Jaka solidarność przyszłości?

Tęsknimy za poczuciem bliskości, przynależności i związanego z nimi bezpieczeństwa, a tęsknotom tym towarzyszy niepewność odnośnie do kształtu naszej przyszłości.

19.11.2013

Czyta się kilka minut

 / Fot. Anna Beata Bohdziewicz / ECS
/ Fot. Anna Beata Bohdziewicz / ECS

Słowo „solidarność” rozbłysło w najnowszej historii Europy ze szczególną siłą kilkakroć. W wieku XIX stało się słowem kluczem francuskich solidarystów, poszukujących nowej formy porządku społecznego i politycznego po wielkiej rewolucji. Pochwycone przez robotników na przełomie wieków XIX i XX dało wyraz potrzebie wyzwolenia klasowego. Po II wojnie światowej stało się zasadą budowania socjaldemokratycznego porządku społecznego i ekonomicznego. Na początku lat 80. w Polsce skupiło nadzieje ludzi na uwolnienie społeczeństwa spod autorytarnego reżimu. Polska Solidarność stanowiła nie tylko ruch związkowy czy ruch wyzwolenia narodowego, ale przede wszystkim ruch uwolnienia społeczeństwa, który pozwolił obywatelom odzyskać poczucie sprawstwa. Otworzył przed nimi możliwość dostrzeżenia siebie jako rzeczywistych aktorów, od których zależy nowa organizacja życia społecznego.


Deficyt solidarności

Sytuacja w Europie Środkowo-Wschodniej zmieniła się jednak radykalnie, a słowo „solidarność” utraciło swój blask w szybkim tempie. W wyniku rewolucji roku 1989 kraje tej części kontynentu nie stały się polem eksperymentalnym ani dla nowych form życia gospodarczego, ani też formuły rządów demokracji przedstawicielskiej. Ich głównym zadaniem stała się pogoń za rozwojem gospodarczym i politycznym zachodnich sąsiadów. Polityka antypolityki, którą opozycjoniści środkowoeuropejscy wyznawali w latach 70. i 80., manifestując swój dystans do autorytarnego stylu uprawiania rządów, ustąpiła miejsca postpolityce, która zdefiniowała ramy życia codziennego nie tylko mieszkańców krajów obciążonych dziedzictwem komunizmu, ale też całej Europy.

Słowo „solidarność” dołączyło do słownika terminów nadużywanych w życiu politycznym i debatach publicznych. Obciążone zostało łatwym sentymentalizmem i postromantycznym wyobrażeniem o wspólnocie budowanej wokół powszechnego porozumienia. Poziom nadużycia tego terminu jest zresztą zadziwiający: do solidarności wzywają zarówno politycy, którym projekt wspólnoty europejskiej wymyka się z rąk, jak i globalni bankierzy, którzy doprowadzając do kolejnego załamania rynków, oczekują od rządów państw narodowych solidarnej pomocy. Nadużycie terminu nie jest jednak wynikiem ekspansji więzi solidarności, ile raczej wyrazem jej wyjątkowo silnie odczuwanego deficytu. Tęsknimy za poczuciem bliskości, przynależności i związanego z nimi bezpieczeństwa, a tęsknotom tym towarzyszy niepewność odnośnie do kształtu naszej przyszłości. Czego jest to znakiem?

Nie ma już społeczeństwa, jakie znaliśmy. Nasze wyobrażenia o społecznym świecie coraz bardziej oddalają się od rzeczywistości codziennego doświadczenia. Wciąż jednak posługujemy się dotychczasowymi pojęciami tak, jakbyśmy nie dostrzegali radykalnych kulturowych konsekwencji kryzysu, który nie sprowadza się wyłącznie do wymiaru ekonomicznego. Znaleźliśmy się w sytuacji postspołecznej. Na tę radykalną zmianę wskazuje francuski socjolog Alain Touraine, dowodząc, jak bardzo zdezintegrowane są poszczególne segmenty systemu społecznego. Nie oznacza to oczywiście – w prostym sensie – że społeczeństwo nie istnieje, lecz że działania tradycyjnych aktorów społecznych nie przekładają się na nowe formy wspólnotowego życia, które tworzyłyby większe całości. Żyjemy w świecie, w którym obywatele pozbawieni zostali wyrazistych tożsamości politycznych, a pierwsze próby odbudowy społecznego sprawstwa obserwujemy dziś na ulicach miast.


W sidłach kryzysu

Ostatnie dekady XX wieku pokazały, jak dalekiej redefinicji uległy formy życia społecznego i politycznego, oraz otworzyły nam oczy na posttradycyjne modele życia indywidualnego i wspólnotowego. To właśnie „stawanie się”, czyli wymiar autopojetyczny, pozostaje jednym z opisowych kluczy społeczeństwa refleksyjnej modernizacji, w sensie, w jakim scharakteryzowali ją Ulrich Beck, Anthony Giddens i Scott Lash. Druga dekada nowego tysiąclecia z konsekwencjami krachu ekonomicznego stała się jednakże nie tyle kolejnym etapem na drodze rozwoju refleksyjnej nowoczesności, ile coraz bardziej radykalnym z nią zerwaniem. Nie spełniły się obietnice twórczego samozniszczenia epoki przemysłowej połączone z indywidualizacją obywateli i wzrostem społecznego samokrytycyzmu. Wzrost obywatelskiej autonomii działania, które stanowić miało przeciwsiłę dla tradycyjnego świata instytucji politycznych, nie przełożył się na narodziny nowych aktorów społecznych. Emancypacja od tradycyjnych form kulturowych – świadoma bądź bezwolna – nie doprowadziła do poczucia większej obywatelskiej samokontroli i samoświadomości. Wręcz przeciwnie – znaleźliśmy się w świecie, w którym każde słowo może być kontrolowane przez instytucje polityczne.

Globalny system ekonomiczny wyemancypował się ze świata społecznego, uzyskując całkowitą niemal autonomię i uzależniając od siebie instytucje oraz aktorów społecznych na niespotykaną dotąd skalę. W wyniku kryzysu instytucje te nie uległy reorganizacji, lecz destrukcji. Nawet jeśli stwierdzenie to wydaje się w pierwszym momencie nazbyt dramatyczne, trzeba przypomnieć, że kryzys albo bezpośrednio pozbawił instytucje i aktorów społecznych legitymizacji, albo też stał się katalizatorem utraty ich prawomocności.


Nowa ekspresja

Tym pesymistycznym uwagom przeciwstawić trzeba jednak doświadczenia uliczne ostatnich lat. Jesteśmy bowiem jednocześnie świadkami nowych ekspresji solidarności w postaci ruchów mobilizacji społecznej, które przedefiniowały uznawane dotąd za oczywiste ramy kultury politycznej. Wielka fala ruchów społecznych w Afryce Północnej, europejskie mobilizacje gniewu społecznego w postaci hiszpańskiego ruchu indignados, protestów ulicznych w Grecji czy fali protestów przeciw ACTA pokazują wyraźnie, jak istotny stał się postulat moralny w solidarnościowych działaniach społecznych. Jedna z ostatnich jego odsłon to ruch społecznego protestu Occupy Wall Street, który za pomocą sloganu „99% to my” manifestował poziom niesprawiedliwości społecznej i domagał się sprawiedliwej redystrybucji dóbr. Te nowe zjawiska kumulacji zbiorowego gniewu i jego (nierzadko radykalnej) ekspresji są przykładami buntu przeciw niemocy społeczeństw wobec realnego kształtowania życia politycznego. Fakt, iż fale oburzenia społecznego znikają w tym samym tempie, w jakim się rodzą, świadczy dobitnie o tym, że znajdujemy się wciąż w miejscu, z którego nie widać jeszcze kształtu przyszłości.

„Anonymous” to jedno ze słów skupiających uwagę opinii publicznej ostatnich lat. Skrywanie twarzy przez protestujących za pomocą masek uśmiechniętego Guya Fawkesa staje się symptomatycznym obrazem czasu przejścia, którego doświadczamy. Tłumy zebrane pod imieniem „Bezimienny” pokazują dobitnie, że słowo „solidarność” stało się pustym miejscem, które domaga się wypełnienia nowymi sensami.


JACEK KOŁTAN studiował filozofię i nauki polityczne na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Uniwersytecie Humboldtów w Berlinie. Doktorat z filozofii społecznej obronił na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie. Obecnie kieruje Wydziałem Myśli Społecznej w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku. Zajmuje się współczesną teorią społeczną, hermeneutyką, antropologią, a także historią idei solidarności. Jest autorem książki poświęconej tożsamości społecznej podmiotu „Der Mitmensch” (2012).


Tekst jest fragmentem książki „Solidarność i kryzys zaufania”, prezentującej eseje czołowych teoretyków społecznych poświęcone kryzysowi tradycyjnych form życia wspólnotowego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2013