Jak oswajaliśmy śmierć

Rytuały pogrzebowe są jednym z uniwersalnych elementów ludzkiej kultury. Jak narodziły się konkretne zwyczaje i z czego wynika ich różnorodność?

23.10.2017

Czyta się kilka minut

Życie w starożytnej Grecji: po lewej stronie codzienność kobiet, po prawej – rytuał pogrzebowy. Ilustracja historyczna / BILDAGENTUR / GETTY IMAGES
Życie w starożytnej Grecji: po lewej stronie codzienność kobiet, po prawej – rytuał pogrzebowy. Ilustracja historyczna / BILDAGENTUR / GETTY IMAGES

Nie da się uzyskać pewności co do miejsca najstarszego pochówku Homo sapiens ani dowiedzieć się, jakie rytuały temu towarzyszyły. Jak jednak zauważa brytyjski archeolog Paul Pettitt, autor „The Palaeolithic Origins of Human Burial”, prawdopodobnie już 120 tys. lat temu praktyki pogrzebowe stanowiły część repertuaru kulturowego naszego gatunku. Według etnografów podstawową przyczyną pochówku jest wręcz sanitarna konieczność pozbycia się zwłok, które ulegają rozkładowi. Ale pamiętajmy, że jeśli chodzi o odczuwane emocje, sposób myślenia czy postrzeganie świata społecznego, ludzie ci niczym istotnym się od nas nie różnili. Pochówki połączone były z ozdabianiem ciał zmarłych, czego dowodzą odkrycia dokonane m.in. w jaskiniach Qafzeh i Skhul (na terenie dzisiejszego Izraela).

W okresie późniejszym o ok. 100 tys. lat groby Homo sapiens na terenie Europy wypełnione są już przedmiotami wykonanymi z kości mamuta, których przeznaczenia nie znamy, oraz zdobieniami (zarówno ciał, jak i nagrobków) z ochry. Celowe grzebanie ciał zmarłych zaobserwowano również wśród blisko spokrewnionych z nami neandertalczyków. Choć część naukowców nadal wyraża sceptycyzm, współczesne odkrycia, m.in. kilkunastoletnie badania prowadzone przez zespół ­Williama Rendu, zdają się potwierdzać fakt intencjonalnego grzebania zwłok przez neandertalczyków. Swoich zmarłych grzebali oni nie tylko w wykopywanych grobach, ale również w jaskiniach czy naturalnych obniżeniach terenu. Dzięki pracom Juliena Riel-Salvatorego i Geoffreya A. Clarka wiemy, że grzebano w ten sposób również niemowlęta.

Podobnie jak w przypadku Homo sapiens, nigdy nie dowiemy się oczywiście, czy neandertalskim pochówkom towarzyszyły rytuały. Jednak odkrycia neandertalskich grobowców, w połączeniu z innymi wskazówkami – obecnością pyłków kwiatowych w zagłębieniu, gdzie umieszczone były ciała, wielkością ich mózgu czy dowodami na posługiwanie się przez nich mową – zmuszają do refleksji nad kształtem kultury neandertalskiej.

Fakt, że neandertalczyczy grzebali swoich zmarłych, może sugerować, że jakieś formy pogrzebów praktykowane były już także przez naszych wspólnych przodków. Zresztą, odkryty niedawno gatunek Homo naledi, początkowo uznany za znacznie starszy od naszego, a zgodnie z najnowszą teorią występujący z nim równolegle, ok. 100 tys. lat temu, także mógł celowo grzebać swoich zmarłych – choć trwają spory, czy można w ten sposób interpretować pozornie nieprzypadkowe ułożenie skamieniałości w jaskini Wschodząca Gwiazda w RPA. Stopień pokrewieństwa Homo sapiens i Homo naledi nie jest dobrze znany – osobniki te miały mniejsze mózgi i anatomicznie przypominały znacznie wcześniejszych hominidów.

Bogactwo form

Kulturowa zmienność praktyk pogrzebowych jest olbrzymia. W niektórych populacjach, np. w indonezyjskim plemieniu Toraja pogrzeb odbywa się w momencie, gdy zwłoki ulegną wystarczającemu rozkładowi. Do tego czasu umieszczane są w specjalnie zbudowanych domach, niekiedy ciało zmarłego, owinięte w płótno, przebywa w domu razem z rodziną. Fizyczna bliskość zmarłych występowała również w cywilizacji Majów, którzy ciała grzebali bezpośrednio pod domami. W Çatalhöyük – osadzie sprzed ok. 8 tys. lat, położonej na terenie Azji Mniejszej – szczątki umieszczano pod klepiskiem.

To właśnie z konieczności pochówku zmarłych i potrzeby nadania sensu przemijaniu powstały egipskie piramidy, terakotowa armia z 210 r. p.n.e., znajdująca się w grobowcu pierwszego chińskiego cesarza Qin Shi, czy indyjski Tadż Mahal z XVII w. (jako mauzoleum wzniesione przez władcę Szahdżahana ku pamięci zmarłej żony).

W starożytnym Egipcie przed panowaniem faraonów zmarłych grzebano po prostu w ziemi, w pozycji embrionalnej. Powszechne skojarzenie z tą kulturą – zwyczaj budowania piramid – występuje dopiero od III tysiąclecia p.n.e., od panowania władcy Snofru. Egipcjanie wierzyli, że jeśli ciało nie zostanie zachowane bez skazy, dusza nie przetrwa – stąd zwyczaj mumifikacji zwłok.

Początkowo mumifikacja miała charakter naturalny – ciało umieszczano w piasku pustyni, późniejszy przepych ceremonii pogrzebowych faraonów wiążę się ze skomplikowaną techniką balsamowania. Pogrzeb władcy był znaczącym wydarzeniem w kraju. Po mumifikacji ciało przewożono do miejsca spoczynku, gdzie odbywały się rytualne tańce, śpiewano pieśni i wypowiadano zaklęcia. Przed umieszczeniem w sarkofagu dotykano ust faraona, aby dusza była zdolna do egzystencji i oddychania w życiu pozagrobowym.

Zwyczaj mumifikacji zwłok był charakterystyczny również dla obszaru Andów, stosowano go jeszcze przed panowaniem Inków. Najstarsze tamtejsze mumie liczą 8 tys. lat. Podobnie jak w Egipcie, proces ten zachodził po części samoistnie, dzięki warunkom klimatycznym, jednak udoskonalono również techniki balsamowania. Z pamiętników konkwistadorów wyłania się obraz zgorszenia i niezrozumienia praktyk miejscowej ludności – mumie wynoszono, aby były świadkami uroczystości, a władcy traktowali je jako doradców. Hiszpańscy najeźdźcy wszystkie mumie zniszczyli.

Nieciekawe zaświaty

W starożytnej Grecji pochówek uważano za jedną z podstawowych powinności ludzkich. Ceremonia pogrzebowa była traktowana poważnie – wierzono, że brak choćby symbolicznego pogrzebu sprawia, iż Charon, przewoźnik dusz, nie zabierze zmarłego na drugi brzeg Styksu. Nie oczekiwano jednak wiele po życiu pozagrobowym, o czym świadczą np. słowa Achillesa z „Odysei”: „Nie zachwalaj mi śmierci prześwietny Odyssie! Wolałbym za parobka służyć na cudzej roli, u biednego chłopa, który ledwo się może utrzymać, niż tu panować nad wszystkimi, co znikli ze świata”.

Rytuał pogrzebowy antycznej Grecji różnił się w zależności od epoki czy miasta, jednak rdzeń obrzędów pogrzebowych pozostawał niezmienny. Pierwszym etapem było prothesis – wyłożenie ciała, które było następnie poddawane zabiegom higienicznym, nacierane olejkami i przykrywane całunem. W tym okresie zmarłego można było odwiedzać.

Potem następowała ekhpora, czyli wyprowadzenie zwłok, które jeszcze przed świtem umieszczano na wozie. Procesji, na której czele szli mężczyźni, za nimi kobiety, często towarzyszyli muzycy. Podczas pogrzebu, który odbywał się w kilka dni po śmierci, obowiązkowo za dnia (według rozporządzenia Solona – przed zapadnięciem zmroku), nie był obecny kapłan. Sama ceremonia była krótka. Kontakt ze zwłokami uznawano za kalający.

W trakcie pogrzebu uczestnicy lub wynajęci profesjonaliści płakali i załamywali ręce – rytualne lamentacje były ważną częścią ceremoniału. Dary, w postaci wina czy oliwy (według niektórych świadectw również krwi), były rozlewane na ziemię. Jeśli osoba była zasłużona dla społeczności, wygłaszano mowy pochwalne. W przeciwieństwie do średniowiecznej Europy nie grzebano ciał na terenie świątyni.

Za lepszy rodzaj pochówku uchodziła kremacja. W przypadku jej braku zwłoki składano do drewnianej lub marmurowej trumny. Zwyczaj kremacji zwłok, coraz popularniejszy także w obecnej kulturze Zachodu, występuje współcześnie m.in. w kręgu hinduizmu – ceremonia pogrzebowa odbywa się nad brzegiem rzek, a prochy po spaleniu na stosie wrzucane są do wody.

„O dom dbała, wełnę przędła”

Starożytni Rzymianie część rytuałów pogrzebowych zaczerpnęli od Greków. Jednak inaczej niż u Greków, w cywilizacji rzymskiej śmierć była wyraźnie oddzielona od świata żywych. Groby umieszczano często przy drogach, z dala od ludzkich siedzib. Obchodzono tzw. Parentalia, w trakcie których odwiedzano groby i składano zmarłym ofiary. Również według Rzymian brak odpowiedniej ­ceremonii ­pogrzebowej uniemożliwiał szczęście w zaświatach – osoby niepochowane miały się błąkać po świecie w postaci nocnych zjaw.

Tuż po śmierci najbliższy żyjący krewny składał na ustach zmarłego pocałunek, a rodzina głośno wołała go po imieniu. Pogrzeb odbywał się po trzech lub siedmiu dniach żałoby (podczas której zmarłego umieszczano w westybulu jego domu, nogami do wyjścia, a śmierć symbolizowało zawieszone drzewko cyprysowe). Orszak pogrzebowy przypominał grecki, a rozpacz była bardzo ekspresyjna. Podczas ceremonii krewny, po wcześniejszym umieszczeniu ciała na stosie, otwierał oczy zmarłego i odwracając się podpalał stos. Oprawa ceremonii różniła się w zależności od epoki i zamożności osoby zmarłej.

Do czasów współczesnych przechowały się przejmujące epitafia rzymskie, jak np. pochodzące z II w. p.n.e. „Przechodniu, to co powiem, na krótko Cię zatrzyma. Stań i czytaj. Oto niepiękny grób kobiety pięknej. Rodzice nazwali ją Klaudia. Męża kochała całym sercem. Dwoje dzieci na świat wydała. Jedno na świecie zostawiła, drugie złożyła do ziemi. W słowach była czuła, w zachowaniu skromna. O dom dbała. Wełnę przędła. To wszystko, odejdź”.

Członkowie wielu innych kultur byli przekonani, że zmarli wpływają na życie krewnych. Skomplikowany system wierzeń oraz bogata mitologia australijskich Aborygenów (opisana doskonale przez Bruce’a Chatwina w książce „Pieśni Stworzenia”) przypisuje ważne miejsce przodkom. Wśród zwyczajów pogrzebowych Aborygenów na uwagę zasługuje praktykowany przez plemię Tiwi zwyczaj budowania pokrytych malowidłami i rzeźbami pali pogrzebowych („pukamani”). Tabu kulturowe nakazywało, aby po ustawieniu takiego pala na grobie nie dotykano go nigdy więcej.

Od śmierci oswojonej do zdziczałej

Pomimo zmiany sposobu postrzegania śmierci i życia pozagrobowego rytuał grzebania zmarłych w tradycji chrześcijańskiej zawiera elementy zaczerpnięte z tradycji antycznej. Niektóre z tych elementów, jak barwy żałobne, wyprostowanie stóp zmarłego, wyciśnięcie ostatniego oddechu, ostatni pocałunek, zamknięcie oczu i ust, przetrwały aż do uchwał soboru z Efezu w 430 r. Głośną rozpacz, która następowała po zamknięciu oczu, zamieniono na odczytywanie psalmów. Ograniczono też ilość stosowanych olejków i wonnych kadzideł. Podczas ceremonii pogrzebowej zakazano składania zmarłym ofiar (zwyczaj ten praktykowała jeszcze matka św. Augustyna – św. Monika). Znany ze starożytnej Grecji i Rzymu obyczaj wystawiania zwłok zastąpiono czuwaniem połączonym z modlitwą, ograniczono też liczbę muzyków i przepych orszaków pogrzebowych. Mimo porzucenia przez Kościół tradycji wkładania do grobu przedmiotów zwyczaj ten przetrwał – aż do XIII w. w grobach odnajdowane są amulety czy kadzielnice. Znane z antyku uczty pogrzebowe zastąpiono mszą odprawianą na ołtarzach znajdujących się na cmentarzu. Powszechną w wielu kulturach kremację zwłok chrześcijaństwo akceptuje dopiero w 1963 r.

Podejście do śmierci w okresie wczesnego średniowiecza francuski historyk Philippe Aries nazywa „śmiercią oswojoną” . W wiekach średnich śmierć przyjmowano bez lęku, jako zwyczajny element życia. Dobra śmierć to taka, na którą był czas się przygotować. Mors repentina, czyli śmierć gwałtowna, śmierć będąca np. wynikiem nieszczęśliwego wypadku, była czymś haniebnym, powodem do wstydu. Mimo potępienia nagłej śmierci osoba zmarła w ten sposób miała jednak prawo do chrześcijańskiego pogrzebu.

Podobne rozróżnienie na śmierć dobrą i złą stosują afrykańskie plemiona Moba i Gurma w Togo. Dobra śmierć, po życiu wypełnionym pracą, w otoczeniu bliskich wiąże się z prawem do pogrzebu. Natomiast śmierć zła ma miejsce w przypadku nieznanych wędrowców czy samobójców. Ich imienia nie należy potem wymawiać.

Mimo że jeszcze w XVII w. w Europie nie przejawiano współczucia w stosunku do starszych ludzi obawiających się śmierci (za starców uważano wówczas już osoby 50-letnie), to w tym okresie następuje zwrot w myśleniu o śmierci, która stopniowo opuszcza przestrzeń sztuki i codziennego doświadczenia. Śmierć zaczyna budzić strach, co obserwuje się już wśród XVIII-wiecznych medyków. Jak stwierdza Aries, „Dotychczas, bowiem, ośmielę się to powiedzieć, ludzie, których znamy z historii, nigdy nie bali się śmierci naprawdę”. W czasach nam niemal współczesnych – latach 60. XX w. – już tylko jedna czwarta Anglików jest obecna przy śmierci krewnych, która dokonuje się w szpitalach i podlega medykalizacji. W XX w. śmierć nie jest już ceremonią publiczną, dostęp do umierającego mają wyłącznie krewni, choć nie zawsze przez powszechną hospitalizację. Pogrzeb przyjmuje czasem formę świecką (podczas takiej ceremonii pogrzebowej żegnano m.in. Alberta Einsteina czy Zbigniewa Religę). Powszechny obecnie, a mający swój początek w XVII w. stosunek do śmierci Aries określa jako „śmierć zdziczałą”.

Doskonałym podsumowaniem współczesnego postrzegania śmierci są słowa Woody’ego Allena: „Nie chcę osiągnąć nieśmiertelności przez moje dzieła, chcę ją osiągnąć, nie umierając. Nie chcę żyć w sercach moich rodaków, chcę wciąż żyć w swoim mieszkaniu”.

Ewolucja kultury

Trudno wskazać regularność opisującą kulturową ewolucję praktyk pogrzebowych na przestrzeni dziejów. Konkretne zwyczaje pogrzebowe były wynikiem panującej na danym terenie religii (często połączonej z elementami wcześniejszych wierzeń), stosunków społecznych, sytuacji ekonomicznej, czynników historycznych (podczas epidemii dżumy w XIV w. pochówku dokonywała budząca strach i terroryzująca mieszkańców grupa ludzi nazywana „becchini”, układając ciała warstwami w zbiorowych grobach) czy nawet klimatu i warunków geologicznych – w mroźnym i skalistym Tybecie praktykowany jest zwyczaj pozostawiania ciała zmarłego na pożarcie sępom. Choć zwyczaj ten zrośnięty jest z religijnymi przekonaniami mieszkańców, trudno nie zauważyć, że jest on przede wszystkim znacznie bardziej praktyczny od kopania grobów w ziemi.

Być może właśnie czynniki środowiskowe odgrywały kluczową rolę w kształtowaniu się pierwszych praktyk, które następnie uległy rytualizacji, zostały wzbogacone o wierzenia religijne i zaczęły podlegać zachodzącej szybko i prowadzącej do dużego zróżnicowania ewolucji kulturowej.©

Autor jest doktorantem Uniwersytetu Warszawskiego oraz asystentem na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Współzałożyciel Polskiego Towarzystwa Nauk o Człowieku i Ewolucji. Zajmuje się m.in. psychologią ewolucyjną.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44/2017