiadać na maile, telefonować i oglądać serial.
Brutalna prawda jest taka, że wielozadaniowość – z angielska multitasking – to mit, który naukowcy obalają od lat. To, co wygląda na wielozadaniowość, jest w istocie szybkim przerzucaniem się z jednego zadania na drugie, bez stuprocentowego zaangażowania w którekolwiek. Rezultatem jest mniejsza wydajność pracy i więcej błędów. Oraz stres i spadek motywacji.
Clifford Nass, profesor nauk o komunikacji z Uniwersytetu Stanforda, przeprowadził w 2009 r. badanie, w którym poproszono 262 studentów o określenie, jak często zajmują się kilkoma sprawami jednocześnie. Następnie podzielono uczestników na dwie grupy: tych, którzy postępują tak rzadko, i tych, którzy z takiego postępowania uczynili normę. Potem przyglądano się, jak jedni i drudzy radzą sobie z różnymi zadaniami.
Wniosek: łapanie kilku srok za ogon to nie zaleta, lecz wada. Bo wielozadaniowcy robili wiele rzeczy, ale każdą kiepsko.
Według Brytyjskiego Instytutu Psychiatrii, konieczność podziału uwagi skutkuje stopniowym spadkiem „mocy poznawczych”. Badacze wykazali, że sprawdzanie maila podczas wykonywania innego twórczego zadania skutkuje chwilowo takim efektem, jakby iloraz inteligencji obniżył się o dziesięć punktów. To dwa razy więcej punktów niż przy paleniu marihuany.
Zdaniem Ivara Reinvanga, neurologa z Uniwersytetu w Oslo, ludzki umysł nie jest przystosowany do multitaskingu, a zdolność koncentracji to ograniczony zasób, który trudno odnowić. Fizycznie nie potrafimy ogarnąć jednocześnie dwóch czynności wymagających skupienia. Napoleonowi i św. Tomaszowi wychodziło to może płynniej, ale zwykli ludzie mają z tym kłopot.
Jak podkreśla prof. Reinvang, przejście od jednej sprawy do drugiej prowadzi do powstawania „dziur czasowych”: telefon odebrany w trakcie pracy nad raportem trwa trzy minuty. Ale żeby wrócić do pełnego zaangażowania, potrzeba nawet 20 minut. Krótka rozmowa zabiera więc w sumie 23 minuty. Według szacunków codziennie marnujemy do 30 proc. czasu na przełączanie się między różnymi czynnościami.
Spadek produktywności bierze się też z faktu, że podczas gorączkowej pracy zwiększa się we krwi poziom hormonów stresu – kortyzonu i adrenaliny.
Niektórzy twierdzą, że jednak można przymusić mózg do przetwarzania różnych bodźców w tym samym momencie. Lecz i oni nie ukrywają, że próby przekroczenia ograniczeń ludzkiej uwagi mogą prowadzić do wypadków i tragedii. „Dwóm samolotom pasażerskim udziela się zezwolenia na lądowanie na tym samym pasie. Pacjentowi ordynuje się niewłaściwe leki. Niemowlę pozostawia się w wanience bez opieki. Wszystkie te potencjalne nieszczęścia mają jedno wspólne źródło: próbę wykonania zbyt wielu zadań w jednym czasie, utrudniającą skupienie się na tym, co w danej chwili jest najważniejsze” – piszą Gary Keller i Jay Papasan w książce „Jedna rzecz”.
Gdzie więc szukać recepty na wydajność? Kluczem do sukcesu jest ustalenie priorytetów i odwaga, by w danym momencie nie zajmować się żadną poboczną sprawą. Prof. Nass stworzył „regułę 20 minut”. Zamiast co chwila przełączać się z czynności na czynność, lepiej na jedno zadanie poświęcić co najmniej 20 minut, a następnie przejść do następnego. Efekty przyjdą wkrótce.
U MULTITASKERÓW mniejsza jest w mózgu gęstość istoty szarej w przedniej korze zakrętu obręczy – struktury mózgowej kojarzonej ze zdolnością do samokontroli. Do takiego wniosku doszli naukowcy z Uniwersytetu Sussex w badaniach, których wyniki ukazały się z końcem września w czasopiśmie „PLOS ONE”. Uczeni porównali obrazy mózgów osób badanych, wykonane metodą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego, z ich odpowiedziami w ankiecie na temat równoczesnego korzystania z różnych mediów, w tym mobilnych. Choć nie można na razie stwierdzić, czy to multitasking powoduje zmiany w mózgu, czy też owe różnice budowy mózgu predysponują do multitaskingu, to jednak badania te jako pierwsze wykazują, że istnieje związek między wielozadaniowością a słabszą samokontrolą.