Jeden do dziesięciu

Bolesław Rok: Mały biznes i CSR to światy równoległe, które przecinają się rzadko. Firmy z sektora Małe i średnie przedsiębiorstwa widzą w społecznej odpowiedzialności głównie obciążenie finansowe.

09.12.2013

Czyta się kilka minut

 / Fot. I. Kuraszko
/ Fot. I. Kuraszko

MIROSŁAW KONKEL: Jaki odsetek przedsiębiorstw faktycznie zajmuje się odpowiedzialnością społeczną?

BOLESŁAW ROK, etyk biznesu:
Szacuje się, że takich firm jest w Polsce nie więcej niż 10 procent. To zresztą wskaźnik zbliżony do europejskiego i światowego. Dominują wśród nich korporacje, ale są też przedsiębiorstwa średniej wielkości. Niekoniecznie wydają raporty o swych działaniach społecznych albo zatrudniają osoby, które tą sferą zajmują się profesjonalnie. Podejmują jednak działania z zakresu CSR, bo jako kooperanci lub podwykonawcy współpracują z wielkimi koncernami międzynarodowymi. Te zaś wymagają od swoich partnerów biznesowych, aby pewne procesy, związane chociażby z produkcją czy sprzedażą, realizowali z uwzględnieniem wyśrubowanych standardów etycznych lub środowiskowych.

Przykładem może być branża meblarska, dla polskiej gospodarki istotna, ponieważ wiele rodzimych firm wytwarza meble dla zagranicznych sieci handlowych. Jeśli chcą działać na międzynarodowym rynku, zwykle muszą mieć certyfikat FSC – Forest Stewardship Council – świadczący o tym, że używane do produkcji drewno pochodzi z tak zwanej zrównoważonej gospodarki leśnej, a nie z Puszczy Białowieskiej.

Z ubiegłorocznego badania PwC i SMG/KRC wynika, że pojęcie „społecznej odpowiedzialności biznesu” zna tylko 31 proc. przedsiębiorców, z czego 70 proc. pochodzi z firm dużych, a 59 proc. – z prowadzących działania na rynkach zagranicznych.

Niestety, mały biznes i CSR to światy równoległe, które przecinają się rzadko. Firmy z sektora MŚP (małe i średnie przedsiębiorstwa) widzą w społecznej odpowiedzialności głównie obciążenie finansowe. Konieczna jest i zmiana podejścia do tematu. Jak skutecznie informować o CSR – to wielkie wyzwanie dla instytucji publicznych i systemu edukacji.

Jakie branże są liderami CSR w Polsce? Które zaś mają jeszcze sporo do nadrobienia w tym zakresie?

Najmniej aktywne w dziedzinie CSR są według mnie banki. Nie dajmy się zwieść organizowanym przez nie przedsięwzięciom typu „zielone biuro”, które polegają na przejściu z dokumentacji papierowej na cyfrową. Bo – z drugiej strony – instytucje te wspierają kredytami kopalnie i energetykę węglową, czyli branże odpowiedzialne za emisję CO2. Owszem, także w Polsce są banki, które nie chcą finansować działalności szkodliwej dla środowiska, ale zdecydowana większość wybiera jednak zysk. Za to pozytywnie na tle całej gospodarki wypada sektor dóbr szybko zbywalnych i paliwowy. Co do ostatniego – zaangażowanie w CSR spółek reprezentujących tę gałąź gospodarki może wynikać z banalnego powodu: w większości kontrolowane są przez Skarb Państwa i mają wieloletnią kulturę organizacyjną, skoncentrowaną na realizacji celów społecznych.

Niektórzy przedsiębiorcy silą się na działania ekologiczne, edukacyjne, charytatywne. Tymczasem z różnych badań wynika, że statystyczny Kowalski – jeśli o społecznej odpowiedzialności w ogóle słyszał – pojmuje ją głównie jako przestrzeganie przez firmy praw pracowniczych.

Potwierdza to sondaż, który przeprowadziła Grupa Lotos, aby się dowiedzieć, kto czyta ich raporty CSR. Jak się okazało, lekturą tą zainteresowani są nie tyle klienci czy media, tylko pracownicy koncernu. Zapewne chcą porównać deklaracje zarządu w dziedzinie społecznej odpowiedzialności z tym, co spółka rzeczywiście robi w tym zakresie. A wiarygodność działań zewnętrznych – ekologicznych, edukacyjnych, filantropijnych, jakichkolwiek zresztą, oceniają po tym, jak pracodawca zachowuje się na własnym podwórku, czyli wobec zatrudnionych. Skądinąd słusznie. Znamy przecież firmy, które na oczach milionów telewidzów wspierają finansowo jakiś szczytny cel, a jednocześnie w nieelegancki sposób zwalniają ludzi.

Przykładów hipokryzji jest więcej. Koncerny tytoniowe promują zdrowy styl życia, a monopolowe – trzeźwość i bezpieczną jazdę samochodem.

Rzeczywiście, to może wydawać się hipokryzją. Trzeba jednak pamiętać, że CSR to proces. Firmy podejmujące działania społecznie odpowiedzialne nie muszą być idealne już teraz. Ważne, że w miarę swych możliwości zmniejszają negatywny wpływ swoich działań na środowisko czy zdrowie ludzi. A jednocześnie wywierają pozytywny wpływ w innych dziedzinach. Przemysł monopolowy czy nikotynowy to dobry przykład. Branże te płacą przecież akcyzę, tym samym pomagają państwu budować budżet.

Często słyszymy, że społeczna odpowiedzialność biznesu to nie filantropia.

Filantropia to jeden z przejawów CSR. Pod warunkiem, że towarzyszy jej pełna transparentność i nie stanowi ucieczki od podatków. Moralna powinność dzielenia się swoim sukcesem z mniej zaradnymi była czymś oczywistym dla rodów szlacheckich i przemysłowców w XIX wieku. Inna rzecz, że w Polsce spotykamy się z pseudofilantropią, która właścicieli nic nie kosztuje. Polega to chociażby na tym, że prezes spółki Skarbu Państwa przed kamerami przekazuje pieniądze na słuszny cel. Sęk w tym, że tak naprawdę są to pieniądze społeczeństwa, którymi firma nie ma prawa dowolnie rozporządzać.

Kiedyś ideałem była pomoc dyskretna i cicha. W przypadku CSR chodzi o coś przeciwnego – o reklamę i nagłaśnianie dobroczynności.

Czyżby? Istotą CSR jest dokładnie to, co stanowi sens biznesu...

Czyli maksymalizacja zysku?

Tak twierdzili ekonomiści w latach 60., a później Bush senior czy Margaret Thatcher. Dziś na Zachodzie już nikt tak nie mówi. Przeciwnie: liderzy polityczni, gospodarczy podkreślają stale, że w biznesie i w działaniach CSR chodzi o jedno: by służyć społeczeństwu poprzez zaspokajanie jego potrzeb, zresztą nie tylko tych związanych z konsumpcją. Celem biznesu jest przetrwać na rynku, rozwijać się, tworzyć wartość firmy, którą są relacje – z pracownikami, klientami, kontrahentami, udziałowcami, lokalną społecznością. Dobry wizerunek, reputacja, PR to jedynie produkt uboczny dobrze prowadzonych działań społecznych.

Czy odsetek firm, które zajmują się CSR, wzrośnie w najbliższym czasie?

Jestem dobrej myśli. W optymizmie utwierdza mnie choćby przeprowadzona przez Netimpact i Ellen Weinreb CSR Recruting analiza ofert pracy w CSR, pochodzących głównie z Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych. W przeciągu trzech lat liczba takich propozycji zwiększyła się aż o 37 proc. Dynamika wzrostu tego specyficznego rynku zatrudnienia jest w Polsce znacznie wyższa niż w krajach rozwiniętych. Kiedy kilkanaście lat temu zakładaliśmy Forum Odpowiedzialnego Biznesu, w korporacjach nie było nikogo, kto by się CSR zajmował profesjonalnie. Dziesięć lat temu takich specjalistów czy menedżerów było już piętnastu, pięć lat temu – pięćdziesięciu, dzisiaj – zdecydowanie powyżej trzystu, a i tak mogą to być szacunki zaniżone.

Od niedawna CSR jest także w programach studiów menedżerskich. Jest zatem nadzieja, że gdy obecni absolwenci studiów zarządzania przejmą stery w polskim biznesie, będą całkiem inaczej podchodzić do tych zagadnień. 


Dr BOLESŁAW ROK jest etykiem biznesu, dyrektorem Centrum Etyki Biznesu i Innowacji Społecznych Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2013