„I. znaczy Inna"

09.10.2007

Czyta się kilka minut

Młoda dziewczyna popełnia samobójstwo. Jej mąż, ojciec i przyjaciele urządzają pogrzeb, a później wspominają zmarłą... W spektaklu Marii Zmarz-Koczanowicz ważniejszy od historii jest sposób, w jaki się ją opowiada. "I. znaczy Inna" ma formę retrospekcji: poszczególni bohaterowie na przemian występują w roli narratora i dokładają do opowieści swoją cegiełkę. Fragmenty nie składają się na pełny obraz wydarzeń, dodatkowo reżyserka miesza szyki, zaburzając ich chronologię. Nie chodzi tu bowiem o zagadkę, mniej nas też będzie interesować portret psychologiczny głównej bohaterki - wypada on bowiem blado i łzawo (po części za sprawą występującej w tytułowej roli Mai Ostaszewskiej). W spektaklu ciekawe jest, co kryje się na rewersie pytania o "Inną" - pytanie o "zwyczajność", "przeciętność" pozostałych bohaterów.

Postawieni w obliczu niespodziewanej tragedii, zachowują się w rozmaity sposób: nieporadny, niezręczny, brutalny, głupi. Chwile, w których starają się zmierzyć z zagadką śmierci, należą do rzadkości - najczęściej robią wszystko, by temat wyminąć. Stąd w spektaklu najważniejsze jest to, czego się nie mówi, czego nie widzimy - owe z rozmysłem pozostawione szczeliny i miejsca puste. To tutaj śmierć - nieoswojona, wyparta, pozbawiona jakiejkolwiek formy rytualnego uporządkowania - sieje spustoszenie. Choć przedstawienie nie zgłasza pretensji do socjologicznych diagnoz, tym niemniej widz może dopowiedzieć: oto śmierć współczesna.

Ciekawe jest obserwowanie, w jaki sposób tematowi sprostać próbuje sam spektakl. Cięcia, fragmenty, zderzanie tonacji - to różne rodzaje uników stosowanych przez reżyserkę w jednym celu: aby nie wybrzmiało zbyt dosadnie, ciężko, jednoznacznie. Przypomina to slalom, w którym chodzi nie tylko o to, by nie wpaść na bramkę, ale by minąć ją tuż-tuż, jak najwęższym łukiem...

ANDREAS SAUTER, BERNHARD STUDLAR, "I. ZNACZY INNA", reż.: MARIA ZMARZ-KOCZANOWICZ, scenogr.: Barbara Kędzierska, zdj.: Krzysztof Pakulski, emisja w Programie 1 TVP, 15 października 2007, godz. 20.20

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk teatralny, publicysta kulturalny „Tygodnika Powszechnego”, zastępca redaktora naczelnego „Didaskaliów”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2007