Jaka to melodia?

1.

03.01.2007

Czyta się kilka minut

Początek to Ouverture. Zawiązanie wątków, zarysowanie kierunków. Harmonia napięć. Pojedyncze linie przedzielane akordowymi uderzeniami. Przez kilka chwil coś w rodzaju fugi tematów, gonitwy planów. Czysty barok? To nic, że gra fortepian. Wystarczy wziąć Glenna Goulda...

Dalej Allemande (spokojne, niekonfliktowe), Courante (zaczepny), Sarabande (wyciszona, niemal nieziemska, tragicznie piękna), Air (przyspieszenie i drapieżność), dwa Menuety (pierwszy jak Allemande, drugi jeszcze spokojniejszy - jakby płatki śniegu tańczyły przy dźwiękach kolędy), wreszcie wieńcząca całość Gigue (jakby nie chciała się skończyć, zapętlona...).

Nie, to nie jest żadna z partit Bacha. Nie, nie gra Gould. Te nuty (onieśmielające, fascynujące) gdzieś na początku XXI wieku napisał Paweł Szymański. Te nuty w 2006 roku nagrał (kongenialnie!) Maciej Grzybowski. Powtórzmy: Grzybowski nie jest Gouldem, Szymański nie jest Bachem. Choć "Une Suite de pi?ces de clavecin par Mr Szymański" (bo taki jest pełny tytuł dzieła) brzmi tak, jakby Bacha grał Gould. Łamigłówka. Zaczepka. Gra. Kwadratura koła.

2.

Paweł Szymański (rocznik 1954, uczeń Włodzimierza Kotońskiego i Romana Haubenstocka-Ramatiego) jest autorem kilkudziesięciu utworów: orkiestrowych (na różne składy, nigdy nienazwanych symfoniami), kameralnych (z predylekcją do kwartetu smyczkowego), solowych (głównie fortepian, także klawesyn), wokalno-instrumentalnych (w tym chóralnych z tekstem sakralnym), pieśniowych (do słów Trakla, Joyce'a), jednej opery.

3.

Powtórzmy za Andrzejem Chłopeckim, który powtarza za kompozytorem: istotą dzieła Pawła Szymańskiego jest "surkonwencjonalizm". System-strategia-metoda, gdzie źródłem muzyki jest struktura uprzednio ułożona (jak rusztowanie); przekształcana, zamazywana, rozrywana, porzucana w toku pisania i "dziania się"; trwająca równolegle do dzieła, w jego warstwie głębokiej, w podtekście, w jego podświadomości, niewystępująca nigdy w postaci oryginalnej.

Może dlatego słuchając utworów Pawła Szymańskiego mamy wrażenie zadomowienia, hierarchizacji; jakiegoś przedustawnego ładu, który pozwala kompozytorowi przykuć naszą uwagę, ale i ogarnąć (okiełznać) rozbitą na atomy, przenicowaną przez wieki na wszystkie (?) strony i sposoby muzykę. Oczywiście, znajdziemy też kompozycje pozbawione tych odniesień (choćby "Suita" albo "Concerto... del Sig' SZYMAŃSKI" - imitujące muzykę barokową), ale większość utworów Szymańskiego posiada stworzony wcześniej przez kompozytora Ur-tekst.

Jest i druga strona medalu. To postmodernizm. Szymański jest dzieckiem swojego czasu. I z dziecięcą wrażliwością, niewinnością, otwartością, podejmuje grę z przeszłością, tradycją, samym sobą; grę w cytaty, "cytaty w cytaty", w kolaże ("postmodernizm zakłada erudycję uczestników" - pisze Romana Kolarzowa). Niektóre jego utwory zdają się też mówić, że muzyczne continuum zostało przerwane. Jest niemożliwe? Jakby już nic nie mogło się skończyć, dopełnić. Pozostaje zaklinanie czasu; poszukiwanie utraconej melodii, prawdy, piękna i dobra; wieczne glissando, jak osuwanie się syzyfowego kamienia. Rozpacz.

4.

Chwila muzyki. "Pięć utworów na kwartet smyczkowy" (1992) Szymański poświęcił pamięci malarza Jerzego Stajudy ("Compartment 2, Car 7" z 2003 r. tytułem nawiązuje do obrazu Edwarda Hoppera). Szesnaście minut wielkiej muzyki zmierzającej do ostateczności. Najważniejsza jest trzecia część. Dwuipółminutowa niebiańska elegia. "Pejzaż zamrożony, odrętwiały, szklany, nierealny" (Chłopecki). Gdzieś w środku słychać kilkunutowy samotny tryl skrzypiec, który kieruje naszą pamięć w stronę "Dwóch konstrukcji iluzorycznych" (1984), "Zaratustry" Krystiana Lupy ("Ulice Babilonu"), filmu "Plac Zbawiciela"...

Nie chcę zapomnieć "Dwóch etiud" na fortepian (1986). Pierwsza: pozioma, akordowa; z taktu na takt łamiąca przyjęty schemat (harmoniczny czy rytmiczny), wszechogarniająca, wirująca coraz szybciej po kole kwintowym, pogrążająca się w afekcie pozornego echa, coraz bardziej ciemna. I druga: pionowa, linearna, kryształowa; na początku gdzieś w górnym (bardzo wysokim) rejestrze szukająca melodii, by ją gubić i odzyskiwać, wreszcie powoli, powoli, z przerażeniem, schodzić w dół. Precyzja i logika tych nut jest porażająca. Absolutnie mistrzowska.

Podobnie "Lux aeterna" (1984) czy "Miserere" (1993) - sięgające anielskich wyżyn nie tylko muzycznego sacrum. Ur--tekst w pierwszym przypadku jest renesansowy (Szymański wykorzystuje temat XV-wiecznej pieśni "L'homme armé", w tamtym czasie bodajże najpopularniejszego motetowego cantus firmus), w drugim - gregoriański (jak chce tradycja, psalm "Miserere" śpiewany jest naprzemiennie: chorałowo i chóralnie). Podobnie "Trzy pieśni do słów Trakla" (2002) - w których muzyka i słowo łączą się w wysublimowanej melancholii ciszy, niepowtarzalnej epifanii śmierci.

Nie umiem nie słuchać "Partity III" na orkiestrę (1986). Albo "Sonaty" (1982) - hommage dla Karola Szymanowskiego (inspirowanej jego "Mazurkiem" op. 62 nr 2),­

która cały czas się rozpada, utyka, zawiesza; jak niemożliwa do zrealizowania forma... Albo "Sixty-odd Pages" (1991), które są jak niezapisana książka (części dzieła: spis treści, streszczenie, rozdział 1, 2, 3).

Nie mówiąc o "quasi una sinfonietta" (1990) - pozornie zabawnej grze cytatów i kolaży (barok, muzyka cygańska i góralska, jazz), rozpiętej "między bełkotem i banałem", w której zapisana zostaje bezsilność, bezwzględność, ciężar, fatum. Tak cudownej muzyki jest więcej.

5.

Przyznajmy wreszcie: Paweł Szymański jest jednym z najciekawszych i największych żyjących kompozytorów w Polsce, w Europie, na świecie.

6.

Ale tej muzyki jest ciągle za mało. Owszem, istnieje cyklicznie na festiwalach muzyki współczesnej (w Polsce przede wszystkim na "Warszawskiej Jesieni"), na radiowych falach Dwójki. Jest znana wyznawcom.

Do 2006 r. mieliśmy jedną (!) płytę z muzyką Pawła Szymańskiego (wydaną w 1997 r. - przez CD Accord): z dwoma partitami (III i IV), "Dwiema etiudami", "Lux aeterna" i "Miserere". Poza tym "Koncert fortepianowy" można było znaleźć na krążku Ewy Pobłockiej, obok koncertów Lutosławskiego i Panufnika. Dopiero ten rok przyniósł trzy płytowe monografie wydane, dzięki staraniom Polskiego Wydawnictwa Audiowizualnego, przez EMI: "Works for piano", "Chamber Works" (Kwartet Śląski) oraz z muzyką do spektaklu "Zaratustra" w reż. Krystiana Lupy (Stary Teatr, Kraków).

Szczególnie ten pierwszy krążek wzbudza mój zachwyt. Przez wybór dopełniających się utworów ("Dwie etiudy", "Une suite..." i "Singletrack"), przez fantastyczne wykonanie. Maciej Grzybowski od dłuższego czasu jest jednym z najciekawszych interpretatorów muzyki współczesnej, ale na tej płycie przekracza chyba samego siebie. Jest autentyczny, żarliwy, doskonały (emocjonalnie i technicznie), czuły; połączony z instrumentem i dziełem niewidzialną struną światła.

7.

Na przełomie listopada i grudnia w Warszawie odbył się dzięki Polskiemu Wydawnictwu Audiowizualnemu (we współpracy z Programem 2 Polskiego Radia) festiwal muzyki Pawła Szymańskiego. Podczas ośmiu koncertów wykonano 41 jego utworów; zaprezentowano filmy dokumentalne i krótkometrażowe (oraz słuchowiska) Macieja Drygasa i Vity Želakeviči?t? z muzyką kompozytora (Teatr Dramatyczny grał w tym czasie spektakl Krystiana Lupy "Na szczytach panuje cisza" według Thomasa Bernharda). Tak głębokie i całościowe obcowanie z twórczością jednego kompozytora przeszło już do historii muzyki. Wyzwoliło nowe skojarzenia, otworzyło nieznane przestrzenie, dało do myślenia. Za rok premiera pierwszej, jedynej opery kompozytora. Kiedy kilka miesięcy temu patrzyłem na partyturę "Qudsja Zaher", miałem poczucie, że dotykam "rzeczywistej obecności".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 53/2006