Honoris całus

Dość jałowe wydają się dziś, zważywszy na obyczaje w ogóle, płacze nad obyczajem akademickim.

12.05.2014

Czyta się kilka minut

Jakim cudem Portugalczyk dowiedział się o przyznaniu mu doktoratu honorowego? Kto wpuścił go w kanał zgody na jego przyjęcie, mimo że tego zaszczytu mu nie przyznano? Jest to wiązanka okoliczności nader osobliwa. Coś takiego może się zdarzyć – powiedzmy – na kursie grzyboznawczym, gdy – załóżmy – guru grzybobrań zatrułby się owocnikiem, którego uznał po pijanemu za maślaka. Wtedy tak, owszem, dyplomu honorowego grzybiarza można by mu tuż przed uroczystościami nadania odmówić. Choć możliwe, że grzybiarze przegadaliby ten problem dyskretniej, z troski o etos grzybiarza polskiego.

No więc wracając do szkół poważniejszych, wydaje się, że wraz z ostatnim wydarzeniem przed uczonymi krakowskimi otwiera się pole do działań niezwykłych. Oto różnych Bogu ducha winnych ludzi można teraz informować o przyznaniu im tutejszych godności, ale tylko po to, by im na finiszu powiedzieć, że są tego zupełnie niegodni. Następnie będzie się ich wyzywać w prasie językiem nizin i posyłać gazetom stenogramy z tajnych obrad, pełne opinii na poziomie magla. To zaiste specyficzny sposób operowania rozumem, który to już chyba tylko jako rzeczownik znajduje się w dewizie Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Skoro sprawa się rozlała, wypada jednak zająć się słowami, które padły wobec Portugalczyka, kompletnie zresztą nieaspirującego do krakowskich zaszczytów. Z garści zarzutów, jakie lokalni akademicy wysunęli przeciw niemu, weźmy ów o uprawianiu przez niego polityki. Jest to ponoć o tyle dyskwalifikujące, że nasz uniwersytet takich ludzi nie honoruje z zasady.

A jednak to nie jest zasada żelazna. Czynni politycy dostawali nie raz i nie dwa ten tytuł, i uniwersytet nie stał się z tego powodu ani gorszy, ani lepszy. Dla nudnego porządku wystarczy wymienić kilku takich: prezydent Wilson, marszałkowie Foch i Piłsudski, Papandreu, Andreotti, a dla ukwiecenia tej listy niech będą jeszcze państwo Curie i Henryk Jabłoński. Słowem plejada: od demokratów poprzez mafiosów po totalistów, i to naonczas bynajmniej nie emerytowanych. W istocie, wśród tego zacnego towarzystwa nie ma ani jednego maoisty, nawet chyba byłego. A mowa o maoizmie jest dlatego, że Portugalczyk maoistą był. Jest to wiadomość na poziomie Wikipedii, o tyle ciekawa, że między innymi to portugalscy maoiści obalili Salazara. Otóż nie ma jasności, czy Salazar na doktora honoris causa UJ by się z dzisiejszego punktu widzenia nadawał, czy nie. Trzeba by o to zapytać profesora Legutkę.

Skoro już przy tym polityku jesteśmy, i przy profesorze UJ przy okazji, to ciśnie się pytanie, czy szczęśliwszym połączeniem dla UJ jest ów profesor w europarlamencie, czy raczej Barroso z doktoratem honorowym. Oto z ust tego pierwszego wyszło zdanie poniekąd charakterystyczne, bo nieparlamentarne. Wedle Legutki Barroso za sam fakt, iż jego kandydatura była na uniwersytecie rozważana, winien uczonych krakowskich całować po rękach. Jest to projekcja przylegająca do różnych wyobrażeń obowiązujących w PiS. W zadaniach wyznaczanych bliźnim na przyszłość przez polityków tej partii i ludzi tego środowiska mamy pełnię oczekiwań sado-maso w sosie mrocznej dominacji. Nieraz słyszeliśmy, że oto ktoś będzie musiał przepraszać, prosić o łaskę, padać na kolana albo się lękać.

Można sobie wyobrazić, że gdy w końcu dojdzie do spełnienia tych przykrych marzeń, gdy dajmy na to warunkiem życia w Polsce będzie konieczność całowania po rękach pary profesorów Pawłowicz i Legutki, bezwzględnie zwiększy się emigracja, a dzietność w kraju ojczystym spadnie. Dramatycznie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2014