Igrzyska śmierci

To w Sarajewie wymyślono kółka olimpijskie z drutu kolczastego – dziś wykorzystane przez przeciwników igrzysk w Soczi.

03.02.2014

Czyta się kilka minut

W lutym 1994 r., 10 lat po igrzyskach w Sarajewie, maskotka zawodów, sympatyczny wilczek Vučko biegł ulicami, omijając kałuże krwi. Kiedyś nieprzypadkowo wybrano go na symbol zawodów: uśmiechnięty wilczek miał zdobyć sympatię Jugosłowian i sprawić, by potępili kłusownictwo, dotąd społecznie akceptowane. Teraz inni myśliwi – z armii bośniackich Serbów, która od 1992 r. oblegała Sarajewo – strzelali do Vučka ze wzgórz nad miastem.

1984

Tak naprawdę Vučko był kobietą. Nazywała się Elma Softić. Cały świat widział ją na żywo: przebrana za wilczka, 22-latka prowadziła defiladę sportowców.

Softić kochała łyżwiarstwo figurowe. Z zawodów zapamiętała zwłaszcza legendarne „Bolero” Ravela, wykonane przez brytyjską parę Jayne Torvill i Christophera Deana. Jako jedyni w historii tej dyscypliny otrzymali od sędziów same „szóstki”. Kiedy wraz z ostatnim taktem teatralnie padli na lód, w hali lodowej zapadła kompletna cisza. A potem były owacje na stojąco.

Jak chyba wszystkich sarajewian, zimowe igrzyska napełniały Softić dumą. Była to jedyna taka impreza zorganizowana w kraju socjalistycznym. Władze Jugosławii – ich autorytet w społeczeństwie spadł po śmierci wieloletniego przywódcy Josipa Broza Tity – wykorzystały je propagandowo do odciągnięcia uwagi od kryzysu gospodarczego.

Ale ważniejsze było, że narciarz Jure Franko zdobył pierwszy medal dla Jugosławii. I że na igrzyska – choć odbyły się między olimpiadami w Moskwie (1980: w proteście przeciw sowieckiej inwazji na Afganistan zbojkotował ją Zachód) i Los Angeles (1984: w proteście przeciw tamtemu bojkotowi zbojkotował ją Wschód) – zjechały reprezentacje 49 państw. Juan Antonio Samaranch, przewodniczący MKOl, rozpływał się nad atmosferą wielokulturowego Sarajewa.

1994

10 lat później, otwierając igrzyska w Lillehammer, Samaranch prosił telewidzów o minutę ciszy ku czci ofiar wojny w Bośni. A Elma Softić przy pomocy amatorskiego nadajnika łączyła się z krótkofalowcami w Zagrzebiu.

Po dwóch latach życia w oblężonym mieście uznała, że musi porozmawiać z kimś z zewnątrz. „Przed wojną nie da się zamknąć” – opowiadała przez radio o wojennym Sarajewie. – „Gdy idę ulicą, mijam ślady krwi. Jeśli nie chcę, by zabił mnie snajper, muszę biec. Nie mam prądu, wody, gazu. Wszystko jest inaczej”. Elma przeżyła. Jej audycje spisano i wydano. „Sarajewskie dni, sarajewskie noce” są dziś jednym z bardziej przejmujących opisów codzienności tej wojny.

Nie wiemy, czy wystawiając się na strzał podczas biegu przez skrzyżowania, Elma powtarzała w myślach olimpijskie motto: „szybciej, wyżej, silniej”. Ale pewne jest, że z innych złotych myśli barona de Coubertina śmiano się w oblężonym mieście powszechnie. Młodzi graficy z grupy Trio Sarajevo przygotowali w 1994 r. serię plakatów. Na jednym umieścili zmienioną dewizę igrzysk: „Najważniejsze jest to, aby wygrywać, a nie to, aby brać udział”. Na innym: moździerze strzelające do tarczy z olimpijskich kółek. To w Sarajewie wymyślono, wykorzystane potem przez przeciwników igrzysk w Pekinie i Soczi, kółka olimpijskie z drutu kolczastego.

2014

W czasie wojny z map z zaznaczonymi miejscami rozgrywania zawodów korzystali dziennikarze. Idealnie pokazywały miejsca, skąd Serbowie ostrzeliwali miasto. Dziś znów przydają się reprinty tych map: wycieczki śladem opuszczonych aren na terenie i wokół Sarajewa są atrakcją dla turystów z Zachodu. Zabiera się ich do lasu, by fotografowali opuszczony tor bobslejowy. Pokazuje wybudowane przed igrzyskami: hotel Holliday Inn (w czasie wojny mieszkali tu korespondenci) i olbrzymi dworzec (dziś obsługuje kilka pociągów dziennie). Opowieści zmyślone – o tym, że w szeregi serbskich snajperów wcielono olimpijskich biathlonistów – mieszają się z prawdziwymi: o tym, że na podium do dekoracji skoczków narciarskich wykonywano egzekucje.

Miasto znów zarabia na igrzyskach. Także polskie biura podróży oferują turnusy narciarskie w podsarajewskiej Jahorinie, gdzie 30 lat temu odbywały się konkurencje alpejskie (wojna ją oszczędziła, znalazła się za frontem). Dziś narciarze nie spotkają prawie wilków, od wojny w lasach jest ich mniej. Mogą za to znaleźć w internecie archiwalne nagrania. Na jednym, z ceremonii zamknięcia, zobaczą Elmę Softić, gdy w kostiumie Vučka prowadzi defiladę. Na innym jest fragment z uroczystości otwarcia – dopiero w czasie wojny ktoś zwrócił uwagę, że w Sarajewie olimpijską flagę powieszono wtedy górą do dołu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2014