Ironiści z Golgoty  

Drwili między sobą i mówili: (...) Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli. Mk 15, 31

25.01.2011

Czyta się kilka minut

Ironiści z Golgoty mieliby zapewne wysokie notowania we współczesnych mediach. Otrzymaliby wiele propozycji wywiadów, gdyż ich poglądy uznano by za "wyraziste". Drwina prześmiewców demonstrowana w obliczu konania Jezusa była niewątpliwie czytelna, wyraźna, jednoznaczna. Wyraziście deklarowali także swą gotowość zmiany poglądów: niech tylko Ukrzyżowany dostosuje się do ich oczekiwań, niech przełamie stereotypy konania i zejdzie z krzyża, a oni natychmiast dostosują się do nowej sytuacji: zobaczą i uwierzą. Jeśli tego nie zrobi, będą demonstrować do końca swą intelektualną przewagę z pozycji obserwatorów, którzy lubią kolekcjonować silne wrażenia wzrokowe, bez zwracania uwagi na najgłębszy sens dramatu krzyża.

Przy życzliwej interpretacji można by nawet uznać ich deklarację za wyraz pobożności. Określili przecież Jezusowi warunki, po spełnieniu których byli skłonni uwierzyć w Jego misję. Ich sformułowania świadczą jednak o głębokim niezrozumieniu istoty tej misji. Istnieje pewien typ wiary deklarowanej warunkowo, który stanowi niepokojący przejaw zaniku elementarnych ludzkich uczuć. Jeśli u stóp krzyża organizuje się happening demonstrujący środowiskowe kompleksy, stanowi to bolesne świadectwo zaniku tej podstawowej wrażliwości, która jest normalną reakcją na najgłębszy sens śmierci krzyżowej. Prowokacja zabija wtedy ważne środki komunikacji międzyludzkiej. Poczucie osobistego triumfu w obliczu konwulsji bólu stanowi żenujący przejaw zachowań odległych od dramatu Golgoty.

Dramat ten zobowiązuje do milczenia, bez względu na to, jak wzniosłe komentarze usiłuje się wprowadzać w scenerię Jezusowej śmierci. Bez względu na to, czy komentujący ironiści deklarowaliby sceptycyzm wobec tej śmierci, czy też określali warunki swego nawrócenia, tworzony przez nich zgiełk daleko odbiega od treści wyrażanych przez istotę Chrystusowego krzyża. Nie wolno wielkich dzieł zbawczych sprowadzać do poziomu elokwentnego operowania okresem warunkowym, gdyż jest to praktyka krasomówcza odległa od tradycji chrześcijańskiej. Czas przygotowania do oczekiwanej beatyfikacji Jana Pawła II wymaga wyjścia poza tradycyjne polskie kompleksy i otwarcia na niewidzialny świat łaski, który częściej bywa ukryty niż wyrazisty.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2011