In vitro i biskupi

Opublikowany w tych dniach list Przewodniczącego Rady ds. Rodziny Episkopatu do członków polskiego parlamentu wywołał żywą reakcję nie tylko adresatów, ale i tzw. zwykłych ludzi. Powiedzmy jasno: na ogół reakcję nieprzychylną. Powody konsternacji, a czasem oburzenia, były dwa.

15.09.2009

Czyta się kilka minut

Pierwszy to fakt, że Kościół próbuje wpłynąć na kształt ustawy, drugi - sama treść listu. Zajmijmy się nimi po kolei. Negatywne stanowisko Kościoła wobec in vitro jest znane od ogłoszenia dokumentu "Donum vitae" w 1987 r. Zastrzeżenia do tej metody zgłaszają zresztą nie tylko katolicy, a stosunek przedstawicieli świata medycznego nie jest jednomyślnie pozytywny (o zróżnicowaniu ocen świadczy choćby wielość projektów ustawy złożonych w Sejmie).

Każdy obywatel ma prawo mieć własne poglądy i każdy ma prawo dać im wyraz wobec wybranego przez społeczeństwo parlamentu. Tego prawa nie można odmawiać ani dlatego, że ktoś nie jest wierzący, ani dlatego, że jest katolickim biskupem. Gdy chodzi o biskupów, reprezentujących stanowisko wspólnoty licznie obecnej w Polsce, to z pewnością musieliby zareagować inaczej, gdyby państwo nakazywało popełnianie czynów w ocenie Kościoła niemoralnych, a inaczej, gdyby takie czyny jedynie dopuszczało. W tym ostatnim przypadku mamy klasyczną sytuację, w której - mówiąc językiem Soboru Watykańskiego II - prawda powinna pociągać siłą samej prawdy. Stąd ogromne znaczenie przedstawienia takiej argumentacji, która wesprze wierzących, a być może przekona ludzi inaczej myślących. Samo zamanifestowanie sprzeciwu Kościoła, nawet jeśli wejdzie do historii, na realny bieg wydarzeń raczej nie wpłynie, a wywoła zrozumiałe skądinąd reakcje antyklerykalne.

Treść listu do parlamentarzystów nie mogła nie wywołać ostrej reakcji. Trudno pojąć, czemu uznano tam metodę in vitro za handel dziećmi ("każde dziecko jest osobą od momentu poczęcia, dlatego nie może być przedmiotem, który można kupić"). Kto komu sprzedał i kto od kogo kupił ponad 1,5 mln żyjących dziś ludzi poczętych w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego? Zgoda: procedury są kosztowne, ale przecież płaci się za nie, nie za dziecko. Jeśli nawet się zdarzają przypadki handlu embrionami, to z całą pewnością nie jest to reguła.

A oto kolejny argument: "Każde dziecko ma prawo począć się z aktu miłosnego rodziców". Nawet jeśli takie prawo istnieje, to co z dziećmi poczętymi w akcie seksualnym, jednak bynajmniej nie miłosnym? "Każde dziecko - czytamy dalej - ma prawo do tego, by jego rodzice byli rodzicami biologicznymi". Pomijając pytanie o prawomocność adopcji, trudno nie zauważyć, że ten argument przemawia za dopuszczalnością homologicznego in vitro, czyli wtedy, gdy dawcami są rodzice. Ludzie decydują się na te kosztowne, nieprzyjemne i niepewne procedury powodowani naturalnym pragnieniem, aby dziecko było "ciałem z ich ciała" i "krwią z ich krwi"; by dziedziczyło ich geny, by mogli z radością odkrywać w swoich dzieciach fizyczne i psychiczne podobieństwo tak do siebie, jak i do krewnych.

Skazywanie na śmierć nadliczbowych embrionów jest nie do pogodzenia z nauką o poszanowaniu ludzkiego życia. Niepokoi wszystko, co prowadzi do praktyk eugenicznych. Nikt dokładnie nie wie, jakie mogą być skutki metody in vitro dla dalszych pokoleń. Jednak ludziom przeżywającym dramat bezdzietności należy się szacunek i pomoc, nie można więc z góry deprecjonować naukowych poszukiwań w tej dziedzinie. Debata o bioetyce wymaga taktu i mądrości, bowiem dotyczy podstaw naszej cywilizacji. I trzeba się pogodzić z tym, że rozumowanie odwołujące się do wiary religijnej nie wszystkich przekona. W tej debacie, obok świadectwa wiary, konieczne są argumenty zrozumiałe dla strony przeciwnej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2009