Jazda z zaciągniętym hamulcem

Wydarzenia ekumeniczne ubiegłego roku, w którym obchodziliśmy 500-lecie reformacji, nie pozostawiają złudzeń: ekumenizm, przynajmniej ten z udziałem Kościoła katolickiego, znalazł się w stanie zawieszenia.

15.01.2018

Czyta się kilka minut

Papież Franciszek wraz z patriarchą Karekinem II, katolikosem wszystkich Ormian, podlewają sadzonkę drzewa podczas spotkania ekumenicznego w Erywaniu, czerwiec 2016 r. / ANDREW MEDICHINI / AP / EAST NEWS
Papież Franciszek wraz z patriarchą Karekinem II, katolikosem wszystkich Ormian, podlewają sadzonkę drzewa podczas spotkania ekumenicznego w Erywaniu, czerwiec 2016 r. / ANDREW MEDICHINI / AP / EAST NEWS

Wypowiedzi, spotkania, dialogi i nabożeństwa miały w gruncie rzeczy na celu podtrzymanie ruchu ekumenicznego, ale niewiele konkretów z nich wynika. Rytualnie przypomina się osiągnięcia dialogów, powtarza, że wiele pozostaje do zrobienia, zaklina, że nie ma odwrotu, wzywa do modlitwy, podkreśla, jak to wzajemnie się wzbogacamy – ale w kotle wciąż jest ta sama zupa i nie robi się gęstsza. Jedność pozostaje gdzieś daleko za horyzontem.

W dyskusjach coraz częściej akcentuje się znaczenie nowych form jedności: ekumenizm miłosierdzia, ekumenizm męczeństwa, ekumenizm zaangażowania społecznego czy kultury. To oczywiście zjawisko korzystne, tyle że na wokandzie cichną jednocześnie zagadnienia doktrynalne, tradycyjnie najbardziej angażujące uczestników dialogu. A tym samym mgłą zachodzi cel: wspólna Eucharystia.

Wspólnie wyznajemy...

Ruch ekumeniczny liczy już ponad wiek i jego osiągnięcia są niewątpliwe. Doprowadził do powstania w 1948 r. Światowej Rady Kościołów, do której należy dziś 348 wspólnot. Kościół katolicki nawiązał z nią współpracę po Soborze Watykańskim II, wnosząc w ekumenizm niebywały entuzjazm. Soborowy Dekret o ekumenizmie „Unitatis redintegratio” bez ogródek stwierdzał, że podział między chrześcijanami sprzeciwia się woli Chrystusa, jest zgorszeniem dla świata i szkodzi głoszeniu Ewangelii. Kościół katolicki prowadzi dziś dialogi z trzynastoma Kościołami i związkami Kościołów. Ich efektem było wiele uzgodnień i deklaracji – koniec końców jednak nie osiągnął jedności z żadnym innym Kościołem.

Do największego osiągnięcia w ekumenizmie doszło w 1999 r. „Wspólnie wyznajemy: tylko z łaski i w wierze w zbawcze działanie Chrystusa, a nie na podstawie naszych zasług zostajemy przyjęci przez Boga” – głosiła „Wspólna deklaracja ws. nauki o usprawiedliwieniu” podpisana przez Kościół katolicki i Światową Federację Luterańską. Spór o to, co czyni człowieka godnym zbawienia (łaska? uczynki?), ciągnął się od czasów Marcina Lutra. „Dziękujemy Panu za ten decydujący krok ku przezwyciężeniu rozłamu” – cieszyli się sygnatariusze. Wydawało się, że jedność katolików i protestantów jest na wyciągnięcie ręki, że wspólnymi siłami obalono największą barierę na drodze do wspólnej Eucharystii.

I wtedy Kościół katolicki zaciągnął hamulec.


Czytaj także: Józef Majewski: przełom bez przełomu


 

Przypadkowe twory

Po prawdzie – głosy sprzeciwu zabrzmiały po obu stronach. Wskazywano na pięknoduchostwo i niejednoznaczności zawarte w Deklaracji, punktowano, że zgoda w sprawie nauki o usprawiedliwieniu nie przekłada się na konsensus w innych kwestiach. Chodziło przede wszystkim o wizję Kościoła: protestanci nie znają czegoś takiego jak urząd nauczycielski.

Rok po podpisaniu Deklaracji po związanym z nią optymizmie nie było już śladu, a watykańska Kongregacja Nauki Wiary, kierowana przez kard. Josepha Ratzingera, wydała słynną deklarację „Dominus Iesus”, która odmówiła wspólnotom protestanckim miana autentycznych, prawdziwych Kościołów. Podkreślano przede wszystkim brak sukcesji apostolskiej, czyli nieprzerwanego od czasów Apostołów ciągu biskupów. W wywiadzie udzielonym „Frankfurter Allgemeine Zeitung” Ratzinger poszedł jeszcze dalej, nazywając wspólnoty protestantów „przypadkowymi tworami historycznymi”.

Fatalnego wrażenia nie zmyły słowa Jana Pawła II, który przekonywał, że „jeśli dokument ten wraz z Soborem Watykańskim II głosi, że »jedyny Kościół Chrystusowy trwa w Kościele katolickim«, nie zamierza przez to umniejszać roli innych Kościołów i wspólnot kościelnych”. Papież twierdził, że „Dominus Iesus” wyraża „tę samą pasję ekumeniczną, która leży u podstaw encykliki »Ut unum sint« (1995 r.)”. Mimo wszystko jednak nie wyraża – i do dziś straszy.

Na ostrzu noża

Nauczanie „Dominus Iesus” oraz brak możliwości wspólnego celebrowania Eucharystii (protestanci nie przechowali – tłumaczyła Deklaracja o ekumenizmie – „właściwej i całkowitej rzeczywistości eucharystycznego misterium, głównie przez brak sakramentu kapłaństwa”) spowodowały trwający od dwóch dekad kryzys dialogu ekumenicznego. Mówił o nim już w 2001 r. kard. Walter Kasper, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, zaznaczając przy tym: „Termin »kryzys« rozumiem tu (...) jako sytuację, w której sprawy są nierozstrzygnięte i pozostają na ostrzu noża”.

Kard. Kasper starał się scharakteryzować trwający okres przejściowy. Zauważył, że o ile w „Tertio millennio adveniente” (1994 r.) Jan Paweł II wyraził nadzieję, iż do roku 2000 przybliżymy się do komunii z Kościołami prawosławnymi, to po Jubileuszu – w „Novo millennio ineunte” – był ostrożniejszy, pisząc, że wciąż jeszcze czeka nas „długa droga”. Czas entuzjazmu ekumenicznego minął.

Kolejny problem według Kaspera to uwypuklenie sprawy tożsamości w dzisiejszej kulturze. „Kim jesteśmy? W jaki sposób możemy uniknąć wchłonięcia przez anonimową większą całość? (...) W tym kontekście ekumenizm często jest oskarżany o znoszenie tożsamości wyznaniowej i wprowadzanie na drogę arbitralnego pluralizmu”.

Trzecim wskazanym zjawiskiem są poważne podziały wewnątrz samych Kościołów – niekiedy nie mniej znaczące niż zewnętrzne. W Kościele katolickim to np. stosunek do samego ekumenizmu, mszy trydenckiej, do Soboru Watykańskiego II, komunii dla rozwiedzionych, do antykoncepcji i in vitro, do sprawy uchodźców czy do… papieża Franciszka. Kościoły protestanckie są rozrywane przez takie problemy, jak ordynacja kobiet i jawnych homoseksualistów, biskupia konsekracja homoseksualistów czy podejście do kwestii bioetycznych.

Istotną nową przeszkodą na drodze do jedności chrześcijan stały się kwestie etyczne właśnie, dotychczas pomijane w dialogach ekumenicznych. Etyka jawi się jako problem dużo trudniejszy niż doktryna i bardziej „podziałogenny”. Różnice teologiczne można prędzej czy później sprowadzić do wzajemnie się dopełniających „uprawnionych różnic”. W sferze etycznej to niemożliwe: dopuszczenie i sprzeciw wobec aborcji wykluczają się, a nie dopełniają.

I wreszcie – przyczyną zastoju w ekumenizmie jest dystans czasowy do Soboru. Dla pokolenia kard. Kaspera ekumenizm był nowym doświadczeniem, dla współczesnych katolików jest oczywistością. A właściwie gorzej: jest hasłem, które kojarzy się z czymś teoretycznym, nieangażującym. Tymczasem, jak mówił niedawno w „Tygodniku Powszechnym” abp Grzegorz Ryś, ekumenizm leży w samym centrum tożsamości chrześcijańskiej i wymusza pytanie: „jak my dzisiaj przeżywamy doświadczenie podziałów. Czy widzimy swoją winę, jeśli nie robimy nic, aby je przezwyciężyć?”. Ekumenizm to nie opcja, to obowiązek.


Czytaj także: Abp Grzegorz Ryś o Lutrze na 500-lecie Reformacji


Kard. Kasper z kolei zauważa: „Wyrosło nowe pokolenie katolików i młodych księży, którzy (...) nie rozumieją w gruncie rzeczy, co, jak i dlaczego uległo zmianie. (...) Wielu nie wie, o co w ogóle chodzi w doktrynie katolickiej lub protestanckiej i na czym polegają różnice. Ludzie często mają tylko powierzchowną i niespójną wiedzę, zaczerpniętą z mediów”.

Schizma facebookowa

Dużą rolę odgrywają przemiany religijności związane z rewolucją technologiczno-medialną. W ich efekcie tradycyjne autorytety lądują na marginesie, religijność decentralizuje się, demokratyzuje, komercjalizuje i przyjmuje postać eklektyczną. Traci na wartości argumentacja racjonalna, rośnie znaczenie emocji. O ile w religiach tradycyjnych komunikacja miała charakter wertykalny i jednolity, to w erze Facebooka przekaz jest horyzontalny i poddawany nieskończonym obróbkom. Religia traci swój obiektywny status, stając się sprawą przekonań i preferencji.

Dlatego internet raczej nie jest szansą dla ekumenizmu; pozornie daje wiele narzędzi do jego promowania, jednak specyfika mediów społecznościowych, w których – jak wykazało już wiele badań – mamy tendencję do odcinania się od poglądów innych niż własne, nie sprzyja budowaniu „jedności w różnorodności”.

W meandrach ekumenizmu porusza się dzisiaj, a raczej gubi, młode pokolenie. Oznacza on dla wielu z nich nudny i niedostrzegalny element tła. O ile dzieci Soboru „zadawały pytania” (jak głosił tytuł kanonicznej książki, w której katoliccy intelektualiści rozliczali polski Kościół z wdrażania nauk Soboru), to wnuki nie bardzo rozumieją i nawet nie chcą rozumieć, o co chodzi w dogmatycznym przeciąganiu liny między Kościołami.

Ku jednej Eucharystii

Czy czeka nas więc niekończący się, frustrujący, bezowocny kryzys ruchu ekumenicznego? „Pozostawiliśmy za sobą dawną wrogość i obojętność, odkryliśmy braterstwo wszystkich chrześcijan (...). Musimy jednak wystrzegać się projektowania abstrakcyjnych modeli jedności, które prowadzą tylko do nowych rozczarowań” – ostrzegał kard. Kasper.

Problemów, które dzielą chrześcijan, nie da się wyeliminować zza biurka, poznając inne Kościoły i ich doktrynę z książek, choćby były to dzieła najwybitniejszych teologów. Nie wystarczą też rozmowy ekspertów. Autentyczny dialog potrzebuje wzajemnego dopuszczenia się do udziału w swoich doświadczeniach przeżywania wiary, jest on przecież „nie tylko wymianą myśli, ale zawsze w jakiś sposób »wymianą darów«” – podkreślał Jan Paweł II w „Ut unum sint”. Do tego potrzebna jest zgoda na jakąś formę niepełnej, ale realnie odczuwalnej jedności między Kościołami.

Takie rzeczy już się dzieją – żeby wymienić tylko wspólnotę ekumeniczną w Taizé i organizowane przez nią spotkania młodych czy wspólnoty Chemin Neuf, skupiające katolików, luteranów, kalwinów i prawosławnych. Tacy publicyści jak prof. Thomas Reese SJ wskazują z kolei, że ekumenizm wysokiej próby wykuwa się nie w debatach teologów, ale w mieszanych małżeństwach, stojących wobec wyzwań związanych z wychowaniem dzieci (w jakim duchu? gdzie je prowadzić na katechezę?) i modlitwą (według jakiej tradycji?). Małżonkowie prędzej osiągną naturalną zgodę i jedność niż teolodzy zapatrzeni w doktrynę. Tym bardziej, że ci ludzie świeccy, zniecierpliwieni zastojem oficjalnego dialogu, bywają też gotowi na swoiste nieposłuszeństwo, związane np. z uczestnictwem w sakramentach „tego drugiego” Kościoła. „Pary małżeńskie są już połączone sakramentalną miłością, w której odbija się jedność Chrystusa i Jego Kościoła; powinny też mieć możliwość, by zjednoczyć się w Eucharystii” – wzywa Reese.

Warto tu postawić pytanie, czy nie powinniśmy przestać patrzeć na Eucharystię jak na cel, a zacząć jak na drogę do jedności. Katolicy wchodzą tu w te same koleiny, jak w przypadku komunii: w katechezie i popularnym duszpasterstwie na ogół traktuje się ją jako nagrodę za dobre sprawowanie, a nie jako pokarm na drogę. Wspólne dziękczynienie Bogu za to, że przychodzi do nas pod postaciami eucharystycznymi, jest istotniejsze niż zgoda co do tego, na czym dokładnie polega przeistoczenie – wskazuje nie bez ironii Reese.

Doświadczenie wspólnej Eucharystii może poskutkować tym, że osiągnięcie konsensusu przez teologów znowu będzie na wyciągnięcie ręki. ©℗

PAPIEŻE A EKUMENIZM

Benedykt XVI – w duchu deklaracji „Dominus Iesus”, którego jest autorem – jakkolwiek w wielu wystąpieniach podkreślał konieczność dążenia do jedności chrześcijan (a nawet nazwał Lutra wspólnym nauczycielem wiary katolików i protestantów), to jednak konsekwentnie trzymał się podziału na Kościoły (katolicki i prawosławny) oraz wspólnoty wyznaniowe. Skutkowało to „zwrotem na Wschód” – służyło dialogowi z prawosławiem, ale utrudniając relacje z protestantyzmem.

Za pontyfikatu Franciszka nie doszło jak dotąd do przełomu w relacjach ekumenicznych, choć trzeba odnotować jego uczestnictwo w obchodach 500-lecia reformacji w Lund w Szwecji, na co – jak się zdaje – Benedykt XVI raczej by się nie zdecydował. W ekumenicznym nabożeństwie nie brakło ordynowanych kobiet. Papież konsekwentnie w przemówieniach do luteranów określa się jako „biskup Rzymu”, co stanowi istotny gest w kontekście problemu prymatu papieża, jednego z najpoważniejszych w dialogu ekumenicznym. Kontynuując z kolei politykę Benedykta XVI, Franciszek spotkał się w lutym 2016 r. na Kubie z patriarchą moskiewskim Cyrylem; wydarzenie to okrzyknięto „historycznym”, a papież wielokrotnie powtarzał: „jesteśmy braćmi”.

PROTESTANCI: WSPÓLNOTA STOŁU

W 1973 r. 45 Kościołów luterańskich, reformowanych i zjednoczonych z Europy podpisało Konkordię Leuenberską, na mocy której Kościoły te, opierając się na wspólnym rozumieniu Ewangelii, „służą sobie wzajemnie wspólnotą Stołu Pańskiego i kazalnicy”. W 1991 r. Kościół Anglii oraz Kościoły ewangelickie Niemiec sygnowały Deklarację z Miśni, ustanawiającą między nimi wspólnotę eucharystyczną. Rok później cztery Kościoły anglikańskie z Wysp Brytyjskich i sześć luterańskich z północy Europy podpisało Porozumienie z Porvoo, zgadzając się na wzajemne sprawowanie posługi duszpasterskiej oraz sakramentu Wieczerzy Pańskiej. Uznały też konieczność wprowadzenia u siebie sukcesji apostolskiej poprzez udział w konsekracjach biskupów zachowujących tę sukcesję. Konkordia Leuenberska, Deklaracja z Miśni i Porozumienie z Parvoo to najważniejsze uzgodnienia w dziejach ekumenizmu. ©(P)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 4/2018