Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wydawało się, że system jest tak sektorowo poszatkowany (szpitale, ratownictwo, POZ itd.), że sojusz między poszczególnymi częściami jest praktycznie niemożliwy. Nawet jeśli tak jest, w ostatnim czasie kolejne grupy pracowników służby zdrowia zaczynają protestować na własną rękę. Pielęgniarki na Podkarpaciu – mimo iż ich samorząd i związek zawodowy podpisały z resortem zdrowia porozumienie – zażądały zwiększenia wynagrodzeń i masowo brały L4. Lekarze rodzinni podpisali kontrakty tylko do końca września: jesienią wrócą do negocjacji wyższych stawek. Rezydenci, kiedy Sejm przegłosował przepisy niezgodne z zawartym w lutym – i tak bardzo kompromisowym – porozumieniem, uprzedzili: „przepraszamy pacjentów za to, co nastąpi”. Szpitale powiatowe ostrzegły, że jeśli nie dostaną większych pieniędzy, nie podpiszą umów z NFZ na drugie półrocze. Wygląda na to, że eskalacja konfliktów w ochronie zdrowia spadnie na rząd w środku samorządowej kampanii wyborczej.©℗