Instytut bożych energii

Z wykształcenia jest fizykiem jądrowym, ale życia nie poświęcił nauce. – Mimo że lubiłem te wysokie energie fizyczne, w Bogu widziałem większą moc – mówi Andrzej Sionek.

11.11.2013

Czyta się kilka minut

 / Fot. Henryk Przondziono / GOŚĆ NIEDZIELNY
/ Fot. Henryk Przondziono / GOŚĆ NIEDZIELNY

Z zatłoczonej sali co chwilę padają pytania. Pojawiają się też komentarze, uwagi – ludzie zebrani w ten sobotni poranek na oszklonej werandzie olbrzymiej, drewnianej willi w Lanckoronie nie są biernymi słuchaczami. Oni prowadzą rozmowę – nie tylko ze sobą nawzajem, ale przede wszystkim z mężczyzną stojącym za niewielką mównicą. Skromne ubranie, na twarzy to skupienie, to uśmiech. Nauczyciel? Przewodnik? Andrzej Sionek woli raczej określenie: lider w Kościele. Niegdyś mówiono po prostu: kaznodzieja.

POCZĄTKI

Bogu chciał służyć od zawsze – w latach 60. XX wieku jest ministrantem u krakowskich franciszkanów.

– To był czas wzrastania w klimacie nowej drogi dla Kościoła i pasji dla tego, co kryło się za wizją Soboru Watykańskiego II – opowiada Andrzej Sionek. – A u franciszkanów trafiłem naprawdę w dobre gniazdo – znalazłem się pod opieką bardzo światłego zakonnika, ojca Rufina Oreckiego, który związał mnie z twórcą ruchu oazowego, ks. Franciszkiem Blachnickim z Lublina.

Andrzej Sionek wspomina Blachnickiego: – Osobista wiara tego człowieka zrodziła się w hitlerowskim więzieniu, kiedy został cudownie uratowany, jako skazany na karę śmierci. Wówczas podarował swe życie Jezusowi i Kościołowi. Po wojnie zaczął tłumaczyć nową wizję Kościoła na język praktyki, czego wyrazem stał się właśnie ruch oazowy.

Wizja ks. Blachnickiego porywa młodego Sionka i powoduje, że całe jego późniejsze życie jest związane z ruchem oazowym. Sprawia też, że postrzega on Kościół przez pryzmat posoborowych ruchów odnowy. – Profetyczna postać księdza Franciszka spotkała się w tamtych latach z szeroką apostolską wizją, którą miał już wówczas kardynał Karol Wojtyła – tłumaczy. – A ja miałem szczęście wzrastać w cieniu tych dwóch wielkich mężów.

Ks. Blachnicki często odwiedzał kard. Wojtyłę i Sionek był świadkiem tych spotkań.

Jednak, jak podkreśla, głównie prowadził go Bóg. Czasami na rozstaje dróg: gdy w 1972 r., na przełomie liceum i studiów, z ramienia ruchu oazowego Andrzej animuje grupy studenckie na spotkaniu młodzieży w Taizé, czuje, że próbuje dawać miłość i życie, a nie ma ich w swym sercu. Czuje, że gubi drogę. Którędy dalej? Czy ma zostać fizykiem jądrowym – była to wówczas jego pasja – czy też nadal spełniać się w roli oazowego animatora? Modli się do Ducha Świętego.

– I zostałem wysłuchany. Moja młodzieńcza koncentracja na samym sobie została mi zabrana i przeżyłem ożywienie w Duchu Świętym. Otrzymałem nowy horyzont myśli, planów – nie skoncentrowanych na mnie, tylko na Bogu i odnowie Kościoła.

Kilka lat zabrało mu zrozumienie tego, co się wówczas z nim stało: że to ożywienie duchowe to był nowy chrzest. Chrzest w Duchu Świętym.

WIĘKSZA MOC

Po powrocie do kraju rozpoczyna studia na UJ, na kierunku fizyka jądrowa – ale przede wszystkim zaczyna z ramienia oazy animować środowisko studenckie. I przeżywa wkrótce kolejne formujące go zdarzenie.

Jest rok 1977. W ówczesnym krakowskim mieszkaniu Andrzeja na Podzamczu po spotkaniu u franciszkanów zbiera się grupa studentów. Młodzi ludzie dyskutują na tematy związane z Duchem Świętym, modlą się – i powoli narasta w nich świadomość, jak głęboko całe Pismo Święte wyrasta z jego natchnienia. Nagle pojawia się pośród nich uczucie obecności Bożej – tak silne i przekraczające zrozumienie, że nie sposób go wyrazić. Niektórzy zaczynają mówić innymi językami, inni czują fizycznie Bożą obecność: przez ich ciała przechodzą dreszcze, pojawiają się wizje, natchnione myśli.

Następuje erupcja entuzjazmu i radości, które szybko przeradzają się w głód Słowa Bożego i chęć pójścia za głosem Boga. I dzielenia się słowem – po powrocie do akademików młodzi ludzie przez kilka następnych tygodni nie mogą dosłownie ustać w miejscu. Chodzą od pokoju do pokoju i dzielą się tym, co przeżyli. Wkrótce organizują pierwszą ewangelizację, która odbyła się w kwietniu 1977 r. w krakowskiej parafii św. Szczepana; przyszło na nią ponad 600 studentów.

Tymczasem oaza zmienia nazwę na Ruch Światło-Życie i nawiązuje pierwsze kontakty ekumeniczne.

Andrzej Sionek: – Ksiądz Blachnicki posłuchał wezwania Pawła VI z adhortacji „Evangelii nuntiandi” do współpracy z innymi organizacjami chrześcijańskimi w dziedzinie ewangelizacji. Wpisywało się to w jego poszukiwania metody komunikowania Bożej obecności młodemu pokoleniu. Nie znalazłszy takiej naprawdę skutecznej metody w ruchach posoborowych w Kościele katolickim, ks. Blachnicki postanowił przekroczyć granice naszego religijnego świata i zaprosił do Polski misjonarzy z amerykańskiej protestanckiej organizacji misyjnej „Campus Crusade for Christ”.

Czego nauczyli się animatorzy Ruchu Światło-Życie od amerykańskich kolegów? – Poza narzędziami ewangelizacyjnymi i doświadczeniem organizacyjnym zyskaliśmy od nich rzecz najważniejszą: świadomość konieczności osobistej decyzji o przyjęciu Jezusa Chrystusa jako Pana i Zbawiciela – wyjaśnia Andrzej Sionek. I przyznaje: – Zrozumiałem, że wiara w Jezusa Chrystusa to nie jest kolejny kwiatek do kapelusza. Że to osobista decyzja życia w Jego królestwie i dla Niego.

Po ukończeniu studiów postanawia na dobre związać się z ruchem ewangelizacyjnym. – Mimo iż lubiłem te wysokie energie fizyczne, w Bogu widziałem większą moc i Jemu postanowiłem się oddać.

JASNA STRONA RZECZYWISTOŚCI

Przez kolejnych 13 lat (koniec lat 70. i lata 80.) Andrzej pracuje dla Ruchu Światło-Życie, mieszka w jego centrali, w Lublinie. Jeździ, naucza, buduje wspólnoty; potajemnie drukuje i dystrybuuje materiały Ruchu. Wspomina, że działalność wspólnot Ruchu poza zasadniczą biblijną i liturgiczną formacją koncentrowała się wokół „oaz modlitwy” – modlitwy o Boże prowadzenie, o lepsze zrozumienie wizji Kościoła.

Andrzej Sionek: – Dzięki temu w oazach zaczęła być odczuwana coraz intensywniej obecność Ducha Świętego. Wiele osób w naszych wspólnotach zaczynało nagle mówić w nieznanych językach czy używać słów, które nie pochodziły od nich. Ludzie ci otrzymywali po prostu przedrefleksyjną, nagą łaskę.

W związku z przekonaniem ks. Blachnickiego, że moc Boża jest pomnażana tylko wtedy, kiedy jest wprowadzana w życie i komunikowana na zewnątrz, wspólnoty Ruchu Światło-Życie angażowały się ewangelizacyjnie. Koordynacja tych poczynań została powierzona między innymi Andrzejowi Sionkowi, który był współorganizatorem Centralnej Diakonii Ewangelizacji.

MISJA: WSCHÓD

Po upadku komunizmu postanawia on kontynuować dzieło ks. Blachnickiego (duchowny zmarł na emigracji w RFN w 1987 r.) i jako główny cel swej działalności obiera szkoły ewangelizacji: chce je zakładać w dawnych republikach ZSRR i państwach dawnego bloku wschodniego. Od ówczesnego biskupa lubelskiego, Bolesława Pylaka, dostaje zgodę na założenie autorskiej Szkoły Ewangelizacji i Życia Chrześcijańskiego, zorientowanej na ewangelizację i pracę misyjną.

– W 1993 r. rozpoczęliśmy w Dursztynie koło Krościenka nad Dunajcem pierwszą stacjonarną 50-dniową szkołę ewangelizacji – wspomina Andrzej. – Wynajmowaliśmy w tym celu prywatne kwatery – jednak ceny szybko wzrosły i nie byliśmy w stanie pokrywać kosztów. Modliliśmy się o stałą siedzibę – i po paru miesiącach natknąłem się na dawny budynek kolonijny w Lanckoronie. Gdy go zobaczyłem, od razu wiedziałem, że to jest to miejsce.

Do Lanckorony przez całe lata 90. przyjeżdżają ludzie z Estonii, Łotwy, Litwy, Słowacji, Czech, Węgier. Ośrodek wysyła regularnie na 2-3 tygodnie zespoły misyjne (około 50 kilkunastoosobowych zespołów wyjeżdża w tym czasie na Ukrainę, Słowację, Łotwę, Litwę, do Czech, Rosji).

W 1995 r. w jednej z grup łotewskich przyjeżdża do Lanckorony roześmiana blondynka, Sanita. Mija rok – Sanita znów przyjeżdża. W drugim, trzecim – także. Pewnego dnia Andrzej staje przed Sanitą z bukietem kwiatów i pierścionkiem – Sanita przyjmuje oświadczyny. Wkrótce przychodzą na świat ich dwie córeczki – Ewa i Marta.

ZAWIROWANIA

Pod koniec lat 90. szkoła przyjmuje ramy katolickiego stowarzyszenia „En Christo – katolicy w służbie ewangelizacji, odnowy życia i jedności chrześcijan”.

Działalność „En Christo” opiera się na trzech filarach: ewangelizacji, odnowie życia chrześcijańskiego i jedności chrześcijan. Andrzej Sionek współpracuje też z Zespołem ds. Nowej Ewangelizacji, kierowanym przez bp. Grzegorza Rysia.

Bp Ryś: – W Polsce mamy obecnie około 300 wspólnot, które angażują się w Nową Ewangelizację. W przeszłości takie osoby jak Andrzej Sionek nieraz były postrzegane jako hobbyści. Zespół ds. Nowej Ewangelizacji, powołany przez episkopat, ma za zadanie rozeznawanie i opisanie tego, co w Kościele oddolnie się działo po ostatnim Soborze, i nadanie temu oficjalnej promocji.

A Andrzej Sionek? – On porusza się po obszarach, na których niewiele osób jest czynnych – jest na przykład otwarty na Żydów mesjanistycznych [to Żydzi wierzący w Jezusa, uznający jego boskość lub tylko jego charakter mesjański, ale chcący pozostać Żydami, poza Kościołami chrześcijańskimi]. I on te obszary próbuje dla Kościoła oswajać. To po prostu człowiek wiary.

RZECZY NAJWAŻNIEJSZE

Lanckorona, sobotnie popołudnie. Andrzej Sionek wciąż za mównicą – temat dzisiejszej konferencji: „Dary duchowe”. Mówiąc o nich, odnosi się do doświadczenia innych Kościołów – m.in. do teologii prawosławnej, która mocno akcentuje potrzebę bojaźni Bożej.

Z sali (zebrani w niej to członkowie wspólnoty Emmanuel) padają pytania. Jaka jest najlepsza droga do Boga? Jaka doktryna? Sionek odpowiada: – Owszem, doktryna jest ważna, ale ma ona służyć jedynie temu, żeby Słowo Boże mogło w nas lepiej funkcjonować. Bo chrześcijaństwo to styl życia wiarą i roznoszenie obecności Boga. Zaś chrześcijanin to ten, z którym On chodzi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz oraz tłumacz z języka niemieckiego i angielskiego. Absolwent Filologii Germańskiej na UAM w Poznaniu. Studiował również dziennikarstwo na UJ. Z Tygodnikiem Powszechnym związany od 2007 roku. Swoje teksty publikował ponadto w "Newsweeku" oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2013