Jak Polska zmieniła moje życie

To niezwykły przywilej żyć w czasach, kiedy Żydzi i chrześcijanie mogą zacząć na nowo budować swoje relacje. To jedno z największych wydarzeń duchowych naszych czasów.

20.06.2017

Czyta się kilka minut

 / Fot. BY RACHELGR713 OWN WORK / CC BY-SA 3.0 / COMMONS.WIKIMEDIA.ORG
/ Fot. BY RACHELGR713 OWN WORK / CC BY-SA 3.0 / COMMONS.WIKIMEDIA.ORG

Jestem Żydem mieszkającym w Jerozolimie, działaczem na rzecz porozumienia między narodem żydowskim, chrześcijaństwem i islamem. Jako pisarza i dziennikarza fascynuje mnie duchowe orzeźwienie i intensywność, jaka płynie ze sprzężenia ze sobą różnych religii. Jednocześnie zajmuję się teologicznym i politycznym kontekstem, który takie spotkania komplikuje. Kieruję ponadto programem przybliżającym judaizm i Izrael młodym liderom społeczności muzułmańskich w USA i Europie.

To Polska jest źródłem mojej pasji dla działań na rzecz dialogu międzyreligijnego. A dokładniej – doniosłe spotkanie z młodymi dominikanami w Krakowie jesienią 1989 r., niedługo po upadku komunizmu. Byłem wtedy młodym dziennikarzem. Przybyłem do Polski, aby napisać o rosnących napięciach polsko-żydowskich wokół klasztoru karmelitanek w Oświęcimiu, który Żydzi postrzegali jako próbę „chrystianizacji” Zagłady i zaprzeczenia żydowskiej tożsamości ofiar.

Przeprowadzając wywiady z polskim duchowieństwem i dziennikarzami na temat sporu o klasztor, uświadomiłem sobie jednak, że to kwestia bardziej złożona. Ani Żydzi, ani Polacy nie rozumieli argumentów drugiej strony. Ci pierwsi obawiali się, że polski Kościół uniwersalizuje, a przez to trywializuje Holokaust, konkretną zbrodnię z konkretnymi ofiarami, podobnie jak robiły to komunistyczne władze, usuwając wzmianki o żydostwie ofiar, zmieniając je w uogólnione „ofiary faszyzmu”. Czy jednak polska potrzeba istnienia centrum modlitwy w miejscu męczeńskiej śmierci dziesiątek tysięcy ich pobratymców nie była w pełni uzasadniona?

Spór odgrzebał najgorsze stereotypy obu narodów na swój temat. Zdaniem Żydów klasztor stanowił kolejny wyraz polskiego antysemityzmu: nie dość, że Żydów zamordowano na polskiej ziemi, to jeszcze teraz polski Kościół próbuje zatrzeć ich tożsamość. Z kolei dla Polaków żydowska niechęć do klasztoru była dowodem na uprzedzenie wobec chrześcijaństwa i Polski: jakim prawem utrudniają oni modlitwę w miejscu polskiego cierpienia, do tego na terytorium Polski?

Podczas pobytu w Polsce zrozumiałem, że konflikt (w którym oba nasze narody pokazały swoje gorsze strony) wynikał, przynajmniej częściowo, z nieporozumienia. Żydzi i Polacy spierali się tak naprawdę o dwa osobne miejsca, oba funkcjonujące pod nazwą „Auschwitz”. Kompleks, w którym zabijano Żydów, to Auschwitz II, czyli Birkenau; ośrodek męczeństwa ważnych postaci polskiej kultury i religii to Auschwitz I, w którym także przebywało wielu Żydów, ale nie był to wyłącznie „żydowski” obóz.

Klasztor karmelitanek umieszczono w Auschwitz I. Przecież – wydawało mi się – Żydzi i Polacy powinni umieć porozumieć się w kwestii potrzeby modlitwy i opłakiwania zmarłych, nie raniąc przy tym najgłębszych uczuć religijnych drugiej strony.

Wizyta w klasztorze

Polski punkt widzenia najlepiej pomogli mi zrozumieć ci, którzy stanowili część Kościoła, ale mimo to wzywali do przeniesienia klasztoru. Chciałem w jakimś stopniu odwzajemnić ich odwagę, zachęcając Żydów do zrozumienia stanowiska Polaków. Napisałem więc kilka artykułów w gazetach amerykańskiej diaspory, wyjaśniając złożoność tematu, a w szerszej perspektywie namawiając Żydów, by przemyśleli swoją uproszczoną ocenę Polski jako z natury antysemickiej i odnieśli się do Polaków oraz Kościoła w Polsce w bardziej zniuansowany sposób.

Argumentowałem, że Jan Paweł II, którego wielu Żydów ogromnie szanuje, był filosemitą nie pomimo swojej polskości, ale właśnie dzięki niej – z racji przyjaźni z Żydami w dzieciństwie i bycia świadkiem Holokaustu, ale też z powodu wartości religijnych i kulturowych, które przejął, dorastając w polskim Kościele.

Ostatecznie największy na mnie wpływ w Polsce miało nie tyle doświadczenie dziennikarskie, co duchowe. Jednym z najbardziej stanowczych obrońców klasztoru, z którymi przeprowadziłem wywiad, był o.Wojciech Giertych, wówczas magister klerykatu w krakowskim klasztorze ojców dominikanów (a obecnie teolog Domu Papieskiego). Po niełatwej rozmowie o. Giertych zaskoczył mnie, zapraszając na spotkanie z młodymi zakonnikami. „Nie spotkali dotąd Żyda – stwierdził. – Powinni usłyszeć, co ma pan do powiedzenia”.

Sam nie miałem wcześniej doświadczenia z zakonnikami. Dorastałem w lęku przed chrześcijaństwem jako z natury antysemickim. Mój ocalały z Holokaustu ojciec opowiadał, jak podczas Wielkiego Tygodnia Żydzi w węgierskim miasteczku, z którego pochodził, ukrywali się przed chrześcijańskimi sąsiadami, bojąc się pogromów. Dla mnie, podobnie jak dla ojca, Holokaust był nie tyle efektem wybuchu pogaństwa we współczesnej Europie, ile nieuniknionym skutkiem dwóch tysięcy lat chrześcijańskiej nienawiści do Żydów. Wychowywałem się w strachu przed chrześcijaństwem, więc go unikałem.

Ale zaciekawione, przyjazne twarze młodych zakonników, które napotkałem po wejściu do opactwa, natychmiast rozwiały moje obawy. Spędziliśmy dwie fascynujące godziny, dyskutując o postkomunistycznej przyszłości Polski, walce Izraela o przetrwanie, zakonnej kontemplacji i chasydzkiej modlitwie – usiłując przełamać stulecia chrześcijańsko-żydowskich nieporozumień oraz dziesięciolecia wymuszonego przez komunizm milczenia o polsko-żydowskiej przeszłości.

Ojciec Giertych poprosił mnie o odmówienie modlitwy po hebrajsku. Pochylając głowy i zamykając oczy, młodzi ludzie słuchali recytacji Psalmu 23: „Chociażbym chodził ciemną doliną...”. Siedzieliśmy razem, kilka godzin drogi od Auschwitz, jako bracia w modlitwie.

Poznajmy się na nowo

To spotkanie zaważyło na moim życiu. Dzięki niemu pojąłem, że wierzący, którzy szanują swoje tradycje jako utrwalone ścieżki ku Bogu, muszą przekroczyć odziedziczone uprzedzenia. Żydzi powrócili do Izraela, Polacy wyzwolili Polskę, więc teraz z oddali możemy lepiej się poznać, co niestety nie udało się naszym przodkom, gdy byli sąsiadami.

Uznałem za niezwykły przywilej, że żyję w czasach, kiedy Żydzi i chrześcijanie mogą zacząć na nowo. Ich relacje, uświadomiłem sobie, należą do wielkich wydarzeń duchowych naszych czasów.

Po powrocie do Izraela szukałem wspólnot zakonnych. Poznawałem mnichów i mniszki, którzy włączali do swojego życia duchowego żydowskie modlitwy i muzykę religijną. Sam z kolei próbowałem poznać chrześcijańskie techniki medytacji, stosując je we własnej podróży duchowej. Wszystko to złożyło się na książkę, w której opisałem doświadczenia z duchowością chrześcijańską (i muzułmańską) w życiu religijnego Żyda.

W międzyczasie pogłębiała się moja relacja z Polską. Kolejne podróże pozwoliły odkryć duchową żywotność tutejszego Kościoła. Głęboko poruszyła mnie wyraźna obecność w świątyniach młodych ludzi – inaczej niż w większości krajów europejskich. Polska muzyka sakralna stała się ważną częścią utworów liturgicznych, których słucham. Mój znajomy, o. Erik Ross, pochodzący z USA dominikanin, który mieszka w Poznaniu i uwielbia zarówno Polskę, jak i Izrael, przysyła mi najnowsze płyty z muzyką kościelną (cenię zwłaszcza Pawła Bębenka).

Cieszy mnie przyjaźń między Polską a Izraelem. Polska należy do prawdziwych przyjaciół Izraela. Nasze kraje mają wiele wspólnego. Oba przetrwały liczne ataki, mające na celu ich unicestwienie. Nasze społeczeństwa oscylują między demokracją a religią, między silnym patriotyzmem a otwartością na świat. Nosimy historyczne blizny, dodające naszym narodom sił, ale też obligujące nas do bardziej wielkodusznych zachowań.

Jednoczy nas też dziedzictwo Jana Pawła II. Dokądkolwiek podróżował, papież Polak chętnie spotykał się z lokalnymi społecznościami żydowskimi, nawet w takich krajach jak Kuba, gdzie mniejszość ta liczy niecały tysiąc osób. Jego przesłanie skierowane do Kościoła brzmiało: Żydzi są istotni nie tylko dla naszej przeszłości, ale też teraźniejszości i przyszłości. Z kolei Żydom mówił: „Czas lęku minął”.

Dialog chrześcijańsko-żydowski przeżywał swoje lepsze i gorsze dni, wciąż jednak pozostaje jednym z najbardziej niezwykłych przeżyć religijnych naszych czasów. Wierzę, że Bóg wzywa Żydów i chrześcijan, by wypełnili misję miłości, rozpoczętą przez papieża Jana Pawła II. Razem możemy użyć uzdrawiającej mocy religii wobec poranionej planety. ©

Tłumaczenie Adam Ladziński

YOSSI KLEIN HALEVI (ur. 1953) – członek Instytutu Shaloma Hartmana, organizacji mającej siedzibę w Jerozolimie, promującej kulturę żydowską oraz dialog międzyreligijny. Jest autorem książki „At the Entrance to the Garden of Eden: A Jew’s Search for God with Christians and Muslims in the Holy Land” (U wrót rajskiego ogrodu. Żydowskie poszukiwanie Boga w Ziemi Świętej z chrześcijanami i muzułmanami). Jego najnowsze dzieło to „Like Dreamers: The Story of the Israeli Paratroopers Who Reunited Jerusalem and Divided a Nation” (Jakby śnili. Historia izraelskich spadochroniarzy, którzy zjednoczyli Jerozolimę i podzielili naród).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2017