Ikona apokalipsy

Jedno zdjęcie robi dziś niezwykłą karierę w mediach i internecie. Ludzkie morze wypełzło z nor i kryjówek.

17.03.2014

Czyta się kilka minut

Mieszkańcy Jarmuk, obleganego od miesięcy przez wojska Asada, wylegli z kryjówek, by zdobyć trochę żywności rozdzielanej przez organizacje międzynarodowe; styczeń 2014 r. / Fot. UNRWA / REUTERS
Mieszkańcy Jarmuk, obleganego od miesięcy przez wojska Asada, wylegli z kryjówek, by zdobyć trochę żywności rozdzielanej przez organizacje międzynarodowe; styczeń 2014 r. / Fot. UNRWA / REUTERS

Kto raz je zobaczył – i zdjęcie, i morze – chyba nie wymaże go łatwo z pamięci. Zdjęcie pokazuje głodnych ludzi, czekających na swój przydział podczas dystrybucji żywności w dzielnicy Jarmuk na przedmieściach Damaszku. Nie wiadomo, kto je zrobił; w podpisie widnieje tylko nazwa UNRWA (to agenda ONZ). Do tej pory zdjęcie przedrukowało blisko tysiąc gazet na świecie. Brytyjski „Daily Mail” określił je jako ikoniczne; „Guardian” pisał, że ma potencjał, by obudzić świat do działania. Na Twitterze przesyłano je już ponad 8 milionów razy.

Zdjęcie zostało wybrane jako symbol cierpienia w Syrii i symbol kampanii Thunderclap (Grzmot), prowadzonej w mediach społecznościowych z okazji trzeciej rocznicy wybuchu tego konfliktu przez 130 organizacji humanitarnych, w tym agendy ONZ. Postulat kampanii to humanitarny dostęp do cywilów w miejscach, gdzie armia Baszara al-Asada walczy z rebeliantami – takich jak Jarmuk. Po to, by ich mieszkańcy nie umierali z głodu. Ocenia się, że dziś w Syrii co najmniej 9,3 mln osób potrzebuje pomocy humanitarnej, z czego 6,5 mln to tzw. osoby wewnętrznie wysiedlone. Obrazu dopełnia 2,5 mln uchodźców, rozrzuconych po krajach ościennych.

Zwykle wygląda to tak: do dzielnicy wchodzą rebelianci, reżimowe wojsko ją otacza i ustanawia punkty kontrolne, mieszkańcy mogą tylko z niej wyjechać, bez powrotu. Gdy rebelianci szczególnie zajdą reżimowi za skórę, zabroniony jest też wyjazd. Do oblężonych miejsc mało co się przedziera, kończą się zapasy, ludzie zaczynają jeść to, co znajdą w tym przydrożne rośliny. Potem jakiś duchowny wydaje fatwę (zarządzenie dla wiernych), że w tych warunkach dozwolone jest jedzenie psów i kotów. Żywność z zewnątrz nadal nie przychodzi, lotnictwo reżimu zrzuca bomby. Większość rebeliantów opuszcza dzielnicę, by oszczędzić cierpienia cywilom, ale oblężenie dalej trwa...

Potem zaczynają umierać najmłodsze dzieci, których matki nie miały czym nakarmić, i osoby starsze. W tym czasie organizacje humanitarne błagają reżim, by wpuścił do oblężonych ciężarówki z pomocą. Trwa to długo, bardzo długo. Z głodu umierają kolejne dzieci. W końcu ciężarówki zostają wpuszczone, a na ulice, do punktów dystrybucyjnych, wylegają ludzkie cienie – jak na tym zdjęciu.

Sytuacji w Jarmuk poświęcono raport Amnesty International, opublikowany w zeszłym tygodniu. Dzielnica (zwana też obozem) zamieszkana jest głównie przez bezpaństwowych uchodźców palestyńskich z 1948 r., ich dzieci, wnuki i prawnuki, a tylko częściowo przez Syryjczyków. Amnesty uznało ją za najtragiczniejszy przykład stosowanej przez reżim strategii „zagłodzić, aż się poddadzą”. Poddano jej liczne inne miejsca w Syrii – na przedmieściach Damaszku, Homs czy Aleppo. Ale to w Jarmuk przybrała ona najbardziej ekstremalne oblicze: w ostatnich tygodniach z głodu zmarło tu co najmniej 128 osób. Wiele innych zmarło z braku opieki medycznej i ostrzału.

Przed wojną Jarmuk zdawał się być dzielnicą jak inne – z tą różnicą, że szkoły i ośrodki zdrowia prowadziła tu UNRWA, Agenda ONZ dla Pomocy Uchodźcom z Palestyny na Bliskim Wschodzie. Warunki były tu lepsze niż w innych obozach palestyńskich w Syrii, nie wspominając o takich obozach w Libanie. Prócz Palestyńczyków mieszkali tu Syryjczycy, Irakijczycy i inne grupy – w sumie 180 tys. ludzi. Dziś zostało 20 tys. – większość „wróciła do siebie” albo rozpierzchła się po Syrii i krajach sąsiednich. Zostali ci, którzy nie mieli dokąd uciekać, chorzy, starsi, rodziny z małymi dziećmi. Już w grudniu 2012 r. Jarmuk otoczyła armia reżimu; w lipcu 2013 r. blokadę całkowicie zacieśniono. Odtąd aż do stycznia tego roku UNRWA nie miała tu wstępu. Teraz odbywają się sporadyczne dystrybucje żywności – nie starcza jednak dla wszystkich, ludzie dalej umierają z głodu.

Gdy liczba tweetów osiągnie 23 miliony – tyle, ile wynosiła populacja Syrii przed wojną – organizatorzy chcą wyświetlić zdjęcie z Jarmuk na gigantycznym ekranie na placu Times Square w Nowym Jorku, w pobliżu siedziby głównej ONZ. Z intencją, żeby międzynarodowi dyplomaci wreszcie się zjednoczyli i pomogli agencjom humanitarnym w dotarciu do ludności cywilnej w Syrii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2014