Horyzonty Iranu

Pojawiła się nowa generacja irańskich twórców. Wielu z nich urodziło się już po rewolucji islamskiej i szuka dla siebie całkiem innego języka.

23.07.2018

Czyta się kilka minut

„Atak serca”, reż. Keywan Karimi / MATERIAŁY PRASOWE
„Atak serca”, reż. Keywan Karimi / MATERIAŁY PRASOWE

W świadomości wielu zagranicznych widzów mapa irańskiego kina pozostaje od lat nieporuszona. Polityczne alegorie Jafara Panahiego, zanurzone w pejzażu kontemplacje zmarłego przed dwoma laty Abbasa Kiarostamiego, wielowarstwowe thrillery psychologiczne Asghara Farhadiego, ale także „kino moralnego niepokoju” uprawiane ostatnio przez Massouda Bakhshiego i Mohammada Rasoulofa, utrwaliły fascynujący, choć dziś nie do końca adekwatny obraz tego kraju i jego kultury.

Nowi twórcy chętniej niż ku dawnym mistrzom zwracają się w stronę sztuk wizualnych czy zachodniej popkultury. Zamiast celować w arcydzieła, stawiają na inteligentną zabawę kinem. Naruszają obyczajowe tabu i krytyczniej patrzą na zachodzące wokół nich przemiany społeczne. Podczas tegorocznego festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu zobaczymy reprezentatywną próbkę tego, co dzieje się dziś w kinematografii Iranu oraz w bardzo aktywnej filmowo diasporze. Wspomniane wyżej trzy wielkie nazwiska również znalazły się w festiwalowym programie, lecz poza sekcją nazwaną w duchu piłkarskiego starcia „Iran : Iran”. Nie ma bowiem jednego kina irańskiego, tak jak podwójna bywa tamtejsza rzeczywistość.

JESZCZE WYRAŹNIEJ NIŻ NA EKRANIE, kulturowe zmiany zaznaczają się na ulicach Teheranu. Opowiada o tym dokumentalny esej Keywana Karimiego „Napisane miasto”. Powstał co prawda przed sześcioma laty, jednakże zarysowany w nim kierunek przeobrażeń pozostaje z grubsza ten sam. Film pokazuje, jak od upadku szacha oficjalna propaganda i polityczna rewolta ścierają się ze sobą na murach stolicy. W ostatnich dekadach rewolucyjne hasła czy martyrologiczne murale z czasów wojny w Zatoce Perskiej zaczęły blaknąć, ustępując miejsca gigantycznym reklamom. Miasto rozrasta się, społeczeństwo zachłystuje się konsumpcją, a w miejsce naturalnej zieleni dostaje kiczowato-sielskie malunki pokrywające ściany budynków. Lecz choć wydaje się, że po stłumieniu zielonej rewolucji władza na dobre zawłaszczyła mury, zaś bunt stał się udziałem jeszcze bardziej nielicznych, „pisanie miasta” dalej trwa. Ryzykując aresztowaniem, twórcy teherańskich graffiti nocami podkopują system i wybudzają Irańczyków z politycznej drzemki.

Nocny Teheran powraca we współczes­nych irańskich filmach fabularnych, odsłaniając swoją najciemniejszą podszewkę. W „Zniknięciu” Alego Asgariego para młodych ludzi, szukając pomocy ginekologicznej, przemierza na wpół śpiące miasto i odbija się od kolejnych szpitalnych drzwi. Bohaterowie wymyślają rozmaite historie, procedury są jednak nieubłagane (para nie jest małżeństwem), zaś strach przed instytucjami władzy, w tym również przed rodzicami dziewczyny – paraliżujący. Emocjonalny chłód i groza budują duszną atmosferę miejsca, w którym surowe prawo wespół z wszechobecną hipokryzją gwałcą intymność i lekceważą ludzkie cierpienie.

Młodzi próbują odciąć się od takiej rzeczywistości podczas nocnych rajdów samochodowych czy nielegalnych imprez, ale ucieczki nie ma, o czym przekonują się bohaterki filmu „Atomowe serce”. Ali Ahmadzadeh z surrealistyczną ironią przygląda się rozrywkowym dziewczynom z krzykliwie ufarbowanymi włosami wystającymi spod chust. Wydawałoby się, że nocny Teheran należy do nich, lecz jazda, którą zafunduje im demoniczny policjant, zasłuchany w przemówieniach Hitlera i mający konszachty z ukrywającym się Saddamem Husajnem, okaże się zaledwie wstępem do psychodelicznego koszmaru.

Bo jakkolwiek wiele spośród nowych filmów irańskich krąży wokół motywu pułapki, to przybiera ona czasem kształty bardzo nieoczywiste. W filmie „Kupal” reżyser Kazem Mollaie zatrzaskuje tytułowego bohatera w jego własnej willi. Nic nie pomoże samotnemu krezusowi, kiedy na skutek awarii jego „inteligentny” dom odetnie mu wszelki kontakt ze światem. Trwa właśnie perski Nowy Rok, zanim więc odpowiednie służby uwolnią Kupala z domowej niewoli, czeka go walka o przetrwanie – tyleż dramatyczna, co karykaturalna. Zwierciadłem dla obleśnego sybaryty staje się telewizor non stop wylewający z siebie religijno-reklamową pulpę. Archiwalne nagrania z kamer przemysłowych przypominają mu o popełnionych grzechach. Ten świetnie zrytmizowany, wypełniony gargantuiczną wyobraźnią film czeka na metaforyczne odczytanie.

NAJBARDZIEJ INTRYGUJĄCĄ WIZJĘ UWIĘZIENIA, zarówno w przestrzeni, jak i w czasie, dostarcza Shahram Mokri w „Inwazji”, gdzie policyjna rekonstrukcja zbrodni, odbywająca się pośród członków tajemniczego męskiego klubu, wraz z każdą odsłoną coraz bardziej zaciemnia obraz wydarzeń. Mokri brawurowo łączy dochodzeniowy dramat z motywami wampirycznymi, przy okazji multiplikując i zapętlając rzeczywistość. W tak wypreparowanym klimacie osaczenia łatwo dopatrzyć się kolejnej figury retorycznej. Podobnie jak w komediowej „Świni” Maniego Haghighiego, która tylko na pierwszy rzut oka jest satyrą na irański światek filmowy, czy w „Tresurze” Pooyi Bad­koobeha – filmie o nastoletnich chuliganach, który okazuje się cichym protestem przeciwko sprzedawaniu swoich ideałów za cenę życiowego komfortu.

PROGRAM „IRAN : IRAN” musiał uwzględnić obecność reżyserek. Niektóre z nich, Samira Eskandarfar („Leczenie kanałowe”) czy znana już bywalcom Nowych Horyzontów Mania Akbari („Raz. Dwa. Raz”), wywodzą się ze świata sztuki wideo lub fotografii, co znajduje odbicie w wizualnej koncepcji filmów oraz ich feministycznej wymowie. W kręgach galeryjnych łatwiej o swobodę wypowiedzi, dlatego obie artystki śmiało sobie poczynają z problematyzowaniem kobiecej cielesności czy miejsca kobiet w irańskiej kulturze, obśmiewając jej stereotypy i fantazje. Akbari w pozornie niezwiązanych ze sobą epizodach, kręconych w różnych symbolicznych sceneriach, krytykuje irańską obsesję na punkcie idealnej twarzy – jest to w końcu jedna z nielicznych części kobiecego ciała, która w przestrzeni publicznej może pozostać odsłonięta. Z kolei Azadi Moghadam w dokumencie „Swatka” obserwuje z bliska pracę agencji matrymonialnej, by pokazać, jak małżeństwo definiuje społeczną tożsamość Iranek, i jak same kobiety stały się w tym kraju strażniczkami konserwatywnej moralności. W nakręconym poza granicami Iranu „Szukając Oum Kulthum” Shirin Neshat podkreśla rolę wielkiej diwy świata arabskiego w budzeniu się feministycznej świadomości, ale mówi także o dyskryminacji kobiet w dzisiejszej branży filmowej.

„Leczenie kanałowe”, reż. Samira Eskandarfar / MATERIAŁY PRASOWE

IRAŃCZYCY TWORZĄCY W EUROPIE, wolni od cenzuralnych ograniczeń, wnoszą bardziej przekorny ton do swych tożsamościowych narracji. Film „Uwodziciel” wychowanego w Skandynawii Milada Alamiego portretuje irańskiego przystojniaka, który próbuje naciągnąć na małżeństwo starsze od siebie Dunki. Im dalej w las, tym ów portret bardziej się komplikuje, a cyniczny podrywacz odsłania coraz więcej z tragicznego losu odciętego od korzeni imigranta. W „Dysfunkcyjnym kocie” urodzona w Niemczech Susan Gordanshekan przygląda się zaaranżowanemu małżeństwu, w którym przybyła z Iranu żona okazuje się znacznie bardziej wyzwolona niż jej zadomowiony w Europie małżonek i nie pozwala wtłoczyć się w tradycyjną rolę.

W innej sekcji festiwalowej zobaczyć można nagrodzoną niedawno w Cannes szwedzko-duńską „Granicę” urodzonego w Teheranie Alego Abbasiego, w której eksperymenty genetyczne, afery pedofilskie i nordyckie legendy tworzą jedyną w swoim rodzaju wizję obcości, przekraczającą również wszelkie granice estetyczne i seksualne.

Dla takich właśnie tytułów przyjeżdża się na Nowe Horyzonty. Najambitniejszy festiwal filmowy w Polsce wchodzi właśnie w pełnoletność i jak zwykle serwuje nam przebogaty program: od retrospektywy Ingmara Bergmana, Nicolasa Roega, Ildikó Enyedi czy Pedro Costy, przez zdobywców najważniejszych nagród i polskie premiery, aż po niedające spokoju filmowe eksperymenty. ©

18. MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL FILMOWY NOWE HORYZONTY, 26 lipca – 5 sierpnia, Wrocław

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 31/2018