Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Impulsem do jej powołania były zdarzenia pogrążające i tak nadszarpnięty obraz sumo w Japonii. Zaczęło się jesienią 2017 r., gdy Wielki Mistrz Harumafudżi podczas libacji pobił swego niższego rangą mongolskiego krajana. Potem główny sędzia sumo został oskarżony o molestowanie seksualne. Z kolei na policję wpłynęło zawiadomienie od zawodnika, nad którym mieli się znęcać starsi koledzy. Nie było więc zaskoczenia, gdy para cesarska, wyłamując się z tradycji, zrezygnowała z obecności na turnieju noworocznym w Tokio. Wreszcie, kilka dni temu, zawodnik z Egiptu spowodował wypadek samochodowy, nie mając prawa jazdy...
Jeszcze niedawno zdawało się, że tracący popularność sport odzyska dawny blask. Wielu Japończyków ma ambiwalentny stosunek do mongolskich zawodników, którzy ostatnio zdominowali sumo. Po 20 latach pojawił się wreszcie japoński mistrz Kisenosato. Mniej mówiło się też o patologiach nagłośnionych 10 lat wcześniej, gdy młody zawodnik został zakatowany na śmierć przez kolegów. Dochodzenie wykazało, że przemoc wobec młodszych rangą jest tu powszechna. Inne zarzuty dotyczyły ustawiania pojedynków czy kontaktów z mafią.
Nie będzie łatwo o zmiany w świecie, żyjącym według swych reguł. Szansą może być też postawa Takanohany: ostatni z wielkich japońskich mistrzów (na zdjęciu) wystąpił przeciw własnemu środowisku i domaga się reform. ©