Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kliniczna głupota jest doskonale impregnowana na fakty, ale dotychczas zarażała nielicznych.
Jeśli jednak obawiać się Irvinga, to z przyczyn innych niż jego ewidentne ułomności mentalne. Urasta on do rangi postaci symbolicznej dla mechanizmu, który staje się coraz lepiej widoczny. Im dalej od II wojny światowej, im mniej świadków nazistowskich zbrodni, tym większe pole do nadużyć, popisów schorowanej wyobraźni albo gestów, które do niedawna wyglądałyby na niemożliwe.
Choćby to zdarzenie sprzed pięciu lat, kiedy holenderscy DJ-e w Dniu Pamięci o Ofiarach Zagłady zorganizowali imprezę taneczną "Tanzen macht frei". Film reklamowy pokazywał fotografie komór gazowych z informacją "dla balowiczów gorący prysznic" i schorowanych więźniów, którym towarzyszył komentarz "obowiązuje strój chudy Żyd". Były też zdjęcia wozów wypełnionych ciałami ofiar z podpisem "taksówki gratis". Czy muzycy holenderscy znali poglądy Irvinga? Wątpię. Mimo to ustawiam ich w jednym szeregu z historykiem brytyjskim. I dla niego, i dla nich Holokaust staje się czymś na kształt plasteliny, która można formować w dowolny kształt. Głupota zatacza coraz szersze kręgi. Jeszcze chwila, a pasjonatom historii obozy koncentracyjne zaczną się mylić z sanatoriami.