Hollywood w Teheranie

Polityczny thriller o czasach rewolucji islamskiej ukazuje nam także niezwykłą siłę amerykańskiego kina.

03.12.2012

Czyta się kilka minut

Ben Affleck w „Operacji Argo” / Fot. Materiały Prasowe
Ben Affleck w „Operacji Argo” / Fot. Materiały Prasowe

O tym, że Hollywood jest jedną z najbardziej skutecznych broni amerykańskiego imperium, wiadomo niemal od samych początków istnienia kina. To właśnie podskórny ideologiczny przekaz ruchomych obrazów kształtował amerykańską tożsamość, urabiał nastroje w czasach kryzysów (gospodarczych i politycznych), konserwował je w okresach prosperity, wreszcie, poprzez globalną ekspansję, narzucił – i dalej narzuca – modele zbiorowej wyobraźni na całym świecie.


***


Ben Affleck, 40-letni aktor pracujący zarówno w Hollywood, jak i w kinie niezależnym, należy do coraz większego grona gwiazd (jak George Clooney czy Tommy Lee Jones), które dzięki swojej niekwestionowanej pozycji stają któregoś dnia po drugiej stronie kamery, by z lekka podkopać system, który je stworzył i wykarmił. Jego najnowszy film, „Operacja Argo”, opowiada o tym, jak tuż po wybuchu rewolucji ajatollahów niejaki Tony Mendez z CIA (w tej roli sam reżyser) dokonał brawurowej ewakuacji szóstki amerykańskich dyplomatów, którzy po ucieczce z oblężonej ambasady USA znaleźli schronienie w placówce dyplomatycznej Kanady. Pod przykrywką wielkiej filmowej produkcji, która rzekomo miała być kręcona w irańskich plenerach, udający kanadyjskich filmowców Amerykanie bezpiecznie opuścili stolicę Iranu, by stać się bohaterami jednej z najbardziej spektakularnych akcji wywiadowczych w historii USA. Affleck sięgnął więc po temat podwójnie filmowy, bijący na głowę wszystkich Bondów czy Bourne’ów nie tylko tym, że zakorzeniony jest w faktach. Pokazał, jak Hollywood stało się w Teheranie czymś na kształt piątej kolumny. „Operacja Argo” to bowiem doskonały przykład tego, jak potężna potrafi być amerykańska machina filmowa, nawet jeśli staje się tylko symulacją samej siebie.


W politycznym thrillerze Afflecka dominuje rzecz jasna perspektywa amerykańska. Odtworzone z dokumentalną wiarygodnością obrazki z czasów rewolucji islamskiej oglądamy oczami niechcianych gości. Nic więc dziwnego, że w filmie występuje tylko jedna pozytywna postać narodowości irańskiej, że teherański tłum składa się z samych złych twarzy, brodatych bądź zakwefionych, że zewsząd spogląda na nas groźne oblicze Chomeiniego i słychać niezrozumiałą obcą mowę (wykorzystanie w filmie języka farsi należy Affleckowi poczytać za wielki plus). Sugestywny klimat klaustrofobii tudzież ludzki rys amerykańskich bohaterów sprawiają, że po raz kolejny „wszyscy jesteśmy Amerykanami” – w tym sensie Affleck nakręcił film jak najbardziej zgodny z dzisiejszą linią polityczną USA, dla których dominującym ogniwem na tak zwanej „osi zła” jest Iran pod wodzą niezatapialnego prezydenta Ahmadineżada.


Na szczęście, owa presja identyfikacji idzie w parze ze spojrzeniem krytycznym pod adresem własnego kraju. Amerykanie, zarówno ci z gabinetów CIA, jak i ci z hollywoodzkich studiów filmowych, zaprzęgnięci przez tych pierwszych w fikcyjną produkcję kosmicznej opery „Argo”, na każdym kroku objawiają swoją arogancję i ignorancję. Iran czy Irak – jaka to różnica? Argonauci – kto dziś o nich słyszał? Nic więc dziwnego, że kiedy mowa o Bliskim Wschodzie, dominuje obraźliwa retoryka (typu „wielbłądzi rzeźnik”) czy orientalistyczne stereotypy. Podobnie jak w wielu innych filmach szpiegowskich, życie pojedynczych ludzi z amerykańskim paszportem znaczy dla Białego Domu tyle, co nic – wygrać musi pragmatyczny cynizm. Słabo wybrzmiewa natomiast samo źródło gniewu, który zaowocował islamską rewolucją. Pobieżny rys historyczny czy fakt, iż znienawidzony szach otrzymał azyl w USA, nie wystarczają, by pojąć antyamerykański resentyment irańskiej ulicy. Nie każdy z widzów „Operacji Argo” czytał „Szachinszacha”.


Lecz choć Affleck w typowo hollywoodzkiej konwencji konstruuje swojego bohatera na jedynego sprawiedliwego, a w finale nie może sobie darować bombastycznych tonów, przyznać trzeba, że jego film ogląda się wyśmienicie, z końcówką godną mistrzów suspensu. Odtworzony w amerykańskich studiach Teheran z górami Alborz w tle nie przypomina pocztówkowej atrapy. Na realia końcówki lat 70. składa się wiele smacznych detali: zdjęcia mają nieco wypłowiałą kolorystykę, na ścieżce dźwiękowej słychać gitarową solówkę z „Sultans of Swing” grupy Dire Straits, bohaterowie palą na potęgę, a w Iranie zobaczyć jeszcze można modnie ubrane kobiety z odkrytymi włosami i bary Kentucky Fried Chicken. Wkrótce pozostali zakładnicy amerykańskiej ambasady zostaną zwolnieni po 444 dniach przetrzymywania, a na budynku pojawią się propagandowe murale straszące do dziś trupiogłową Statuą Wolności.


***


Najwięcej wnosi jednak ostatnia scena, która niweluje w moich oczach wszystkie postawione wyżej zarzuty. Oto syn agenta Mendeza bawi się w swoim pokoju gdzieś w stanie Wirginia. Na ścianach plakaty z „Gwiezdnych wojen”, na półkach kultowe zabawki ze słynnej filmowej trylogii. Przed nami era Ronalda Reagana, kiepskiego aktora, za to bezwzględnego gracza na planie zimnej wojny. Dopiero za jego prezydentury amerykańskie kino spod znaku „Rocky’ego” i „Rambo” stanie się prawdziwie potężnym orężem imperialnej ideologii. Tym ostatnim ujęciem Ben Affleck najwyraźniej chciałby się od niej odciąć. 



„Operacja Argo” („Argo”) – reż. Ben Affleck, scen. Chris Terrio, Joshua Bearman, zdj. Rodrigo Prieto, muz. Alexandre Desplat, wyst. Ben Affleck, Alan Arkin, John Goodman i inni. Prod. USA 2012.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2012